Niedawno otrzymałem od jednego z czytelników pytanie, a w zasadzie szereg pytań:
Co może się stać z euro,które trzymam na lokacie w banku w przypadku rozpadu strefy Euro?
Czy nie lepiej jest zamienić te pieniądze na korony norweskie ?
Czy kurs korony może też zostać powiązany z euro jak to się stało z frankiem?
Pytania, które czytelnik zadał są nietrywialne i obawiam się, że nikt tak
na prawdę nie jest w stanie jednoznacznie na nie odpowiedzieć.
Idąc po
kolei - co może stać się z Euro trzymanym na lokacie? W zależności od
scenariusza może stać się wszystko. Jeżeli scenariusz rozpadu (najmniej wg.
mnie prawdopodobny) będzie obejmował wymianę z powrotem na waluty
narodowe to pewnie może mieć miejsce cokolwiek. Pieniądze mogą okazać się
bezwartościowymi papierkami, albo mogą zostać automatycznie wymienione
na złotówki, albo wypłacone w gotówce jeśli będzie jakiś okres
przejściowy. Wariantów - mniej lub bardziej prawdopodobnych jest
mnóstwo. Generalnie będzie pewne tylko, że będzie problem.
W
przypadku gdyby w miejsce starego euro powstało nowe, to stare euro
pewnie przez jakiś czas funkcjonowałoby ale tracąc na wartości.
Natomiast w przypadku wyjścia jednego kraju ze strefy euro to pewnie
nawet wyszłoby na dobre wspólnej walucie.
Czy nie lepiej
przewalutować na korony norweskie? Może lepiej. Może przynajmniej część.
Może część na korony, część na funty a cześć na franki. Pytanie jest
czy to tylko oszczędności czy też mogą zostać w danym kraju wydane bo
np. jest tam rodzina, kredyt, biznes, etc. Generalnie jestem zdania, że oszczędności w walutach powinno się trzymać w takich walutach, które jesteśmy w stanie wydać w kraju w którym obowiązują.
Jeżeli chodzi o
powiązanie kursu korony z euro to takie prawdopodobieństwo zawsze
istnieje. Norwedzy już mają trochę problem z tym, że ich waluta za
bardzo się umacnia, aczkolwiek trochę mniejszy niż szwajcarzy bo
Norwegia eksportuje ropę a nie zegarki. Dlatego sądzę że
prawdopodobieństwo sztywnego kursu korony do euro jest mniejsze.
Oczywiście jak zwykle dobrym ubezpieczeniem na ewentualność rozpadu strefy euro jest złoto i paradoksalnie - dolar. Niestety, ów szmacony dolar jest nadal najpowszechniej w świecie akceptowalny.