Szczerze mówiąc wolałbym już nie publikować na razie wpisów dotyczących rynku walutowego. Przyznam się szczerze, że solidnie mnie już męczy zamieszanie wokół prognoz kursu złotówki i kursu euro, ERM2, opcji walutowych, spekulantów, etc...
Wolałbym okres ciszy, spokoju i stabilizacji. Ale co zrobić, że rynek walutowy jest dzis determinantem wszystkich innych ruchów na rynkach (patrząc z polskiej perspektywy) i wpływa na obligacje, stopy procentowe, wartość złota, kursy akcji... Siłą rzeczy trzeba śledzić wydarzenia na tym rynku i wokół niego...
Dziś pojawiła się informacja, że bank inwestycyjny Nomura rekomenduje kupowanie złotego kosztem korony czeskiej i węgierskiego forinta, uzasadniając to niedowartościowaniem naszej waluty. Czyżby zatem, podobnie jak w pozytywnych raportach Banku Światowego zaczęto postrzegać nasz kraj odrębnie od całej Europy Środkowej? Może zaczęto go zauważać? Warto odnotować także wypowiedź prezesa Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju (EBOR). Thomas Mirow powiedział w wywiadzie dla piątkowego "Le Figaro", że jego zdaniem Polska daje sobie radę z kryzysem w sektorze bankowym lepiej niż jej sąsiedzi Europy Wschodniej. Może to też dzięki zabiegom NBP i prezesa Skrzypka, który poinformował, dziś że "ze względu na czynniki fundamentalne i wynikające z nich perspektywy gospodarcze, Polska należy do grupy krajów pozytywnie wyróżniających się wśród gospodarek wschodzących. Naszą wspólną odpowiedzialnością jest uświadamianie tych faktów partnerom Polski"
Ciągle gdzieś tkwi obawa, że tego typu komunikaty są elementem gry rynkowej. Przecież wszyscy duzi (komercyjni) gracze są uczestnikami rynku więc w jaki sposób mają być obiektywni mimo, że deklarują, iż dział obrotów banku jest niezależny od działu badań i analiz. NBP także udziela się w tej grze na słowa. Pytanie tylko czy tych słów wystarczy. Pamiętamy przecież słowa, że w Polsce nie ma kryzysu. A jest. Może NBP i rząd powinni wykupić kampanie promocyjną w CNN i NBC?
Nie wiadomo więc - grają, czy nie grają? A może po prostu nikt do końca nie wie jak jest na prawdę i tylko mówią... słowa, słowa, słowa... każdy jest obiektywny swoim własnym obiektywizmem, a rynek swoje.
Wolałbym okres ciszy, spokoju i stabilizacji. Ale co zrobić, że rynek walutowy jest dzis determinantem wszystkich innych ruchów na rynkach (patrząc z polskiej perspektywy) i wpływa na obligacje, stopy procentowe, wartość złota, kursy akcji... Siłą rzeczy trzeba śledzić wydarzenia na tym rynku i wokół niego...
Dziś pojawiła się informacja, że bank inwestycyjny Nomura rekomenduje kupowanie złotego kosztem korony czeskiej i węgierskiego forinta, uzasadniając to niedowartościowaniem naszej waluty. Czyżby zatem, podobnie jak w pozytywnych raportach Banku Światowego zaczęto postrzegać nasz kraj odrębnie od całej Europy Środkowej? Może zaczęto go zauważać? Warto odnotować także wypowiedź prezesa Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju (EBOR). Thomas Mirow powiedział w wywiadzie dla piątkowego "Le Figaro", że jego zdaniem Polska daje sobie radę z kryzysem w sektorze bankowym lepiej niż jej sąsiedzi Europy Wschodniej. Może to też dzięki zabiegom NBP i prezesa Skrzypka, który poinformował, dziś że "ze względu na czynniki fundamentalne i wynikające z nich perspektywy gospodarcze, Polska należy do grupy krajów pozytywnie wyróżniających się wśród gospodarek wschodzących. Naszą wspólną odpowiedzialnością jest uświadamianie tych faktów partnerom Polski"
Ciągle gdzieś tkwi obawa, że tego typu komunikaty są elementem gry rynkowej. Przecież wszyscy duzi (komercyjni) gracze są uczestnikami rynku więc w jaki sposób mają być obiektywni mimo, że deklarują, iż dział obrotów banku jest niezależny od działu badań i analiz. NBP także udziela się w tej grze na słowa. Pytanie tylko czy tych słów wystarczy. Pamiętamy przecież słowa, że w Polsce nie ma kryzysu. A jest. Może NBP i rząd powinni wykupić kampanie promocyjną w CNN i NBC?
Nie wiadomo więc - grają, czy nie grają? A może po prostu nikt do końca nie wie jak jest na prawdę i tylko mówią... słowa, słowa, słowa... każdy jest obiektywny swoim własnym obiektywizmem, a rynek swoje.