Jak czytam takie historie to trochę mnie skręca bo zastanawiam się, jak wielka niewiedza jest w ludziach, że decydują się na podpisywanie weksli in blanco nie wiedząc jak taki weksel działa. Co więcej ludzie podpisują weksle in blanco zupełnie gołe, bez żadnych klauzul - taki weksel jest ka czysta kartka można go wypełnić w dowolny sposób i zbyć dowolnej osobie. Wtedy taki weksel żyje swoim życiem i nie sposób go podważyć. Ludzie nie róbcie tego. jak nie wiecie - to poczytajcie jak prawidłowo wystawić weksel na zabezpieczenie.
sobota, 31 maja 2014
środa, 28 maja 2014
Czy można ufać "doradcom" bankowym?
Nie wiem jak to jest, ale za każdym razem kiedy jestem w banku osobiście coś załatwić, jestem świadkiem "grillowania" jakiegoś klienta przez bankowego "doradcę".
Na wstępie rozprawię się z pojęciem "doradcy klienta" - jest to mistyfikacja. Ten ktoś kto siedzi po przeciwnej stronie reprezentując bank ma za zadanie sprzedawać produkty finansowe. Z doradzaniem ma to niewiele wspólnego bo konflikt interesów jest tu ewidentny.
Tak więc byłem wczoraj świadkiem rozmowy, kiedy "bankowiec" namawiał klientów na obligacje. Klienci chcieli lokatę, on ich namawiał, ci zaś wyznali, że nie chcą żadnych obligacji bo mieli już fundusze obligacji i na nich stracili. Na co ten "doradca/sprzedawca", że to nie możliwe bo obligacje to przecież "są bezpieczne jak..." tu nie dosłyszałem ale nie ma to istotnego znaczenia.
Pomyślałem sobie że takie grillowanie klienta nie jest do końca uczciwe bo:
- na obligacjach można stracić nawet 100% zainwestowanego kapitału jak ich emitent nie wykupi
- na funduszach obligacji też można stracić, szczególnie jeżeli taki fundusz inwestuje w obligacje korporacyjne
- nie można w żaden sposób porównywać obligacji z lokatą pod względem bezpieczeństwa środków, co między wierszami "doradcy" próbują robić.
Konkluzja jest taka, że nie można ufać "doradcom"... to smutne niestety.
PS. Taki artykuł czytałem ostatnio o tym "procederze" - polecam lekturę.
Etykiety:banki , fundusze inwestycyjne , obligacje
wtorek, 27 maja 2014
Getinopad
Rok temu skuszony wyższym oprocentowaniem zdecydowałem się założyć lokatę w Getin Banku. Ponieważ lokata była walutowa musiałem odpokutować swoje grzechy w kolejce w oddziale. Zmarnowałem mnóstwo czasu i już na wstępie zacząłem się zastanawiać czy to jest warte tych dodatkowych odsetek.
Teraz po roku lokata się kończy i aby odzyskać swoje pieniądze znowu muszę udać się do oddziału. Od piątku próbowałem cokolwiek załatwić przez telefon, ale niestety system był "w rekonfiguracji" więc przez telefon nic nie byłem w stanie załatwić. Mieli dwa razy oddzwonić do mnie w tym samym dniu, ale to dla Getinu zbyt trudna sztuka. Nie oddzwonili. Kiedy w końcu udało mi się dobić przez telefon okazało się, że pomimo tego, że odpowiedziałem na wszelkie pytania autoryzacyjne to nie mam jakiegoś kodu, bez którego absolutnie nic nie załatwię. I tak zatem muszę udać się do oddziału dwa razy. Raz będę stał w kolejce po to aby umówić się kolejnym razem po pieniądze. Pewnie zmarnuję tam w sumie parę godzin zadając sobie ponownie pytanie, co podkusiło mnie aby się pakować do tego banku.
