Na blogu Macieja Samcika pojawił się wpis podsumowujący batalię sądową na temat cyklu artykułów dotyczącego SKOKów. Polecam, wszystkim zainteresowanym tematem, lekturę i odnośniki do opublikowanych tam artykułów.
piątek, 27 sierpnia 2010
środa, 25 sierpnia 2010
Lokaty - sierpień 2010
Podobnie jak w ubiegłym miesiącu chciałbym w tym poście wynotować kilka najbardziej interesujących lokat dostępnych na rynku. Nie wypisuję wszystkich tylko te, które zwróciły moją uwagę.
Lokaty standardowe (wybrane)- sierpień 2010
Najbardziej sensowne i dające najlepsze oprocentowanie wydają mi się następujące lokaty:
- AIG Bank - 6,05% na 36 miesięcy od 1000zł
- Toyota Bank - 5,85% na 36 miesięcy od 5000zł
- BPH Bank 5,5% na 36 miesięcy od 1000zł
- AIG Bank - 6% na 24 miesiące od 1000zł
- Toyota Bank - 5,8% na 24 miesięcy od 5000zł
- BPH bank - 5,25% na 24 miesiące
- AIG Bank - 5,9% na 12 miesięcy od 1000zł
- Toyota Bank - 5,3% na 12 miesięcy
- AIG Bank - 5,40% na 6 miesięcy od 1000zł
Tu nie zaszły praktycznie żadne zmiany.
Lokaty z kapitalizacją dzienną ("antybelkowe") wybrane- sierpień 2010
- Alior Bank - 5,8% (7,59%*) na 24 miesiące
- Meritum Bank - 5,2% (6,81%*) na 18 miesięcy
- Open Finance - 5,25% (6,65%*) na 12 miesięcy (między 500zł a 13000zł)
*podawane oprocentowanie nie jest rzeczywistym oprocentowaniem lokat, ale wyraża ekwiwalent wysokości w jakim musiałaby być oprocentowana standardowa lokata z opodatkowaniem
Tu zalicytował Alior Bank i na razie ma bardzo ciekawą lokatę na 5,8%
Tym razem nie będę porównywał oprocentowania plis lokacyjnych. Wydaje mi się, że wobec pojawienia się lokat anytbelkowych zainteresowanie nimi jest na tyle niewielkie i nie oferują one niczego powalającego, że szkoda czasu się nimi zajmować.
Tu zalicytował Alior Bank i na razie ma bardzo ciekawą lokatę na 5,8%
Tym razem nie będę porównywał oprocentowania plis lokacyjnych. Wydaje mi się, że wobec pojawienia się lokat anytbelkowych zainteresowanie nimi jest na tyle niewielkie i nie oferują one niczego powalającego, że szkoda czasu się nimi zajmować.
czwartek, 19 sierpnia 2010
Niewolnictwo długu
Tak sobie oglądam filmy i czytam publikacje w sieci, co nieraz prowadzi do interesujących skojarzeń. Mianowicie obejrzałem sobie wczoraj film zatytułowany "The International". Pada tam ciekawe, jakże pasujące do współczesności zdanie, które pozwolę sobie zacytować:
"You control the debt, you control everything. You find this upsetting, yes? But this is the very essence of the banking industry, to make us all, whether we be nations or individuals, slaves to debt."
Przetłumaczyłbym to nastepująco: "Kontrolując dług, kontrolujesz wszystko. Jest to dla ciebie czymś przykrym? Ale to przecież esencja przemysłu bankowego, aby wszystkich nas, całe narody czy zwykłych ludzi, uczynić niewolnikami długu."
A tu filmik:
A dlaczego o tym piszę? Refleksję przyniosła lektura wpisu na blogu Macieja Samcika. Mianowicie Banki zarabiają, oferując zadłużonym po uszy miastom, stanom czy państwom kredyt, pod zastaw najprzeróżniejszych "biznesów", oczywiście wyciskając z tego miliardy dolarów.
Jakże przypomina mi to scenę rozmowy z generałem i ten dialog:
"- Generale Koroma. Czego się pan spodziewa? Nie jesteśmy buszmenami bawiącymi się w dżungli. Tylko szakalami na zyski. IBBC ma odpowiednią strukturę i schemat organizacyjny. Oczywiście wzrosną koszty, ale... otrzyma pan znacznie więcej. Broń, wywiad, zabezpieczenie logistyczne. Praktycznie wszystko co pan potrzebuję do rozpoczęcia rewolucji.
