Żyjemy w ciekawych czasach co niewątpliwie, oprócz przyprawiania nas o ból głowy (kryzys), dostarcza wielu ciekawych tematów na temat zjawisk panujących na naszym rynku finansowym. Dotychczas nie pisałem o funduszach inwestycyjnych. Myślałem, że zacznę od jakiegoś porównania między nimi i wybrania tych najbardziej interesujących, stało się jednak inaczej.
Otóż polskim rynkiem funduszy wstrząsnęła ostatnio informacja, że DWS wstrzymał umarzanie jednostek funduszy DWS Płynna Lokata, Płynna Lokata Plus oraz DWS Dłużnych Papierów Wartościowych. Dziś klienci mający tam ulokowane pieniądze mogą odetchnąć z ulgą i jednocześnie doznać szoku. Otóż wprawdzie przywrócono normalna wycene tych funduszy, ale ich wartośc spadła w ciągu jednego dnia o 12%. Jak na fundusze "bezpieczne" to może być szok.
Dlaczego tak się stało? No cóż, zarządzający zainwestowali w toksyczny papier. Mógłbym włożyć kij w mrowisko i napisać, że klienci sami są sobie winni bo nie czytali statutów funduszy, a tam stało jak byk, że mogą one lokować w instrumenty zagraniczne, etc... To prawda. Ale są dwie rzeczy, które były w tym przypadku istotne, w tym jedna zupełnie niezależna od tego, czy klienci czytali statut czy nie.
Pierwsza sprawa jest taka, że większość funduszy ma w swoich statutach takie zapisy, że mogą kupować np. obligacje komercyjne, zagraniczne państw OECD, do jakiegos progu i o odpowiednim ratingu. Po prostu nie chcą zamykać sobie drogi do dywersyfikacji portfela. A porównywanie funduszy pod tym kątem i dokładne studiowanie podobieństw i różnic pomiędzy ich statutami i zapisanymi w nich potencjalnymi ryzykami - to iście benedyktyńska praca. Pewnie właśnie dlatego jeszcze nie zrobiłem rankingu funduszy. Jest ich zbyt wiele i są zbyt zróżnicowane.
Nie zmienia to oczywiście faktu, że statut należy czytac ze zrozumieniem i ryzyko analizować. Lecz tu przychodzi druga sprawa. Nawet jeżeli w statucie zapisano, że fundusz może inwestować dajmy na to w obligacje o ratingu AAA. To nawet inwestycja w te "bezpieczne" papiery wiąze się z ryzykiem. Widzimy wszyscy co stało się z rynkiem subprime i opartych na nim instrumentach? To taki sam casus. Agencje ratingowe moga przeciez zmienić rating papieru z AAA na BBB w ciągu jednego dnia i nagle stanie się on mniej wart. Na taki przypadek nadział się DWS. Podobny przypadek miał wcześniej SEB TFI (z tym, że oni nie wstrzymali umorzeń).
A jak to wpłynie na zaufanie do całego rynku funduszy inwestycyjnych? Niewątpliwie źle. Najpierw klienci zawiedli się na funduszach akcyjnych, które kupowali na górce. Podobnie zawiedli się na funduszach różnych rynków i sektorów, które powstawały zwykle na szczycie hossy w danym segmencie i od poczatku swego powstania systematycznie traciły. Z funduszy w ubiegłym roku wycofano dziesiątki miliardów złotych. A teraz nawet "bezpieczne" funduze nie są już bezpieczne. Pewnie jeszcze kilka takich przypadków przed nami.
Może wypadałoby kupić złoto i zakopać w ogródku? Może potrzeba byłoby sciślejszego nadzoru? tylko cóż on pomoże w sytuacji kiedy rynki zmieniają się na całym świecie w sposób anomalny? To co wczoraj było bezpieczną inwestycją dziś jest parzącym w ręce gorącym kartoflem. receptą na to zostaje tylko jedno rozwiazanie. DYWERSYFIKACJA.
Otóż polskim rynkiem funduszy wstrząsnęła ostatnio informacja, że DWS wstrzymał umarzanie jednostek funduszy DWS Płynna Lokata, Płynna Lokata Plus oraz DWS Dłużnych Papierów Wartościowych. Dziś klienci mający tam ulokowane pieniądze mogą odetchnąć z ulgą i jednocześnie doznać szoku. Otóż wprawdzie przywrócono normalna wycene tych funduszy, ale ich wartośc spadła w ciągu jednego dnia o 12%. Jak na fundusze "bezpieczne" to może być szok.
Dlaczego tak się stało? No cóż, zarządzający zainwestowali w toksyczny papier. Mógłbym włożyć kij w mrowisko i napisać, że klienci sami są sobie winni bo nie czytali statutów funduszy, a tam stało jak byk, że mogą one lokować w instrumenty zagraniczne, etc... To prawda. Ale są dwie rzeczy, które były w tym przypadku istotne, w tym jedna zupełnie niezależna od tego, czy klienci czytali statut czy nie.
Pierwsza sprawa jest taka, że większość funduszy ma w swoich statutach takie zapisy, że mogą kupować np. obligacje komercyjne, zagraniczne państw OECD, do jakiegos progu i o odpowiednim ratingu. Po prostu nie chcą zamykać sobie drogi do dywersyfikacji portfela. A porównywanie funduszy pod tym kątem i dokładne studiowanie podobieństw i różnic pomiędzy ich statutami i zapisanymi w nich potencjalnymi ryzykami - to iście benedyktyńska praca. Pewnie właśnie dlatego jeszcze nie zrobiłem rankingu funduszy. Jest ich zbyt wiele i są zbyt zróżnicowane.
Nie zmienia to oczywiście faktu, że statut należy czytac ze zrozumieniem i ryzyko analizować. Lecz tu przychodzi druga sprawa. Nawet jeżeli w statucie zapisano, że fundusz może inwestować dajmy na to w obligacje o ratingu AAA. To nawet inwestycja w te "bezpieczne" papiery wiąze się z ryzykiem. Widzimy wszyscy co stało się z rynkiem subprime i opartych na nim instrumentach? To taki sam casus. Agencje ratingowe moga przeciez zmienić rating papieru z AAA na BBB w ciągu jednego dnia i nagle stanie się on mniej wart. Na taki przypadek nadział się DWS. Podobny przypadek miał wcześniej SEB TFI (z tym, że oni nie wstrzymali umorzeń).
A jak to wpłynie na zaufanie do całego rynku funduszy inwestycyjnych? Niewątpliwie źle. Najpierw klienci zawiedli się na funduszach akcyjnych, które kupowali na górce. Podobnie zawiedli się na funduszach różnych rynków i sektorów, które powstawały zwykle na szczycie hossy w danym segmencie i od poczatku swego powstania systematycznie traciły. Z funduszy w ubiegłym roku wycofano dziesiątki miliardów złotych. A teraz nawet "bezpieczne" funduze nie są już bezpieczne. Pewnie jeszcze kilka takich przypadków przed nami.
Może wypadałoby kupić złoto i zakopać w ogródku? Może potrzeba byłoby sciślejszego nadzoru? tylko cóż on pomoże w sytuacji kiedy rynki zmieniają się na całym świecie w sposób anomalny? To co wczoraj było bezpieczną inwestycją dziś jest parzącym w ręce gorącym kartoflem. receptą na to zostaje tylko jedno rozwiazanie. DYWERSYFIKACJA.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Komentarze na blogu są moderowane. Zastrzegam sobie prawo do zablokowania komentarza bez podania przyczyn. Komentarze zawierające linki wyglądające na reklamowe lub pozycjonujące - nie będą publikowane.