piątek, 22 października 2010

Chiński szantaż metalami ziem rzadkich...

Czy to nie ciekawe, że tematy wojen ekonomicznych wypływają zawsze pod koniec roku? Jakoś około rok temu pisałem o koncepcji światowych wojen ekonomicznych. Wtedy Rosja szantażowała nas gazem. Niedawno wypłynął temat wojen walutowych, a w międzyczasie...

W międzyczasie na łamy światowej prasy wypłynął temat chińskiego szantażu pierwiastkami ziem rzadkich. Co co chodzi?
Rzecz w tym, że Chiny są dominującym na świecie producentem pierwiastków, niezbędnych dzisiejszej naszej cywilizacji technologicznej, takich jak cer, lantan, erb, etc... Są one niezbędne do wytwarzania większości współczesnej elektroniki, od monitorów LCD począwszy na twardych dyskach skończywszy. Chiny mają ok. 30-40% odkrytych złóż metali ziem rzadkich. Inne złoża występują także w USA, Kanadzie i Australii, ale ich eksploatację wstrzymano pod koniec lat 90. ubiegłego wieku, bo stało się to nieekonomiczne w związku z niskim kosztem importu z Chin.Tak więc Chińczycy najpierw zmonopolizowali dostawy tych surowców, a teraz zaczynają swoją pozycję wykorzystywać do międzynarodowych rozgrywek.

W tym roku Chiny wyeksportują o 40% mniej tych surowców niż w zeszłym roku. W przyszłym roku eksport zostanie prawdopodobnie ograniczony o dalsze 30%. Sama tylko Japonia zużywa rocznie 30 tys. ton metali ziem rzadkich, a w tym roku Chiny wyeksportują zaledwie 24 tyś ton! Chyba wszyscy zdają sobie sprawę z tego jak wpłynie to na ceny elektroniki i jaką przewagę konkurencyjną da producentom elektroniki z Chin kontynentalnych. Wszyscy wpadają w panikę. 

Niektórzy komentatorzy twierdzą że jest to część strategii budowy przewagi konkurencyjnej dla firm chińskich, z jednej strony i nieformalnej wojny handlowej z USA i Japonią z drugiej.

Zapowiada się ciekawa dekada przed nami...

czwartek, 21 października 2010

Raport KNF o produktach strukturyzowanych

Komisja Nadzoru Finansowego upubliczniła raport zatytułowany "PRODUKTY STRUKTURYZOWANE W POLSCE W LATACH 2000-2010" Jest to dla mnie o tyle interesująca lektura, że generalnie potwierdza moje odczucia, które wielokrotnie (tutaj i tutaj) już umieszczałem na tym blogu. Otóż generalnie wszystkie te produkty strukturyzowane są niewiele warte dla kupujących, a są maszynką do zarabiania dla oferujących je instytucji finansowych.

Analizie zostały poddane 355 produkty strukturyzowane, które zapadły w okresie od roku 2000
do końca pierwszego półrocza 2010. Niech powie za siebie taka tabelka wycięta z tego raportu:
Dodatkowo analitycy doszli do interesujących wniosków:
  • "Stopa zwrotu wykazywała niewielkie zróżnicowanie pod względem emitenta. Wyjątek stanowi Bank Millennium, gdzie stopy zwrotu wyraźnie przewyższały stopy zwrotu uzyskane na produktach  strukturyzowanych oferowanych przez inne instytucje."
  • Wybór aktywa (instrumentu) bazowego miał statystycznie mniejszy wpływ niż timing czyli czas wyemitowania instrumentu. W szczególności "stopy zwrotu były szczególnie niskie dla produktów strukturyzowanych wyemitowanych w latach 2006 i 2007, czyli przed rozpoczęciem kryzysu finansowego i gospodarczego."
  • Nikt z emitentów produktów strukturyzowanych nie stracił na nich ("przeciętna marża dla wszystkich przebadanych na rynku polskim produktów strukturyzowanych wyniosła 2,17%"), w przeciwieństwie do nabywców niektórych z nich, którzy stracili w niektórych przypadkach aż 85,95% wartości zainwestowanych środków (z łaskawości serca autorzy nie podają na jakim produkcie).

Apropos wojen walutowych

Apropos wojen walutowych - znalezione w sieci - polecam lekturę bo to ciekawe. Wnioski nie są pocieszające niestety... bo wygląda na to, że jak ten balon pęknie to będziemy mieli kryzys gorszy od poprzedniego (to już moje przemyślenia)

poniedziałek, 11 października 2010

Raport NBP na temat sytuacji na rynku nieruchomości

Na stronach Narodowego Banku Polskiego ukazał się raport przygotowany przez Zespół ds. Rynków Nieruchomości w Instytucie Ekonomicznym NBP. Przedstawia on najważniejsze zjawiska, jakie miały miejsce na rynku nieruchomości w największych miastach w Polsce w ciągu dwóch pierwszych kwartałów br. Z raportu wynika, że nadal podobnie jak w 2009 roku realne ceny mieszkań – zarówno na rynku pierwotnym, jak i wtórnym – powoli spadały, obniżały się też stopy procentowe kredytów mieszkaniowych.

Polecam lekturę - raport dostępny tutaj


piątek, 8 października 2010

Światowe wojny walutowe

Nagłówki prasowe obiegła niedawno wieść o możliwej "wojnie walutowej". O co chodzi? W rozmowie z dziennikiem Financial Times szef MFW Dominique Strauss-Kahn ostrzegł we wtorek przed próbami ratowania gospodarek poszczególnych krajów przy wykorzystaniu kursów walut. Według Straussa-Kahna może to doprowadzić do wojny walutowej. Otóż problem polega na tym, że jak waluta się umacnia a inne słabną, to towary z kraju o mocnej walucie są coraz droższe, spada na nie popyt co osłabia gospodarkę. Normalny rynkowy mechanizm. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie wbudowany w obecny system walut papierowych mechanizm, pozwalający przez dodrukowanie pieniądza sterować wartością waluty.