- W zamian za co? Musi pan zrozumieć. IRFF nie ma pieniędzy.
- Dla tej instytucji pieniądze nie są sprawą pierwszorzędną.
- Co pan proponuje dokładnie?
- Wierzymy, że IRFF stanie się poważną siłą w pańskim kraju. Proponuję pomoc w przejściu przez ten trudny okres.
- Jeśli jest to prawda? Czego pana bank oczekuję w zamian?
- Współpracy oraz nowego wpływowego przyjaciela."
Czy nie tak robi się duży biznes na międzynarodową skalę? Przykład? Bank of Credit and Commerce International, który posłużył scenarzystom jako inspiracja dla filmu "The International" i stworzenia jego filmowego odpowiednika IBBC.
środa, 18 sierpnia 2010
Dwuletnia lokata antybelkowa
Dotychczas najlepsza na rynku lokatą antybelkową na 2 lata była lokata oferowana przez FMbank, oprocentowana na 5,2% rocznie co byłoby analogiczne do 6,77% na zwykłej opodatkowanej lokacie.
Tymczasem Alior Bank podniósł właśnie oprocentowanie swojej antybelkowej lokaty dwuletniej. Nowe oprocentowanie wynosi 5,8% w skali roku, co odpowiada stawce 7,59% na lokacie tradycyjnej obciążonej podatkiem. Gwarantowane jest stałe oprocentowanie przez cały okres trwania lokaty. W razie zamknięcia lokaty przed terminem, klienci otrzymują połowę zgromadzonych odsetek.
wtorek, 17 sierpnia 2010
Światowy system walutowy
W serwisie obserwatorfinansowy.pl pojawił się niedawno artykuł zatytułowany "Powraca dyskusja o przyszłości systemu walutowego świata" autorstwa prof. Tomasza Gruszeckiego. Artykuł interesujący i polecam lekturę. Chciałbym przywołać tu elementy, które zostały tam poruszone i pokusić się o pewien komentarz.
Autor przywołuje raport MFW zatytułowany „Reserve Accumulation and International Monetary Stability”. Jedną z konkluzji artykułu jak i przywołanego raportu jest teza, że na dalszą metę istniejący system walutowy na świecie jest nie do utrzymania. Docelowo, jednym z mozliwych scenariuszy rozwoju sytuacji, która została tam opisana jest powstanie hipotetycznego globalnego pieniądza "bancora". Pozolę sobie zacytować całość tego fragmentu:
"Od SDR-ów do bancora. System ten mógłby powstać jako zwieńczenie systemu omówionego poprzednio. Taki pieniądz mógłby powstać, jak np. euro, w drodze umowy. W przeciwieństwie do poprzedniego, gdzie SDR jest „wewnętrznym pieniądzem”, bancor byłby „zewnętrznym pieniądzem”, a więc pełnowartościowym. W bardziej umiarkowanej wersji bancor kursowałby równolegle z pieniądzem narodowym. Oczywiście zakłada to całkowite zniesienie różnic kursowych. Bancor byłby emitowany przez globalny bank centralny. Aby zachować zaufanie, musiałby gwarantować zachowanie stałej wartości. Wówczas mógłby być „nominalną kotwicą” innych walut. Taki pieniądz globalny nie byłby związany z kondycją żadnej gospodarki (emitenta waluty rezerwowej) ani grupy gospodarek. Globalny bank pełniłby rolę „pożyczkodawcy ostatniej instancji” i zabezpieczałby płynność w sytuacji odwrotnych szoków. Taką płynność w istocie zabezpieczał Fed w czasie ostatniego kryzysu, ale nie do końca. W tej roli bancor zastąpiłby dolara."Autor komentuje to w następujący sposób: "Gdyby bancor cyrkulował jako zwykły pieniądz, równolegle z walutami narodowymi, bieżące niezbilansowania bilansów między gospodarkami wynikałyby raczej z przyczyn strukturalnych, a nie monetarnych."
