Mija parę dni od armagedonu na franku szwajcarskim i nie ustają dyskusje na temat tego czy od Państwa należy się zadłużonym we frankach jakkolwiek pomoc. Dyskusje te trwały już wcześniej, ale teraz nabrały na tyle na sile, że czując się dostatecznie poirytowany postanowiłem się wypowiedzieć.
Jest rzesza takich, którzy nie bez racji twierdzą, że tym burżujom, którzy brali kredyty w walucie, świadomi praw, obowiązków i ryzyk, należy się nic więcej tylko kopniak w dupę.
Nie byłoby w tym stwierdzeniu nic zdrożnego gdyby nie wyzierająca z niego ignorancja co do faktów, że identyczny kop w dupę należałby się:
- powodzianom - bo mogą się ubezpieczyć albo nie budować na terenach zalewowych,
- sadownikom - bo jak robią biznes z Rosją to powinni wiedzieć, że to niepewny rynek i te jabłka mogą im na granicy zawrócić,
- hodowcom trzody - za interwencyjny skup mięsa,
- rolnikom - za KRUS,
- górnikom - za porozumienie z rządem,
- policjantom - za wcześniejsze emerytury,
i paru jeszcze innym grupom społecznym, które w wyniku takiego czy innego położenia są w takiej a nie innej sytuacji i dzięki polityce i naciskom dostają od państwa bonus/pomoc/rekompensaty - jak zwał tak zwał.
Rząd w imię społecznej sprawiedliwości wypłaca jakieś pieniądze różnym grupom społecznym , którym jest w tej chwili subiektywnie gorzej, pomimo tego, że inni mają gorzej obiektywnie. Jakoś oburzenie społeczne się frakcjonuje - rolnicy się oburzają, że dostali górnicy, a górnicy, że rolnicy. Ja się oburzam ogólnie.
Bo jeżeli uznajemy, że w przypadku klęski żywiołowej ludziom się należy pomoc od państwa, to dlaczego uznajemy za klęskę żywiołową jedynie niektóre rodzaje klęsk pogodowych, a nie klęskę finansową ufundowana przez międzynarodowy kartel spekulantów?
Rewaluacja franka była zdarzeniem trudnym do przewidzenia nawet dla ekspertów. Była wydarzeniem bez precedensu (w historii nie było tak gwałtownej przeceny waluty). Śmiem twierdzić, że generalnie zbieg wydarzeń nie był zupełnie przewidywalny, co przyznają nawet ekonomiści.
Skoro więc tak i skoro państwo udziela pomocy deweloperom (tak de facto deweloperom, a nie rodzinom bo ostatecznie pieniądze trafiają do deweloperów) fundując programy Rodzina na Swoim czy Mieszkanie dla Młodych, ograniczając je do pewnej wąskiej grupy społecznej, to ja się zastanawiam czy jest czymś godnym i sprawiedliwym uprzywilejowywanie jednej grupy (która bądź co bądź może nawet znajdować się w trudnym położeniu), względem innej grupy (także w trudnym położeniu ale innym)?
Odwracając pytanie, czy jest niesprawiedliwe oczekiwać reakcji państwa na sytuacje zewnętrzną, nieprzewidywalną, która stwarza problemy jakiejś grupie społecznej, skoro innym grupom państwo to pomaga?
Na koniec w kwestii winy. Nikt nie jest bez winy - zarówno banki, kredytobiorcy i nadzór bankowy/finansowy. Wszyscy zdawali sobie (mniej lub bardziej) sprawę z ryzyka kredytów walutowych. Uważam, że to ryzyko, które się teraz tak wyjątkowo zmaterializowało, powinno być równomiernie zabsorbowane.
Bądźmy konsekwentni - nie mogę znieść tego, że z podatków młodej rodziny z kredytem frankowym dopłaca się górnikom i rolnikom, niech mi ktoś wytłumaczy w komentarzach, że jestem w błędzie.
20 komentarzy :
Ciekawy wywiad z Prof. Modzelewskim, w Polska The Times:
http://www.polskatimes.pl/artykul/965379,prof-witold-modzelewski-700-tys-polakow-nabitych-w-kredyty-we-frankach-moze-wygrac-w-sadzie,id,t.html?cookie=1
"Co należy robić? Tylko i aż tyle: ustawowo nakazać spłacenie tych kredytów w wysokości rzeczywiście zaciągniętej, bo nikt tam żadnych franków nie pożyczał: był to bowiem typowy instrument spekulacyjny, najbardziej zbliżony do zakładu bukmacherskiego. A gdy bank pożycza pieniądze, to kapitałem do zwrotu jest tylko kwota rzeczywiście pożyczona plus odsetki i prowizja. A gdy wielkość spłacanego kapitału zależy od zdarzenia losowego, to jest to działalność hazardowa, której nie można utrzymać pod pozorami udzielania kredytów. Tak stanowi nie tylko polskie, ale również europejskie prawo, które, jak widać, nie znajduje poparcia wśród najbardziej proeuropejskich polityków."
