Posiadacze obligacji notowanych na rynku Catalyst mogą uznać końcówkę 2011 roku za zmarnowaną, względnie początek 2012 roku za nieudany. Otóż 30 grudnia spółka Budostal-5 której obligacje są notowane na tym rynku złożyła do sądu wniosek o upadłość z możliwością zawarcia układu.
Nie sa to pierwsze problemy na tym rynku - praktycznie cały rok mogliśmy śledzić przygody i problemy z różnymi obligacjami, o czym z resztą nie raz pisałem na przykład tutaj i tutaj.Dość wspomnieć problemy ANTI, ZPS Krzętle czy Fjoud. Dziś do tego grona doszedł Budostal-5.
Tak więc Budostal-5 nie zapłacił ostatnich odsetek i złożył wniosek o upadłość. Sam jestem ciekaw co będzie dalej.
Problemy te są też zapewne nie ostatnie. Jak czytamy na portalu Stockwatch.pl w nadchodzącym roku rynek Catalyst czeka test dojrzałości - całkiem sporo spółek będzie musiało zrolować swój dług. Pamiętajmy przy tym, że mamy kryzys finansowy i co gorsza kryzys zaufania.
Problem jednak w tym, że taka sytuacja wcale nie spędza snu z powiek władzom giełdy. Ci inwestorzy, na którym giełdzie zależy i tak zarabiają nawet w takiej sytuacji (na dodatek praktycznie bez ryzyka). Spółka, która emituje obligacje zazwyczaj robi to w ofercie prywatnej. Papiery te kupują grube ryby i inwestorzy finansowi. Później dopiero dystrybuują je na szerokim rynku już po debiucie obligacji na Catalyst. W momencie takiego debiutu atmosfera jest grzana i szeroki lud kupuje papiery zwykle powyżej nominału (na czym oczywiście zarabiają grube ryby). Kiedy papiery są już w rękach szerokiego kręgu drobnych inwestorów to w zasadzie nikomu już nie zależy na tym, czy spółka ma problemy czy nie. Grube ryby zarobiły, doradca zarobił, zarząd giełdy może się chwalić. Tylko drobni inwestorzy zostają ubrani w papier, który po pół roku albo roku przestaje płacić odsetki.
Mój sentyment do tego rynku obniżam zdecydowanie. Już raz w 2011 ro zrobiłem i robię ponownie. Teraz jestem zdecydowanie negatywnie nastawiony do tego rynku. Przy tak żenująco niskim oprocentowaniu względem ryzyka zabawa w to ma wątpliwy sens. A że odsetki na Catalyst są niskie to widać kiedy porówna się je z odsetkami, które można uzyskać na lokatach bankowych praktycznie "bez ryzyka". Tymczasem w ciągu jednego roku na catalyście mieliśmy ze trzy-cztery problematyczne sytuacje - i to wszystko przy odsetkach wyższych od bankowych o może 3%? Nie ma sensu ta zabawa, przynajmniej do czasu aż ten rynek okrzepnie i dojrzeje. Na razie zmieniam sentyment na negatywny.
PS. Oczywiście obniżenie sentymentu do obligacji dotyczy obligacji et all czyli także skarbowych. Wystarczy rozejrzeć się dookoła żeby zobaczyć że tutaj też można stracić, choć nie tak łatwo jak na Catalyście. No ale cóż, mam kryzys zaufania do takich papierów.