Tymczasem istnieje już światowy pieniądz, kursujący równolegle z pieniądzmi narodowymi i międzynarodowymi, pozostający pod względem emisji, poza kontrolą banków centralnych, a używany do międzynarodowych rozliczeń. Gwarantuje on zaufanie poprzez zachowanie stałej wartości w czasie i nie jest związany z kondycją jakiejkolwiek gospodarki. Tym pieniądzem jest złoto. ma ono tę wadę (i zaletę zarazem), że w razie potrzeby nie można go emitować w dowolnej ilości.
Zatem instytucja chcąca pełnić rolę "pożyczkodawcy ostatniej instancji" musiałaby mieć potężne rezerwy tego kruszcu, co w oczywisty sposób jest wykluczone w obecnych realiach. Konkluzja jest więc taka, że nawet jeśli hipotetyczny globalny pieniądz by powstał to nie wyprze on z obrotu złota, nie będzie dorównywał mu pod względem obrotu na świecie równolegle z innymi walutami. Może go co najwyżej uzupełnić, ale na pewno nie zagwarantuje stabilności wartości w czasie. Jeżeli "bancor" byłby pieniądzem fiducjarnym takim jak euro czy dolar to siłą rzeczy długoterminowo będzie deprecjonował się w czasie względem złota. Jest to nieuniknioną konsekwencja samego faktu tworzenia emisji pieniądza "z powietrza". W pewnym momencie, za 40-50 lat wrócimy więc w skali świata do punktu wyjścia nie rozwiązując problemów, a zapewne tworząc nowe.
Etykiety:gospodarka , MFW , świat , złoto
poniedziałek, 16 sierpnia 2010
Goldman Sachs sugeruje cenę złota na poziomie 1300 dolarów w ciągu 6 miesięcy
Goldman Sachs w swoim ostatnim raporcie dla klientów sugeruje, że ostatnia wyprzedaż złota sprawiła, że stało się ono wyprzedane relatywnie do poziomu realnych stóp procentowych w USA. Pozwala to na prognozowanie 6-miesięcznej ceny docelowej złota na poziomie 1.300 USD/oz.
Goldman sugeruje, że amerykańska Rezerwa Federalna będzie kontynuować politykę Quantitative Easing pod koniec 2010 lub na początku 2011 r., co będzie oczywiście działać jako silny katalizator do podniesienia cen złota na wyższe poziomy.
Co jest podkreślone - monetarny i finansowy popyt na złoto w dalszym ciągu będzie zapewniać wsparcie dla cen złota w długim okresie. Wschodzące i rozwijające się gospodarki, w szczególności Chin, Indii i Federacji Rosyjskiej były w ostatnim czasie ważnym czynnikiem akumulacji monetarnej złota poprzez zakupy zarówno dokonywane na rynku i poza nim, podczas gdy większość banków centralnych zaawansowanych gospodarek zatrzymała proces sprzedaży kruszcu.
Goldman sugeruje, że amerykańska Rezerwa Federalna będzie kontynuować politykę Quantitative Easing pod koniec 2010 lub na początku 2011 r., co będzie oczywiście działać jako silny katalizator do podniesienia cen złota na wyższe poziomy.
Co jest podkreślone - monetarny i finansowy popyt na złoto w dalszym ciągu będzie zapewniać wsparcie dla cen złota w długim okresie. Wschodzące i rozwijające się gospodarki, w szczególności Chin, Indii i Federacji Rosyjskiej były w ostatnim czasie ważnym czynnikiem akumulacji monetarnej złota poprzez zakupy zarówno dokonywane na rynku i poza nim, podczas gdy większość banków centralnych zaawansowanych gospodarek zatrzymała proces sprzedaży kruszcu.
wtorek, 10 sierpnia 2010
Co powie FED
Oczy inwestorów zwrócone są dziś na posiedzenie FOMC (które ma odbyć się wg naszego czasu po południu), podczas którego prawdopodobnie zapadną decyzje co do skali ilościowego łagodzenia polityki pieniężnej. Jakie decyzje zapadną na tym posiedzeniu FED? Ewentualna materializacja plotek o kolejnej rundzie skupu amerykańskich obligacji rządowych oraz papierów opartych o hipoteki wyzwoli w graczach kolejną falę "optymizmu", która wesprze giełdowe benchmarki w ich wspinaczce w kierunku kwietniowych szczytów.
