Banki nie rozpieszczają nas oprocentowaniem tak jak było to jeszcze parę lat temu. Aktualnie najlepsze lokaty dają 6,2-6,5% rocznie. Rzadko, zdarza się oferta promocyjna na której można wykręcić więcej. Pytanie tylko czy z takiej oferty warto korzystać? Załóżmy, że mamy do wyboru lokatę, która możemy założyć przez internet na 6,5% w skali roku nie wychodząc z domu i nie nadziewając się na zapisane drobnym druczkiem haczyki. Alternatywnie mamy do wyboru promocyjna lokatę na 7% (nieźle co? niewiele takich jest na rynku), ale żeby z niej skorzystać musimy udać się do placówki bankowej i np. założyć konto osobiste.
Przyjmijmy też, że mamy do zdeponowania 10000zł i obie lokaty są porównywalne pod względem okresu (12 miesięcy dla uproszczenia obliczeń).
Jakie są zyski? Zobaczmy: 0,5% z 10 tysięcy to jest 50złotych, po odliczeniu "podatku belki" zostanie z tego "na rękę" 40,50zł. To jest nasz bonus za to, że założymy promocyjną lokatę.
A koszty? Musimy pojechać do banku, odbyć uroczą pogawędkę z akwizytorem produktów bankowych, podpisać umowy uważnie je czytając aby nie wziąć przykładowo karty do konta płatnej 2zł miesięcznie, albo tokena sprzętowego do dostępu przez internet za 5zł miesięcznie. Jak już przebrniemy przez formalności to możemy cieszyć się nowa wysoko oprocentowaną lokatą. W międzyczasie musimy sprawdzać, czy bank chytrze nie postanowił zmienić tabeli opłat i prowizji wprowadzając opłatę za nasze konto osobiste. Na koniec zaś musimy udać się do banku po pieniądze z lokaty i zamknąć konto (odbywając kolejną rozmowę motywacyjną z akwizytorem) bo przecież do niczego poza promocją lokatową nie było nam ono potrzebne.
Suma summarum przyjmijmy, że łącznie na "obsługę tej lokaty" poświęcimy przez cały okres jej trwania trzy godziny (w tym dojazdy do banku). Wychodzi 13,5zł za godzinę.
A teraz odpowiedzmy sobie jak bardzo cenimy swój czas?
Udanego polowania na okazje ;)