Utyskiwanie na beznadziejną obsługę w oddziałach Getin Banku jest w internecie powszechne. Osobiście przyznam, że nie spotkałem banku z równie kiepską obsługą i długimi kolejkami. Co więcej, wielu tych kolejek dałoby się uniknąć modyfikując, czy poprawiając procedury takie jak ta, która wczoraj sprawiła,że nie jestem w stanie nic załatwić przez infolinię (pomimo tego, że podpisałem umowę na obsługę telefoniczną) i muszę iść osobiście do oddziału.
piątek, 23 maja 2014
Amber Gold - pozew przeciw Skarbowi Państwa - i zagotowałem się...
Grupa byłych klientów Amber Gold, która straciła w tej piramidzie pieniądze postanowiła pozwać Skarb Państwa i parę innych instytucji "za bezczynność". Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego - niech sobie pozywają, maja prawo niech próbują. Ale zagotowałem się na takie zdanie:
>>Klienci w pozwie piszą, że sądzili, iż "spółka jest po prostu nowym bankiem działającym na rynku albo nową firmą maklerską. Nie pojawiały się w prasie informacje mogące choćby sygnalizować, że Amber Gold nie jest wiarygodnym podmiotem, działa nielegalnie. Że działalność spółki jest firmowana przez osobę z wyrokami skazującymi za oszustwa finansowe".<< (źródło)
A to (kwiecień 2010)? Co to było jak nie sygnały, że coś jest nie tak (wpis z maja 2012)? Na moim blogu, na innych blogach w internecie, przez kilka miesięcy trąbione było, że Amber Gold cuchnie wałkiem, żeby uważać bo to może być przekręt, że Plichta miał wyroki. WSZYSTKO BYŁO W INTERNECIE - wystarczyło przeczytać, trochę się zainteresować...
Proszę:
- Amber Gold - cud czy oszustwo
- Prezes Amber Gold z wyrokiem sądowym
- Chyba rozgryzłem Amber Gold
- Znowu Amber Gold
Ręce opadają.
Etykiety:inwestycje alternatywne , linki
czwartek, 22 maja 2014
Pożyczki bez BIK, chwilówki, kredyty niebankowe, polisolokaty, etc... - regulować?
Od jakiegoś czasu frapuje mnie pewna kwestia. Otóż jesteśmy świadkami znaczącego rozwoju rynku firm, które poza systemem bankowym udzielają krótkoterminowych pożyczek czy chwilówkowych kredytów. W ubiegłym roku podmioty zrzeszone w Konferencji Przedsiębiorstw Finansowych udzieliły pożyczek o wartości 2,7 miliarda złotych.
Firmy te co oczywiste są konkurencją dla banków. Co oczywiste też, z racji tego, że udzielają pożyczek często osobom "wykluczonym bankowo" pobierają za ten "proceder" wyższe odsetki. Nie przejmują się przy tym specjalnie "ustawą antylichwiarską" bo są na to sposoby. Z resztą banki czy lombardy też mają swoje sposoby. Pytanie jest takie na ile należy w związku z takimi "sposobami" (jak opłaty za rozpatrzenie wniosku czy prowizje) walczyć dokręcając śrubę regulacyjną.
O ile z jednej strony jestem w stanie zaakceptować fakt, że za udzielenie pożyczki osobie mającej wysoki profil ryzyka, bank czy też firma pożyczkowa pobiera wyższe odsetki, to trudno mi jest zaakceptować sytuacje jawnego wykorzystywania trudnego położenia takich osób. Pytanie filozoficzne jest takie - czy dla dobra tych ludzi, prewencyjnie zapobiegając zadłużaniu się na setki procent w skali roku, należy ich de facto pozbawić możliwości dokonywania takiego wyboru i zadłużania się?
Drugi aspekt wykorzystywania to obietnice. Firma pożyczkowa obiecuje że udzieli kredytu, ale trzeba zapłacić z góry za rozpatrzenie wniosku. To jest dla mnie ewidentne sk...syństwo. Z tym moim zdaniem trzeba walczyć.