Pisze "optymizm" w cudzysłowie bo będzie to raczej materializacja bańki inflacyjnej, która z braku miejsca gdzie indziej (ze względu na stagnację) ekspanduje na rynkach papierów wartościowych. A, że kolejne stimulanse mogą mieć miejsce i bardzo prawdopodobne jest dodrukowanie kolejnych dolarów, to raczej wielce prawdopodobne. Determinacja szefa FED, którą wyrażał publicznie w ostatnich tygodniach jest na tyle duża, iż pewne działania w obliczu pogarszającej się sytuacji w amerykańskiej gospodarce, zostaną jednak podjęte. Sugerował to także J. Stiglitz, chwaląc politykę "quantitative easing" i sugerując, że FED powinien podjąć działania aby wygenerować dodatkowe pakiety stymulujące.
Tyle tylko, że pozostaje pytanie, czy pompowanie dodatkowej podaży pieniądza w gospodarkę, przy jednoczesnym braku fundamentalnych podstaw wzrostu gospodarczego nie doprowadzi do stagflacji. Będziemy wtedy mieli jednocześnie inflację wynikająca ze spadku wartości pieniądza i stagnację wynikającą z recesji i braku podstaw do wzrostu, o czym pisał Nouriel Roubini w 2008 roku.
PS (aktualizacja z godzin wieczornych). A więc FED ogłosił dziś, że postanowił reinwestować przychody z zapadających obligacji skarbowych i papierów wartościowych zabezpieczonych kredytami, które skupywał od marca 2009 r. do marca br. w celu obniżenia rynkowych stóp procentowych i zapewnienia bankom środków na prowadzenie akcji kredytowej. W przeciwnym wypadku, portfel tych aktywów - sięgający łącznie około 1,5 bln USD - zacząłby się naturalnie kurczyć, co byłoby równoznaczne ze stopniowym normalizowaniem polityki pieniężnej. Po komunikacie banku centralnego wcale nie było euforii i indeksy odrabiały straty bardzo powoli. Nie tego oczekiwały rynki akcji. Przyznam się, tez, że spodziewałem się raczej uruchomienia ponownie prasy drukarskiej.
PS (aktualizacja z godzin wieczornych). A więc FED ogłosił dziś, że postanowił reinwestować przychody z zapadających obligacji skarbowych i papierów wartościowych zabezpieczonych kredytami, które skupywał od marca 2009 r. do marca br. w celu obniżenia rynkowych stóp procentowych i zapewnienia bankom środków na prowadzenie akcji kredytowej. W przeciwnym wypadku, portfel tych aktywów - sięgający łącznie około 1,5 bln USD - zacząłby się naturalnie kurczyć, co byłoby równoznaczne ze stopniowym normalizowaniem polityki pieniężnej. Po komunikacie banku centralnego wcale nie było euforii i indeksy odrabiały straty bardzo powoli. Nie tego oczekiwały rynki akcji. Przyznam się, tez, że spodziewałem się raczej uruchomienia ponownie prasy drukarskiej.
Etykiety:gospodarka , świat
środa, 4 sierpnia 2010
Jakie bzdury można wypisywać o złocie - uniwersalna wartość złota
Przeglądam czasem co tam wypisuje się w komentarzach na temat rynku złota i coraz częściej stwierdzam, że poziom bełkotu czasem wychodzi już poza skalę. Przykład? Proszę bardzo, oto przykład, który poprowadzi nas ścieżką rozważań o tym jaka jest naprawdę uniwersalna wartość złota.
Po przeczytaniu tego artykułu trzy razy, nie sposób zrozumieć do czego zmierzał jego autor. Inna sprawa, że popełnia sporo błędów logicznych. Wziąwszy kilka po kolei.
Autor stawia tezę, jakoby cena złota była wszędzie taka sama. Cytuję: "Jego cena jest w każdym miejscu naszego globu taka sama - czy to w Londynie, Nowym Jorku, Tokio, Warszawie." Popełnia tu jednocześnie kilka błędów, których jako "główny analityk" Investors TFI S.A. nie powinien popełniać. Po pierwsze złoto jako uniwersalny pieniądz, będący niemalże jak pieniądz pierwotny (co z resztą autor sam przyznaje pisząc dalej "Złoto stanowi w dalszym ciągu uniwersalną walutę dla rządów oraz banków centralnych, nawet po upadku złotego standardu") może służyć do wyrażania cen różnych dóbr. Tak więc coś co nazywamy ceną złota jest de facto odwrotnością ceny danego dobra w złocie. Tymczasem ceny różnych dóbr wyrażone w złocie różnią się w zależności od miejsca na świecie. Różne są przecież uwarunkowania ekonomiczne.