W wielu krajach popularna staje się "idea, że waluty mogą być wykorzystane, jako broń polityczna". problem w tym, że jeśli jedni zaczną osłabiać swoją walutę pozostali zaczną robić to samo na wyścigi.

Ale przecież w dobie walut papierowych to jest jedyne racjonalne działanie, aby przez deprecjację własnej waluty utrzymywać się na powierzchni i ratować konkurencyjność gospodarki. Działanie to jest także niepowstrzymywalne, no bo każdy zapyta, "skoro inni mogą osłabiać i drukować swoje waluty i nikt nie zagwarantuje, że nie będą tego robić, to dlaczego ja miałbym tego nie robić lub dawać komukolwiek jakiekolwiek gwarancje?". Czeka nas więc rajd debazowania walut.

Ostatni atak poszedł w kierunku Chin. "Zdaniem amerykańskich i europejskich polityków chiński juan jest niedoszacowany o 25-40 proc., co daje chińskim firmom nieuczciwą przewagę cenową i zwiększa atrakcyjność oraz eksport towarów z tego kraju kosztem innych państw."  Chiny oczywiście powiedziały, żeby się od nich "odwalić" bo to nie one mają problem... A przecież oni grają tymi samymi znaczonymi kartami co pozostali "uczciwi" gracze...

Swoją drogą, czy nie uważacie, że scenariusz Światowych Wojen Ekonomicznych realizuje się na naszych oczach...

czwartek, 7 października 2010

Model cen złota

Z cyklu "znalezione w sieci". Natrafiłem właśnie na interesujący artykuł opublikowany na blogu Crossing Wall Street. Autor rysuje w nim pewien model, według którego rzeczywistym czynnikiem wpływającym na ceny złota mogą być realne stopy procentowe w USA. W dużym skrócie według tego modelu, każde odchylenie realnych stóp procentowych w USA od poziomu 2% skutkuje ruchem cen złota multiplikowanym 8 krotnie. Przykładowo jeżeli realne stopy wynoszą 1% złoto rośnie w danym roku o 8%, jeżeli wynoszą 0% rośnie w danym roku o 16%, i odpowiednio w drugą stronę.

Przyznam się, że model ten wydaje się być interesujący bo osadza się na bardzo podstawowym założeniu, że pozycja długa w złocie, jest de facto shortowaniem waluty papierowej. Zastanawiam się tylko, czy nie dałoby się uzyskać lepszego dopasowania tego modelu (kosztem komplikacji oczywiście), uwzględniając w nim zamiast wyłącznie dolata USA, koszyka kilku walut światowych. Bądź co bądź shortowanie walut papierowych to nie tylko i wyłącznie ucieczka od dolara w złoto, ale także od dolara do franka, czy z franka w złoto, etc.

niedziela, 3 października 2010

Getin Bank w grze o lokaty dwuletnie bez "belki"

W nowej tabeli oprocentowania w Getin Banku znalazłem ciekawa informację. Otóż pojawiła się w ofercie nowa lokata na 24 miesiące z dzienną kapitalizacją. Oprocentowanie środków jest stałe i wynosi 5,27% co odpowiada 6,51% na opodatkowanej lokacie.

Tym samym Getin Bank dołączył do gry o lokaty dwuletnie z dzienna kapitalizacją i stawka wygląda następująco:
  1. Meritum Bank - 5,5% (7,18%*) na 24 miesiące
  2. FM Bank - 5,4% (7,04%*) na 24 miesiące
  3. Getin Bank - 5,27% (6,51%*) na 24 miesiące
 *podawane oprocentowanie nie jest rzeczywistym oprocentowaniem lokat, ale wyraża ekwiwalent wysokości w jakim musiałaby być oprocentowana standardowa lokata z opodatkowaniem

piątek, 1 października 2010

Wymiana walut a podatek

Podatki i śmierć to dwie pewne rzeczy na tym świecie. Nie powinien więc dziwić fakt, że opodatkowane są rzeczy różne. Przykładem jest wymiana waluty, a w zasadzie korzyść finansowa uzyskana z tytułu różnic kursowych. Tak wynika z niedawnej interpretacji Izby Skarbowej w Warszawie z 15 września 2010 r. (nr IPPB2/415-563/10-4/AS). Temat był poruszany już wielokrotnie i dawno. Nigdy jednak nie było w zasadzie żadnych jednoznacznych informacji w tej kwestii. Tym razem jednak, mamy stosunkowo nową interpretację, w świetle której przychody uzyskane z tytułu kupna i sprzedaży waluty są przychodami z innych źródeł w rozumieniu ustawy o PIT i należy zapłacić od nich podatek.

Szkoda tylko, że nikt nie pokusił się o znalezienie odpowiedzi na takie kwestie jak ewentualna możliwość rozliczenia straty, sposób wykazania czy udowodnienia faktu wymiany waluty, sposób udokumentowania tegoż faktu, czy koszty uzyskania przychodów. Czyli jest jak zwykle, niejasno na niekorzyść normalnych ludzi.

W każdym razie wszyscy, którzy chcieliby ulokować swoje oszczędności w walucie niech się mają na baczności. Pozostaje kolejne otwarte pytanie... a co z tymi, którzy mają kredyt walutowy?


-->