Pytanie jest takie czy i jak należy ograniczać tę branżę. Dla mnie jest jasne i akceptowalne to, że w rynek "pożyczek chwilowych" nie wchodzą banki, tylko firmy dysponujące innym niż depozyty źródłem kapitału. Bank obraca pieniędzmi zdeponowanymi przez klientów. Nie może i nie powinien, moim zdaniem, brać na siebie dużego ryzyka. Co innego podmiot, którego udziałowcy zainwestowali pieniądze godząc się na podejmowanie takich ryzyk. On też powinien mieć prawo pobierania za te ryzyka wysokich odsetek.
Sprawa ma też inny aspekt - otóż pojawiały się przypadki kiedy na pożyczki przeznaczane były pieniądze zbierane od klientów zawierających "kontrakty lokacyjne". Amber Gold był najlepszym tego przykładem. To niestety patologia, którą moim zdaniem też należy eliminować.
Problemy w tym, że przepisami wszystkiego uregulować się nie da. Może więc warto postawić na edukację finansową zarówno pożyczkobiorców, jak i potencjalnych "inwestorów" tak aby jedni i drudzy nie mieli wątpliwości w co się pakują wchodząc w taki czy inny układ finansowy? Dotyczy to z resztą nie tylko klientów firm pożyczkowych, ale klientów banków także. Wszak afery z "polisami inwestycyjnymi" pokazują, że problem braku finansowych kompetencji przy podpisywaniu umów jest wszechogarniający. Problem "nabitych w mbank" także to pokazał.
Bo pytanie fundamentalne we wszystkich powyżej poruszonych sprawach jest takie - czy stroną odpowiedzialną za sytuację finansową klienta jest sam klient, czy też bank, firma inwestycyjna, fundusz, czy firma pożyczkowa? No według mnie chyba jednak klient, bo kto inny? Bank? Państwo? A człowiek, który podpisuje umowę robi to z przyłożonym do głowy pistoletem? Proszę wybaczcie, nie uwierzę.
wtorek, 20 maja 2014
Czy demografia jednego kraju może wpłynąć na światową gospodarkę?
Zastanawialiście się nad pytaniem postawionym w tytule? Pewnie pierwsza nasuwająca się odpowiedź jest taka, że "zapewne nie" bo świat jest na tyle duży, że wyrówna różnice demograficzne. Ale jak zastanowimy się jeszcze raz i spojrzymy na wschód to zobaczymy dwa najludniejsze kraje świata Chiny i Indie, których demografia ma jak najbardziej potencjał wpływania na gospodarkę świata.
Powyższe refleksje nasunęły mi się po przeczytaniu w "Wiedzy i Życiu" artykułu na temat trendów demograficznych na świecie. Szczególnie zastanowiło mnie jedno - problem Chin. Otóż Chiny przez bardzo wiele lat prowadziły wysoce restrykcyjną politykę demograficzną "jednego dziecka". W obecnym pokoleniu zaczyna dochodzić do sytuacji kiedy przyrost naturalny został zahamowany w takim stopniu, że prognozy mówią o zmniejszaniu się ludności Chin w następnych dekadach.
Jakie to może mieć implikacje? Niewątpliwie wygeneruje to spore problemy społeczne. W Chinach nie ma takiego jak nasz systemu zabezpieczenia emerytalnego. Kiedy społeczeństwo zacznie się zauważalnie starzeć to pojawią się spore obciążenia, które nie wiadomo jak zostaną rozwiązane. Pytanie też jak zmiany demograficzne wpłyną na tempo wzrostu chińskiej gospodarki i jej moce konkurencyjne na rynkach światowych. Czy obecne niskie koszty i konkurencyjność będą do utrzymania?
Z biegiem lat maleć będzie liczba osób w wieku produkcyjnym a wzrastać liczba osób starszych. Dziś mediana wieku w Chinach wynosi 34,5 roku, ( w USA 37 lat). W 2050 r.
mediana wyniesie 49 lat, a udział osób w wieku produkcyjnym spadnie z
obecnych 72% do 61%. Wzrosną koszty opieki zdrowotnej, które będzie trzeba z czegoś pokryć.