Owszem, cena złota wyrażona w dolarach jest mniej więcej jednakowa na całym świecie, ale tu też mamy do czynienia z różnicami wynikającymi z miejsca dokonywania transakcji. Istnieją niewielkie różnice pomiędzy rynkami w Nowym Jorku, Hong Kongu, Zurychu czy Londynie. Wynikają one z różnic w podaży i popycie na danym rynku, oraz z kosztów przechowywania i transportu złota.Dla przeciętnego inwestora nie mają one znaczenia, ale istnieją.
Na to nakładają się fluktuacje cen walut względem waluty, w której złoto wyceniamy (zwykle dolara). Tak więc te ceny nie do końca są takie same na całym świecie.
Owszem, cena złota wyrażona w dolarach jest mniej więcej jednakowa na całym świecie, ale tu też mamy do czynienia z różnicami wynikającymi z miejsca dokonywania transakcji. Istnieją niewielkie różnice pomiędzy rynkami w Nowym Jorku, Hong Kongu, Zurychu czy Londynie. Wynikają one z różnic w podaży i popycie na danym rynku, oraz z kosztów przechowywania i transportu złota.Dla przeciętnego inwestora nie mają one znaczenia, ale istnieją.
Na to nakładają się fluktuacje cen walut względem waluty, w której złoto wyceniamy (zwykle dolara). Tak więc te ceny nie do końca są takie same na całym świecie.
Autor stawia tezę, że wraz ze wzrostem bogactwa drożeje złoto. Czytamy "Wraz ze wzrostem poziomu bogactwa na świecie drożeje również złoto, natomiast w przypadku pogorszenia sytuacji ekonomicznej jego cena spada". Uważam to stwierdzenie za szczególny rodzaj bzdury. Bo po pierwsze wiemy, że cena złota wzrosła w ciągu ostatnich dziesięciu lat z poziomu około 257-300 dolarów za uncję do poziomu 1100-1300 dolarów za uncję. Czy to oznacza, że światowe bogactwo zwiększyło się ponad czterokrotnie? Inna sprawa, że upieramy się przy mierzeniu ceny złota w dolarach, ale dlaczego mielibyśmy mierzyć cenę złota w dolarach skoro pisaliśmy, że ceny złota są wszędzie takie same? Jaka jest miara światowego bogactwa? Na pewno nie jest to cena złota. Bo cena złota rosła kiedy świat biedniał w skutek kryzysu. A może nie dopuszczamy myśli, że cena dolara spadła? Ale skoro autor pisze w innym miejscu artykułu "Inflacja jest jednym z istotnych motorów napędzających ceny złota podobnie, jak dekoniunktura w amerykańskiej gospodarce oraz na rynku akcji" to jak to się ma do tego, jakoby cena złota wyrażała wzrost bogactwa? Znaczy się inflacja zwiększa bogactwo? Brawa dla autora!
Autor stawia pytanie "Skąd więc złoto czerpie wartość? Jest oczywistym, że ceny złota wynikają z wielkości podaży i popytu". No oczywiście, ze jest oczywistym, że ceny złota są kształtowane przez prawa ekonomii. Ale ta odpowiedź nie jest odpowiedzią na tak postawione pytanie o wartość. Trystero fajnie napisał na swoim blogu cytując z kolei Reformed Broker "złoto jak każda inna rzecz na tym świecie nie ma żadnej wartości, jest bezcenne, albo ma dowolną wartość pomiędzy tymi dwoma ekstremami. Wszystko zależy od tego jaką wartość przypiszą złotu ludzie, którzy chcą go kupić lub sprzedać". Złoto czerpie swoją wartość z, uzasadnionego historycznie, przekonania że jest prawdziwym pieniądzem. Dlaczego?
