Jeżeli interesowałyby cię informacje o inwestowaniu w złoto polecam mój wpis pt. "
Małe kompendium inwestowania w fizyczne złoto".
Skrytka bankowa jest dobrem przydatnym, ale rzadkim. Przekonałem się o tym niedawno, jak bardzo rzadkim. Ale idźmy po kolei.
Co to jest skrytka bankowa?
Skrytka bankowa, nazywana czasem skrytką depozytową (ang. safe deposit box) jest to rodzaj sejfu indywidualnego, zabudowanego w wydzielonym pomieszczeniu skarbcowym w banku lub firmie zajmującej się działalnością skarbcową. Skrytkę można wynająć, najemca otrzymuje klucz, drugi klucz posiada bank (lub operator). Można ją otworzyć tylko używając du kluczy na raz. Wymiary skrytek są różne w zależności od skarbca, w którym się znajdują. Najmniejsze mają wymiary kartki A4 i wysokość kilku centymetrów.
Do czego jest przydatna skrytka bankowa?
Wydaje się to oczywiste - chodzi przecież o przechowywanie rzeczy wartościowych. Co jest wartościowe dla kogo, to kwestia indywidualna. Warto wspomnieć, że w skrytce przechowywać można dokumenty, nośniki danych, kosztowności,
złoto (o którym piszę tu często na blogu). Zasada jest prosta - pewnych rzeczy nie przechowujemy w domu (bo jak się spali to byłby kłopot), albo wszystkich wartościowych rzeczy nie przechowujemy w jednym miejscu.
Dlaczego skrytki depozytowe stają się coraz trudniej dostępne?
Wydaje mi się, że są dwie główne przyczyny. Po pierwsze, banki dążąc do maksymalizacji zysków porzucają sektory tradycyjnie uznawane za bankowe, takie jak operacje gotówkowe, przechowywanie depozytów i właśnie skrytki, na rzecz wirtualizacji i sprzedaży "produktów inwestycyjnych" opartych na różnorakich finansowych sztuczkach. To pozwala im zarabiać większe pieniądze niż trzymanie sejfu wmurowanego w kloc betonu. Trend ten zaobserwować można w całej Europie.
Drugi trend to taki, że wbrew bankom, które wycofują się z biznesu skrytkowego, jest coraz więcej ludzi (moja prywatna opinia), którzy chcieliby przechować swoje "kosztowności" w bezpiecznym miejscu. te dwa trendy powodują, że rynku skrytek nie ma, a ceny u nas są wyższe niż np. w USA.
Moje perypetie ze skrytką
Miałem niedawno taką historię, która pozwoliła mi doświadczyć jak rzadkim dobrem jest skrytka bankowa. Otóż bank, w którym wynajmowałem skrytkę postanowił wdrożyć nową tabelę prowizji i opłat podnosząc cenę najmu o trzysta procent. Stwierdzili, że pewnie mogą sobie na to pozwolić bo rynek jest tak zabetonowany, że klienci nie będą mieli dokąd uciec. Obdzwoniłem w związku z tym wszystkie banki w promieniu 20 kilometrów i okazało się, że większość dużych banków albo się z biznesu wycofała, albo ma wszystkie skrytki wynajęte od lat, na lata na przód. A mówimy o dużym mieście, jednym z czterech największych w Polsce. Przykładowo w PKO wynajmuje skrytki tylko w jednej lokalizacji i nie ma żadnej wolnej, ING ma skrytki 100km dalej w innym mieście, podobnie Getin, BGŻ się z biznesu wycofał, BNP Paribas nowych umów nie zawiera, a PEKAO ma skrytki w czterech oddziałach, w którym w JEDNYM znalazłem JEDNĄ wolną, bo przypadkiem zwolniła się tydzień temu.
Jest potencjał na rynku?