Pytanie jakie Chiny podejmą działania aby przygotować swoją gospodarkę na tę sytuację? Jak to wpłynie na gospodarkę świata?
PS. Ciekawy artykuł także tutaj.
Etykiety:gospodarka , świat
piątek, 16 maja 2014
DM BPS zauważa niską jakość emitentów na rynku Catalyst
Dom Maklerski Banku Polskiej Spółdzielczości zauważył w opublikowanym niedawno raporcie to, o czym piszę już od dawna - jakość emitentów na rynku obligacji Catalyst spada. Według analityków banku wzrosła liczba papierów o podwyższonym ryzyku (cóż za odkrycie).
Najciekawsze jest jednak to, że analitycy Domu Maklerskiego (przypomnę) Banku Polskiej Spółdzilczości negatywnie ocenili emitenta jakim jest (uwaga) Bank Polskiej Spółdzielczości. W sumie ładnie to o nich świadczy, że nie mają problemów z tym aby otwarcie i uczciwie oceniać fakt, że BPS ma problemy (spadek współczynnika wypłacalności i brak jeszcze zatwierdzonego planu naprawczego).
środa, 14 maja 2014
Ubezpieczenie od wszelkich wypadków
Parę lat temu kiedy skradziono nam samochód zorientowaliśmy się z żoną, że pomimo faktu ubezpieczenia od kradzieży, odszkodowanie, które otrzymaliśmy nie wystarcza na zakup takiego samego auta. Postanowiliśmy wtedy, że trzeba coś z tym zrobić i w dłuższej perspektywie ubezpieczyć się "samemu u siebie". Założyliśmy konto oszczędnościowe na które co miesiąc przelewaliśmy około 120zł. Postanowiliśmy, że taka "składka ubezpieczeniowa" jest dla nas do zaakceptowania zważywszy na to, że startujemy od zera.
Założenie było takie, że to jest nawet nie tyle fundusz awaryjny, ale stricte "ubezpieczenie" które ma pokryć szkody w przypadku jakiejś kradzieży, wypadku, choroby, których nie pokryłoby standardowe ubezpieczenie. Drugie założenie było takie, że tych pieniędzy nie inwestujemy, trzymamy je na koncie oszczędnościowym lub lokatach, które można łatwo zerwać, jest to wspólne konto oszczędnościowe (na wypadek, gdyby któremuś z nas coś się stało), a część przechowujemy w gotówce.
Po kilku latach na takim funduszu zebraliśmy kilka tysięcy złotych. Oczywiście trudno to porównywać z polisą na życie za kilkaset tysięcy, ale w tym momencie nie ma problemu z jakimiś drobnymi szkodami lub zdarzeniami które mogą się przytrafić.
W związku z tym na przykład nie opłaca się nam wykupywać ubezpieczenia do karty, bo taką szkodę "zlikwidujemy sobie sami". Z czasem, jak na funduszu będzie więcej środków to może przestać być konieczne wykupywanie niektórych opcji w innych ubezpieczeniach - te pieniądze możemy przeznaczać na własny fundusz.
Jest jeszcze jedna niezaprzeczalna zaleta posiadania takich środków finansowych - o ile coś się nie wydarzy, to one cały czas są nasze i nie "przepadają" tak jak składki wpłacane ubezpieczycielowi. Oczywiście na początku za naszą składkę nie udźwigniemy takiego ryzyka jak w poważnym ubezpieczeniu, ale sęk polega na tym, że w przyszłości tak będzie.
Oczywiście to nie znaczy także, że całkowicie zrezygnujemy z komercyjnych ubezpieczeń - nie to byłaby głupota. Ryzyko trzeba jakoś dywersyfikować i wykupienie ubezpieczenia, jest jednym z elementów tej dywersyfikacji. Niemniej jednak posiadanie własnego "funduszu ubezpieczeniowego" daje większe możliwości optymalizacji kosztów.
