Ostatnie trzy dni są gorące - szczególnie dla posiadających kredyty walutowe i innych zaangażowanych w rynek walutowy. Mieliśmy do czynienia z gwałtownym osłabieniem złotówki, jako żywo przypominającym senne koszmary z 2008 i początku 2010 roku. Frank szwajcarski zyskujący w jednym dniu ponad 10 groszy, to nie jest to co ktokolwiek posiadający na rynku walutowym zaangażowane środki lubi.
Problemem jest nieprzewidywalność i gwałtowność zdarzeń.
Gwałtowność zdarzeń przyhamowały trochę dobre dane o polskim PKB w trzecim kwartale 2010 roku. Dane okazały się lepsze od prognoz. Nie zadziałały one natychmiastowo (po ich ogłoszeniu złotówka wcale nie chciała się jakoś gwałtownie umacniać), ale już wczoraj pod koniec dnia i dziś rano mogliśmy obserwować zauważalne umocnienie. Chcę wierzyć (za money.pl i Markiem Belką), że po jednorazowym wystrzale osłabienia, jakie widzieliśmy, teraz nastąpi powrót do umacniania się złotówki. Bądź co bądź fundamenty mamy dobre, a znów obrywamy przez problemy innych krajów.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Komentarze na blogu są moderowane. Zastrzegam sobie prawo do zablokowania komentarza bez podania przyczyn. Komentarze zawierające linki wyglądające na reklamowe lub pozycjonujące - nie będą publikowane.