Weźmy definicję pieniądza - jest to powszechnie akceptowany z mocy prawa lub zwyczaju środek regulowania zobowiązań, pełniący rolę powszechnego ekwiwalentu. Wyróżniamy następujące ekonomiczne funkcje pieniądza: transakcyjną - zapewnia realizację wymiany wartości dóbr w transakcjach kupna i sprzedaży, obrachunkową - pozwala mierzyć wartość rzeczy, płatniczą - pozwala przenieść termin płatności wartości za towar w czasie, tezauryzacyjną - pozwala akumulować bogactwo.
Wszystkie te funkcje są spełniane przez złoto z mocy wspólnego społecznego i powszechnego przekonania, że tak właśnie jest. Równie dobrze mogłyby spełniać tę funkcję muszelki, lub też kamienie rai. W złocie możemy mierzyć wartość rzeczy, możemy nim płacić, możemy w nim akumulować oszczędności. Złoto ma tę jedną zaletę nad muszelkami, że historycznie na świecie panuje przekonanie, że z mocy zwyczaju zostanie ono zaakceptowane przez innych jako środek płatniczy, że wymienimy go na dowolną walutę i zapłacimy za dowolny towar. Tak było i jest nadal i na tym chyba polega uniwersalna wartość złota. A cena owszem, zależy od podaży i popytu, tyle że cena a wartość to subtelnie różne pojęcia. Wydaje się, że analitycy Investors TFI powinni te pojęcia odróżniać.
wtorek, 3 sierpnia 2010
Wiedza porzebna aby inwestować w brylanty
Niejednokrotnie wypowiadałem się ostrożnie na temat inwestowania w kamienie szlachetne, zawsze wskazywałem, że w przypadku inwestycji alternatywnych niezbędna jest odpowiednia wiedza dziedzinowa, aby nie zostać nabitym w butelkę.
Tak jest w przypadku inwestowania w brylanty, o czym pisałem między innymi tutaj. Wskazywałem, że oprócz niskiej płynności, na kamieniach po prostu trzeba się znać.
Dlaczego teraz o tym piszę? Znowu... Ano przeczytałem interesujący artykuł na temat jakości polskich ekspertyz gemmologicznych i polecam zapoznanie się z nim wszystkim, którym przez myśl przechodzi lokowanie pieniędzy w tego typu inwestycje.
Etykiety:inwestycje alternatywne
poniedziałek, 2 sierpnia 2010
Posty z ostatnich miesięcy
Jako że mamy okres wakacyjny to tematów mniej. W związku z tym chciałem polecić kilka postów, które pojawiły się na tym blogu w ostatnich miesiącach, a które wydaje mi się mogą Szanownych Czytelników zainteresować.
Wpis o elektronicznych, internetowych kantorach wymiany walut, niewątpliwie zainteresuje tych co zamierzają część pieniędzy wymienić po korzystnym kursie na euro, franki czy dolary.
Sporo było mowy ostatnimi czasy o złocie, a to Iran straszył porzuceniem dolara i przeniesieniem ciężaru swoich rezerw w złoto i euro, podsumowywałem też sytuację w złocie początkiem 2010 roku, mielismy także doniesienia o inwestycji WGC w BullionVault, a także kontrowersje związane z ujawnieniem, że banki komercyjne zastawiały złoto w transakcjach swap aby pozyskac płynność.
Mieliśmy także wysyp nowych ofert lokat antybelkowych, pojawianie się na rynku kolejnych produktów, powrót ciekawostek w ofercie FM Banku, no i wreszcie moje wakacyjne lokatowe podsumowanie.
Wpis o elektronicznych, internetowych kantorach wymiany walut, niewątpliwie zainteresuje tych co zamierzają część pieniędzy wymienić po korzystnym kursie na euro, franki czy dolary.
Sporo było mowy ostatnimi czasy o złocie, a to Iran straszył porzuceniem dolara i przeniesieniem ciężaru swoich rezerw w złoto i euro, podsumowywałem też sytuację w złocie początkiem 2010 roku, mielismy także doniesienia o inwestycji WGC w BullionVault, a także kontrowersje związane z ujawnieniem, że banki komercyjne zastawiały złoto w transakcjach swap aby pozyskac płynność.
Mieliśmy także wysyp nowych ofert lokat antybelkowych, pojawianie się na rynku kolejnych produktów, powrót ciekawostek w ofercie FM Banku, no i wreszcie moje wakacyjne lokatowe podsumowanie.
Etykiety:lokaty , metale szlachetne , waluty
Subskrybuj:Posty ( Atom )