Etykiety:ubezpiczenia
wtorek, 13 maja 2014
Jestem na Facebooku?
Opieram się przed Facebookiem rękami i nogami, ale postanowiłem zrobić mały eksperyment i założyć stronę profilową bloga na tym diabelskim portalu. Na razie niewiele sensownego umiem zrobić i wygląda to trochę na błądzenie po omacku. Nie wiem też czy to zadziała i będę chciał kontynuować, zobaczymy.
Jeżeli ktoś chce sprawdzić jak ta strona profilowa wygląda to może wejść tutaj. Na razie eksperymenty trwają, jeżeli się powiodą i sprawdzi się to czego od tej strony oczekuję, to zostanie, jeżeli nie to zniknie.
poniedziałek, 12 maja 2014
Demografia a ceny ziemi rolnej
Czy zdarzyło Wam się słyszeć opinię o tym,że ceny ziemi rolnej będą zawsze szły w górę bo ziemi jest ograniczona ilość i jest to najlepsza inwestycja na lata? Jeżeli tak to zastanówcie się w takim razie - jak starzenie się społeczeństwa i demografia może wpływać na te ceny.
Znalazłem taki link "Rolnicy się starzeją i sprzedają hektary" - artykuł sugeruje, że w związku ze zmniejszaniem się liczby najmłodszych rolników w długiej perspektywie czasowej podaż gruntów może wzrosnąć do 830 tyś ha.
Trudno się do tego odnieść bo np. ceny będą zróżnicowane w zależności od lokalizacji, bliskości miasta, możliwości przekwalifikowania ziemi na budowlaną. Poza tym po 2016 obrót ziemią ma być podobno uwolniony dla obywateli innych państw Unii i sugeruje się, że to spowoduje jeszcze wzrost cen. Ja jednak byłbym ostrożny w stosunku do zapewnień, że taki wzrost będzie trwał w nieskończoność.
Etykiety:linki , nieruchomości
czwartek, 8 maja 2014
"Afera" wokół polis inwestycyjnych
Trafiłem na taki tekst. Stoi w nim, że Stowarzyszenie Osób Poszkodowanych przez Instytucje Finansowe "Przywiązani do Polisy" wystosowało List Otwarty do Polskiej Izby Ubezpieczeń i uczestników II Kongresu Polskiej Izby Ubezpieczeń. Stowarzyszenie wzywa do działań mających uchronić rynek ubezpieczeniowy w Polsce przed nadciągającym kryzysem, związanym z aferą wokół polis z funduszem inwestycyjnym.
Po lekturze tego tekstu naszło mnie kilka refleksji.
Po pierwsze, polisy z funduszem inwestycyjnym nie są nowym wynalazkiem. Ba! Są wynalazkiem starym, o których słyszałem odkąd pamiętam, a co najmniej piętnaście lat temu. Przez te ostatnie piętnaście lat były z powodzeniem sprzedawane na rynku i nikomu to nie przeszkadzało. Nie przeszkadzało to w szczególności ani KNF ani klientom (a nawet jeśli przeszkadzało to nie było o tym głośno). Dopiero niedawno zrobiło się o tym głośno po tym jak niektórzy klienci banków obudzili się z takimi polisami wciśniętymi zamiast lokat.
To czy problem jest/był w samej konstrukcji tych polis jak sugeruje list stowarzyszenia, czy też we wciskaniu ich przez "doradców" bankowych?
Wszak już piętnaście lat temu takie polisy były w sprzedaży, było się trudno z nich wycofać i były obarczone kosztami "wyjścia". Jakoś przez tyle lat nie stanowiło to problemu.
Po drugie, faktycznie po raz kolejny pada pytania o rolę KNF. W kolejnej sytuacji rynkowej zaczynam się zastanawiać jaka jest rola regulatora i czy jest ona wypełniana rzetelnie.
