Jakieś cztery lata temu popełniłem dwa (
1,
2) wpisy na temat inwestycji alternatywnych. Czas ucieka, czasy się zmieniają, i postanowiłem do tych wpisów wrócić i trochę je odświeżyć. Zatem powróćmy do tematu.
Inwestycje alternatywne nie
zaliczają się do tak zwanych tradycyjnych form inwestowania. Są one
specyficzne poprzez charakter samej inwestycji, aktywa będące jej
przedmiotem, specyfikę, itd. Obejmują one zakup dzieł sztuki,
przedmiotów kolekcjonerskich, znaczków, monet, inwestycje w sport, etc. Idea polega na znalezieniu takiej dziedziny, która jest realnie "alternatywą" dla klasycznych rynków dajmy na to nieruchomości, czy obligacji.
Główna
korzyść związana takimi inwestycjami, to przede wszystkim zmniejszenie
zmienności wahań portfela, skuteczniejsza dywersyfikacja oraz
wykorzystanie niskiej korelacji z innymi, tradycyjnymi klasami aktywów.
Na przykład inwestycje w dzieła sztuki są w mniejszym stopniu
skorelowane z rynkami finansowymi niż różne rodzaje aktywów na tych
właśnie rynkach. Takie inwestycje charakteryzują się zazwyczaj wyższa
barierą wejścia i niższą płynnością (choć nie zawsze). Charakteryzują się także często niszowością, a sama bariera wejścia polega na zasobie wiedzy potrzebnej aby zrozumieć i dobrze ocenić oraz wycenić przedmiot inwestycji.
Niektórzy do inwestycji alternatywnych zaliczają także fundusze hedgingowe, fundusze private equity
i fundusze funduszy. Ja wolałbym inna definicję. Za inwestycje
alternatywne proponowałbym uznać zatem inwestycje w inne klasy aktywów
nisko skorelowane z klasycznymi rynkami.O ile cztery lata temu uważałem, że inwestycje w ziemię i nieruchomości można byłoby zaliczyć właśnie do inwestycji alternatywnych zaś złoto zaś stawiałem gdzieś na granicy, to teraz uważam, że inwestycje alternatywne to faktycznie oderwane od tradycyjnego nurtu inwestowania np. monety, sztuka, alkohole, etc.
Mamy zatem dzieła sztuki, monety o wartości numizmatycznej, walory filatelistyczne, , stare rękopisy, mapy, wina, whisky, kamienie szlachetne, etc. Generalny wspólny mianownik tych wszystkich inwestycji to duża wiedza niezbędna aby poruszać się po tych rynkach, a także bardzo (a czasem skrajnie) niska płynność.
Ten niższy poziom płynności wynika z faktu, że albo rynki dla danych
aktywów są płytkie, albo ograniczona jest liczba kupujących, albo rządzą
się one specyficznymi prawami.
W przypadku dzieł sztuki można
powiedzieć, że szybka sprzedaż po atrakcyjnej cenie jest raczej
wykluczona. Można nasze dzieło wystawić na aukcję,
ale te są organizowane w określonych terminach i im więcej jest ono
warte tym mniejsza liczba potencjalnych nabywców. Ewentualna sprzedaż
przez galerię, czy antykwariat także wiąże się z oczekiwaniem na nabywcę
i z zapłaceniem prowizji.
Jeżeli chodzi o walory numizmatyczne czy filatelistyczne to istnieje dosyć szeroki rynek tego typu przedmiotów. Można je sprzedawać na aukcjach internetowych lub w sklepach specjalistycznych. Aukcje są szybkie i zwykle ilość
transakcji tam zawieranych gwarantuje sprzedanie naszego przedmiotu.
niemniej jednak, im droższy przedmiot będziemy sprzedawać tym dłużej będzie trzeba czekać na nabywcę. Z kolei sklepy mogą nasze przedmioty brać w komis lub odkupić, jednak często ceny przez nie proponowane są mniej atrakcyjne niż na aukcjach.
Także kamienie szlachetne czy alkohole posiadają rynki rządzące się swoimi specyficznymi prawami. Nie znając realiów takiego rynku łatwo sprzedać przedmiot naszej inwestycji znacznie poniżej realnej wartości.
Dlatego też planując dokonania inwestycji w alternatywne aktywa lub rynki należy mieć na uwadze możliwość szybkiego wycofania się z niego i upłynnienia naszych aktywów.
Płytkość niektórych rynków może sprzyjać także manipulacji cenami przez dużych graczy. Tak jest np. w przypadku kamieni szlachetnych. Stąd też przestrzegam przed pochopnym podejmowaniem decyzji o lokowaniu pieniędzy w coś czego nie do końca rozumiemy.