Kryzys finansowy odbija się czkawką kolejnym krajom. Ukraina, Dubaj, Grecja, Hiszpania... S&P obniżył w środę perspektywę długoterminowego ratingu Hiszpanii do negatywnej ze stabilnej.
Kolejne kraje dławione słabością gospodarki i deficytem budżetowym tracą wiarygodność na arenie międzynarodowej.
Niestety wysyła to negatywne impulsy rynkom finansowym (giełda w dół) i potrząsa rynkiem walutowym. Jak to wpłynie na Polskę? Trudno powiedzieć. Na razie zagraniczni inwestorzy wycofują swoje aktywa z giełdy i notujemy spadki i osłabienie się kursu złotówki.
Chociaż co do kierunku ruchu walutowego trudno być prorokiem. Jedni wieszczą, że nasza waluta w pierwszym kwartale przyszłego roku gwałtownie się osłabi, a euro będzie kosztować 4,4 zł.
Tymczasem Jacek Maliszewski na swoim blogu sugeruje, że wcale nie musi być to tak oczywiste. Bądź co bądź nasza gospodarka nieźle sobie radzi i inwestorzy zagraniczni mogą nadal chętnie nabywać nasze obligacje w przeciwieństwie do Grecji i Hiszpanii.
Tymczasem Jacek Maliszewski na swoim blogu sugeruje, że wcale nie musi być to tak oczywiste. Bądź co bądź nasza gospodarka nieźle sobie radzi i inwestorzy zagraniczni mogą nadal chętnie nabywać nasze obligacje w przeciwieństwie do Grecji i Hiszpanii.
Dlatego trzeba uważnie obserwować zachowanie się inwestorów startujących w przetargach obligacji oferowanych przez nasze ministerstwo finansów. Jeśli w najbliższych tygodniach popyt na nasze papiery znacząco wzrośnie (mierzony stosunkiem nominału ofert zakupu do nominału podaży ze strony MF), będzie to zwiastunek umocnienia Złotego.
Tak więc czekamy i obserwujemy. Natomiast giełda dochodzi chyba do wyczerpania swoich mocy i czas się zwijać. Przynajmniej na razie.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Komentarze na blogu są moderowane. Zastrzegam sobie prawo do zablokowania komentarza bez podania przyczyn. Komentarze zawierające linki wyglądające na reklamowe lub pozycjonujące - nie będą publikowane.