Trzecia refleksja jest taka jak zawsze. Jak czegoś nie rozumiem to tego nie podpisuję. Ja odnoszę wrażenie, że klienci banków czy ubezpieczycieli bardzo lekko ważą swój podpis na dokumentach, a nadmierną wagę przypisują słowom wypowiadanym przez doradcę/sprzedawcę. Tymczasem, jeśli konstrukcja polisy jest zawiła tak, że nie idzie jej zrozumieć, albo jeśli stoi w niej wprost, że będą opłaty likwidacyjne - to ja się pytam, po co się coś takiego podpisywało? Mamy powtórkę z rozrywki nabitych w mBank.
Czwarta refleksja jest taka, że znowu sądy i UOKiK w imię - no właśnie - sprawiedliwości(?) nakładają teraz na ubezpieczycieli i sprzedawców grzywny i wyroki. Spójrzmy na to obiektywnie i zastanówmy się ile jest w tym podejściu politycznej poprawności, a ile faktycznego legalizmu.
Etykiety:ubezpiczenia
środa, 7 maja 2014
Lista ostrzeżeń publicznych Komisji Nadzoru Finansowego
Mało kto wie, że od lat funkcjonuje publikowana przez Komisję Nadzoru Finansowego tzw. LISTA OSTRZEŻEŃ PUBLICZNYCH. Znajdują się tam wpisy na temat firm działających w branży finansowej, które z tych czy innych względów są wątpliwe pod względem reputacji i lepiej na nie uważać. Pomimo tego, że często pomstuję na KNF to w tym wypadku stwierdzam,że jest to element istotny z punktu widzenia bezpieczeństwa lokowanych na rynku pieniędzy. Niestety niewiele osób o nim wie i niewiele osób sprawdza, czy firma, w której chcemy ulokować pieniądze, nie znajduje się przypadkiem tan tej "czarnej liście".
Tymczasem tak się składa, że na tej liście znajdowały się i Amber Gold, i Finroyal, w których ludzie potracili pieniądze.
Może gdyby sprawdzali oni tę listę i przejmowali się jej zawartością to udałoby się uniknąć takich historii jak w przypadku prof. Pileckiego, który stracił całe oszczędności.
Tak się składa, że do listy została właśnie dopisana nowa firma: Zakra Corp z Poznania - która sprzedaje "pakiety inwestycyjne" na 12% rocznie. Z daleka pachnie ryzykiem, taki procent jest niemożliwy do uzyskania w obecnej sytuacji rynkowej bez ponoszenia bardzo wysokiego ryzyka.
Etykiety:inne , inwestycje alternatywne , linki
wtorek, 6 maja 2014
Zmiana stylu graficznego
Jak zapewne niektórzy stali bywalcy zauważyli dziś została diametralnie zmieniona szata graficzna bloga. mam nadzieję, że odświeżona i pozbawiona przyciężkawych gadżetów, grafika przypadnie Wam do gustu.
Dla przypomnienia dotychczas blog wyglądał tak:
Starałem się aby blog po tych pięciu latach istnienia w sieci dostał nowego, świeżego wyglądu, a także aby był bardziej czytelny. Mam nadzieję, że mój pomysł się Wam spodoba. Czekam na komentarze.
Dla przypomnienia dotychczas blog wyglądał tak:
Starałem się aby blog po tych pięciu latach istnienia w sieci dostał nowego, świeżego wyglądu, a także aby był bardziej czytelny. Mam nadzieję, że mój pomysł się Wam spodoba. Czekam na komentarze.
Lokaty - maj 2014
Jesteśmy po długim weekendzie majowym i czas przyjrzeć się dostępnym na rynku możliwościom lokowania oszczędności.
Nadal uważam, że najbardziej sensowne w obecnym momencie jest otwieranie lokat krótkoterminowych lub takich, których oprocentowanie jest uzależnione od wskaźnika WIBOR.
W przypadku lokat 1 miesięcznych to ciekawą propozycję ma BNP Paribas z oprocentowaniem 3% dla nowych środków, przy czym zwróćmy uwagę, że przy tak krótkim terminie może to być niewielka różnica w stosunku do np. lokaty internetowej meritum banku na 2,7%. W ostatecznym rozrachunku wyjdą groszowe odsetki.
