Na osiedlu na którym mieszkam straszy blok... wokół straszy rozgrzebana budowa, a obok kilka bloków w różnych stadiach stanu surowego... Ów blok jest już prawie wykończony, ale nie odebrany. Wszyscy mieszkańcy oczywiście zapłacili już 90% kwoty za swoje mieszkania, ale jeszcze nie mogą się wprowadzić... od trzech lat...
Zapewne niektórzy wiedzą już do czego będę zmierzał, pisząc jak należy nie kupować mieszkania. Deweloper, od którego kupili mieszkania pechowi klienci we wspomnianym bloku, szczęśliwie jeszcze nie zbankrutował. Natomiast sądząc po postępach budowy osoby, które kupiły mieszkania obok mają przed sobą pasjonujące 10 lat czekania na ich odbiór.
Kolejny przykład z życia. Młode małżeństwo ma mieszkanie. Dobrze im się powodzi więc biorą kredyt i kupują od dewelopera większe. Wpłacają prawie całość sumy za mieszkanie. Deweloper bankrutuje, zostają z kredytem na kilkaset tysięcy, bez nowego mieszkania i w ciasnej kawalerce.
Sednem sprawy jest to, że kupowanie mieszkania u dewelopera oznacza przedpłacenie za coś, czego nigdy możemy nie dostać. Tak na prawdę mieszkanie staje się naszą własnością z chwilą podpisania aktu notarialnego, tymczasem deweloper oczekuje wpłaty już na etapie budowy. Sytuacja ta jest skrajnie niekorzystna dla kupującego i szalenie ryzykowna (jak pokazują przytoczone przykłady). Kupując mieszkanie na etapie budowy, nawet jeżeli wpłacamy pieniądze w transzach, w miarę postępów budowy, nie jesteśmy w absolutnie żaden sposób chronieni przed upadłością dewelopera. W przypadku upadku firmy nie mamy od kogo dochodzić swoich roszczeń i znajdujemy się zwykle na końcu ogonka wierzycieli.
Czy kupienie mieszkania od szanowanego dużego dewelopera nas zabezpiecza? Trochę tak, ale nie całkowicie. Deweloperzy realizują inwestycje zwykle przez spółki celowe i to z nimi podpisuje się umowę. Bankructwo takiej spółki nie stanowi dla dewelopera obciążenia, a dla nas jego marka i renoma niewiele wtedy pomogą. Tak samo jak nic nie jesteśmy w stanie poradzić na nieuczciwość.
Dodatkowo branie kredytu pod takie mieszkanie od dewelopera jest czystym szaleństwem. Rozmawiałem kiedyś na ten temat z bankowcami. Otóż bank zabezpiecza się na szereg sposobów przed ewentualnością upadku dewelopera. Zabezpiecza się cesjami wierzytelności, i ubezpiecza nasz kredyt. Z kolei na pytanie czy my możemy się ubezpieczyć na taką ewentualność (bo przecież to my bierzemy kredyt i my go będziemy musieli spłacać czy deweloper upadnie czy nie) usłyszałem pusty śmiech... Nie ma takiej mozliwości bo nie ma ubezpieczycieli oferujących taki produkt.
Myślę, że teraz jest już jasne dlaczego mieszkania od dewelopera są tańsze niż te na rynku wtórnym lub mieszkania już gotowe do odbioru. Po prostu różnica w cenie stanowi dyskonto, swoistą premię za szereg ryzyk, na które narażony jest nabywca.
Zatem kupując mieszkanie zdawajmy sobie sprawę z ryzyk i świadomie podejmujmy decyzję wiedząc z czego wynika niższa cena.