Kryzys finansowy ujawnił ciekawą polityczno-ekonomiczną tendencję. Otóż rok po wybuchu kryzysu zaczynają ujawniać się coraz częstsze tendencje do tworzenia nowych regionalnych walut na wzór euro. Dziś myślą o tym Arabowie, wczoraj była o tym samym mowa w Ameryce Łacińskiej.
Po co to i dlaczego? Z jednej strony może to być wyrazem politycznej manifestacji odwracania się plecami do dolara. Z drugiej - chęci oderwania gospodarek regionu od wahań na globalnych rynkach walutowych. Wiadomym jest, że stabilna waluta rozliczeniowa gospodarek, które są powiązane więzami importu i eksportu, wpływa pozytywnie na wymianę handlową i współpracę gospodarczą.
Innym powodem może być chęć zbudowania, lub chociażby zademonstrowania, swojej pozycji i siły gospodarczej w regionie. Poza tym waluta większego państwa czy porozumienia państw jest odporniejsza na ataki spekulacyjne, które zdmuchną z powierzchni bank centralny niewielkiego państwa. Wszak spekulanci na rynkach finansowych dysponują zasobami kapitału pozwalającymi poprzez atak spekulacyjny manipulować walutą średniego kraju w regionie (przykładem była i jest manipulacja na kursach złotówki).
Myślę, że trend tworzenia walut regionalnych będzie się rozwijał. Może zmierzając w końcu do jakiegoś globalnego super-pieniądza, gdzieś w bliżej nieokreślonej przyszłości. W każdym razie za jakiś czas na świecie zostanie kilka walut regionalnych i ewentualnie kilka mniejszych. Te mniejsze należały będą do państw, w których opacznie rozumiejący dumę narodową, czy wymachujący szabelką mądrale będą twierdzić, że to właśnie akurat ich bank centralny oprze się wszystkim spekulantom świata... do czasu, aż George Soros XXI wieku udowodni im, że są w błędzie powtarzając numer z 1992 roku.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Komentarze na blogu są moderowane. Zastrzegam sobie prawo do zablokowania komentarza bez podania przyczyn. Komentarze zawierające linki wyglądające na reklamowe lub pozycjonujące - nie będą publikowane.