Znacznie ciekawiej wygląda promocyjna lokata FM Banku na 4,55% na 3miesiące. Tutaj odczujemy już zauważalną różnicę, tym bardziej, że do jej założenia nie potrzeba zakładać w FM Banku żadnego konta bankowego. Kolejna lokata 3 miesięczna w rankingu to dopiero 3,2% na lokacie Party w Getin Online, czy w neoBanku (taki sam procent).
6 miesięcy to najdłuższy termin na jaki byłbym skłonny ulokować pieniądze na stały procent.Można to zrobić w FM banku na 3,51% lub Meritum na 3,4%.
Na rok założyłbym już lokatę o zmiennym oprocentowaniu uzależnionym od stawki WIBOR. Taką możliwość oferuje FM Bank na poziomie WIBOR6M + 0,8% co daje na dziś 3,52%. Zaletą takiej konstrukcji jest to, że gdyby wzrosły stopy procentowe to oprocentowanie lokaty też zacznie rosnąć.
Na okres 24miesięcy mamy do wyboru lokatę WIBOROWą w Meritumbanku na marży 1% + WIBOR6M co daje 3,74% albo lokatę WIBOR plus w FM Banku na poziomie marży 0,9% ponad WIBOR6M co daje dziś 3,62% lub Lokatę Aktywną w Getin Online opartą o stronę referencyjną NBP plus 1,05% co daje na dziś 3,3%.
Na 36 miesięcy mamy lokatę WIBOROWĄ w Meritum na WIBOR 6M + 1,1% = 3,84% albo lokatę WIBOR plus w FM Banku WIBOR 6M + 1,00% = 3,72%.
Kiepska sytuacja SKOKów
Dziś na dzień dobry dwa linki na temat sytuacji w SKOKach.
W 2013 roku Spółdzielcze Kasy Oszczędnościowo Kredytowe miały nie ćwierć miliarda
złotych zysku (jak wynikało ze wstępnych
danych Kasy Krajowej SKOK), lecz 400,7 mln zł straty
– tpodał w poniedziałek KNF. Różnica w części wynika z korekt
dokonywanych przez same kasy, ale bierze się także
z wyników inspekcji (w 11 SKOK-ach, reprezentujących 75% aktywów systemu) dokonywanych w kasach przez KNF. Fundusze własne SKOK są zatem UJEMNE
i według stanu na koniec 2013 r. wynosiły -502,3
mln zł. Współczynnik wypłacalność wynosi zaś -2,9%, a kasom brakuje 1,37 mld zł do osiągnięcia minimalnego progu wypłacalności!
Nie wygląda to ciekawie. Linki do poczytania:
niedziela, 4 maja 2014
Nabici w mBank - moja opinia a rozsztrzygnięcia sądowe.
Dostałem maila o takiej treści:
Temat | wpis z 2009 roku "nabici w głupotę" |
Wiadomość | Pojawił się na tym blogu wpis:
przeglad-finansowy.blogspot.com/2009/03/nabici-w-gupote.html Mocno krytyczny wobec nabitych klientów mBanku. Minęło trochę lat. I okazuje się, że jednak ci klienci mieli rację. 30 kwietnia 2014 grupa 1247 która w tej sprawie założyła mBankowi pozew zbiorowy, wygrała PRAWOMOCNIE w II instancji (wygrała też w I, ale bank złożył apelację). Słowem, niezawisły sąd przyznał rację klientom mBanku, czyli przyznał (prawomocnym wyrokiem) że bank ich oszukał. Myślę że uczciwy bloger powinien dziś odnieść się do swojego wpisu z 2009, bogatszy o wiedzę z 2014. |
No to chciałem się odnieść dziś do tego wpisu i sytuacji sądowej. Otóż - niezbadane są wyroki Boskie i sędziowskie. Niezbadany jest także wyrok Sądu Najwyższego do którego sprawa niewątpliwie trafi, daleki byłbym zatem od otrąbiania zwycięstwa na całej linii. Niemniej jednak ja zdania na temat całej historii nie zmieniłem. Co innego analiza prawna do której się nie odnoszę bo nie znam ani szczegółów treści umów ani przepisów wtedy i obecnie obowiązujących, a w toku przewodu sądowego przywołanych, a co innego opinia na temat sensowności samego faktu podnoszenia takich zarzutów w takim a nie innym momencie.
O ile bowiem na gruncie prawnym można strzelać do siebie z różnych paragrafów i z różną skutecznością to ja nie mogę oprzeć się wrażeniu, że sądy biorąc w opiekę klientów banków i będąc pod pewną presją medialną, dają się wrobić w tworzenie sytuacji bardziej nieoczywistych niż przed wyrokiem. Ale to opinie i ja nie znając faktów zapisanych w aktach sprawy się nic ponad to nie wypowiem.
Opinia moja jednak co do samego faktu podnoszenia takich roszczeń jest niezmieniona. Napisałem wtedy w 2009 roku, że "Jak inaczej niż głupotą nazwać wiarę w to, że zarząd banku wydając samodzielne decyzje, zgodnie z zapisami umowy,
nie oparte na żadnych rynkowych mierzalnych przesłankach, będzie
podążał za zmianami stawki LIBOR? Jeżeli ta stawka nie została zapisana w
umowie, to taka naiwna wiara jest głupotą. I w taką glupotę zostali
właśnie nabici, albo raczej sami się nabili klienci mBanku, Raiffeisena i
Santandera. Biznes is biznes - gdzie tu nieuczciwość banku? Zapisano w
umowie, że zarząd ustala oprocentowanie wg własnego oglądu sytuacji.
Sorry Winetou. Cóż wiecej komentować?". Nie słyszałem aby ktokolwiek udowodnił bankowi, że zmuszono go do zawarcia takiej umowy. Z tego co wiem klienci podpisywali je dobrowolnie, a mBank nie był jedynym bankiem oferującym w tym czasie kredyty na rynku. Nadal zatem twierdzę dzisiaj, że podpisywanie umów tego rodzaju było naiwnością i głupotą. Tak się akurat złożyło, że sądy wzięły pod opiekę naiwnych i głupich, ale to im naiwności i głupoty nie ujęło. Niektórym z nich się może nawet wydawać, że stali się sprytniejsi, ale jest to objawem tej samej naiwności i głupoty...
Etykiety:banki , kredyty , pytania czytelników
czwartek, 1 maja 2014
NBP wypuszcza nowe 5zł okolicznościowe
Narodowy Bank Polski emituje regularnie monety okolicznościowe. Dotychczas emitowane były 2zl ze stopu Nordic Gold takie jak na przykład ta na zdjęciu:
Więcej takich monet jednak już nie będzie. NBP zadecydował aby w miejsce 2-złotówek wypuszczać okolicznościowe monety 5zł w standardzie identycznym jak monety obiegowe. Tym samym monety te (będące prawnym środkiem płatniczym) będą miały większą szansę znalezienia się w naszych portfelach.
Pierwszą monetą inaugurującą nowe emisje okolicznościowych 5-zlotówek będzie moneta "Odkryj Polskę – 25 lat wolności":
Moneta zostanie wprowadzona do obiegu 22maja 2014 roku.
Więcej takich monet jednak już nie będzie. NBP zadecydował aby w miejsce 2-złotówek wypuszczać okolicznościowe monety 5zł w standardzie identycznym jak monety obiegowe. Tym samym monety te (będące prawnym środkiem płatniczym) będą miały większą szansę znalezienia się w naszych portfelach.
Pierwszą monetą inaugurującą nowe emisje okolicznościowych 5-zlotówek będzie moneta "Odkryj Polskę – 25 lat wolności":
Moneta zostanie wprowadzona do obiegu 22maja 2014 roku.
Subskrybuj:Posty ( Atom )