Sam mam kredyt we franku i w sumie nie uważam, że państwo musi mi pomagać. Wolałbym, żeby z moich podatków przestało finansować górników, krusy, kościół itp. Ale skoro już mamy redystrybucję dóbr to będę się cieszył jeśli na fali pomocy panśtwo pomoże też mi w spłacie. Nawet gdy będę wiedział, że to kolejne pieniądze podatnika.
Szwajcarski bank centralny utrzymywał sztywny kurs wobec euro przez ponad 3 lata i to coraz większym kosztem. Sprężyna napinała się coraz bardziej. Stąd tak gwałtowna zmiana kursów walut. Spodziewałeś się, że tani frank będzie wiecznie?
@Wojtek S. - nie spodziewałem się, że to będzie trwało wiecznie, nikt jednak nie przewidywał, że zostanie to zmienione w tym momencie. A co do kosztów SNB... to koszt jaki SNB ponosił tytułem druku waluty i zakupu za nią EUR to jedno, ale teraz te aktywa denominowane w EUR są wyceniane w CHF 20% niżej więc SNB zaliczy na nich księgową stratę.
Jak nie włączę radia czy telewizji to w kółko słyszę albo o górnikach albo o frankowcach. Ci pierwsi swoje wywalczyli choć wcale tak mało nie zarabiają, ale co tam - narobią się chłopy to niech mają. Ale jak już listonosze wyjdą na ulice to to już akurat będzie trochę śmiechu warte... A czy państwo powinno pomóc frankowiczom? Powinny im pomóc w pierwszej kolejności banki i każda sytuacja powinna być rozpatrywana indywidualnie w zależności od kredytu, sytuacji finansowej itp. Jakby nie patrzeć większość osób które zaciągały kredyty we frankach wiedziały na co się piszą a ja od lat zawsze czytałem że powinniśmy brać kredyty w walucie w której zarabiamy, co zresztą praktykuję od lat :)
Zgadzam się z artykułem, ignorancja rządu i mediów jest ogromna. Jedną ręką daje górnikom,sadownikom, itd. a drugą odmawia pomocy kredytobiorcom frankowym, twierdząc że są sobie winni. W takich chwilach żałuję że zostałem w tym kraju.
"Umów należy dotrzymywać" - to był kiedyś truizm, niektórzy twierdzą, że to fundament (niegdyś istniejącej) cywilizacji europejskiej.
Niewiele jest osób, które zaciągnęły kredyt we frankach przez przypadek. Robiono to dla zysku (ten sam okres spłaty, ta sama kwota - a rata znacznie niższa).
Z drugiej strony, skoro większość płaci ponad 70% podatku (co kiedyś było nie do pomyślenia) - może się wydawać, że mogą oczekiwać wiele od państwa...
@sla86 - nie do końca rozumiem o co chodzi z tym 70% podatkiem, natomiast problem polega na tym, że nasze państwo i nasze prawo powoduje, że jedni bezkarnie mogą nie dotrzymywać umów i jest ok, a inni nie mogą. Skoro są tacy co mogą być nierówno traktowani, to oczekiwanie traktowania wszystkich tak samo jest niesprawiedliwe?
Naprawdę? To było trudne do przewidzenia? Wydawało Ci się, że Szwajcaria będzie w nieskończoność drukować tony, miliony ton franków i kupować za to drukowane w jeszcze szybszym tempie euraski? I będą tym materace wypychać czy jak?
Wykres jest czytelny - rynek wrócił do równowagi. Proces po prostu został skompresowany do jednego dnia. Bez SNB bylibyśmy w tym samym miejscu, tylko po wędrówce krok po kroku. Ci, którzy przez minione miesiące mieli sztucznie taniego franka, korzystali na interwencji Szwajcarów, a teraz, kiedy frank jest znów wyceniany rynkowo, nagle boli. No, litości!
Trudny do przewidzenia był timing, a nie fakt, że SNB prędzej czy później zrezygnuje z utrzymywania limitu do EUR.
Napiszę co ja myślę o rzekomej pomocy rządowej dla frankowców. Frankowcy żyją chwilą, nie potrafią myśleć długoterminowo (oczywiście nie wszyscy, ale większość). Liczy się dla nich tylko tu i teraz. Wzięli kredyt we frankach, a nie w złotówkach zwyczajnie dlatego, że był po prostu bardziej opłacalny. Mniejsza rata, niższe procentowanie, tylko to się liczyło nikt nie zaprzątał sobie głowy ryzykiem kursowym. Przez cały ten czas 7-10 lat nie przewalutowali kredytu dlatego, ze przez cały ten czas płacili niższą ratę niż w przypadku analogicznego kredytu złotówkowego. Przecież biorąc kredyt na 30 lat trzeba liczyć się z ryzykiem kursowym, że raz będzie taniej, a raz drożej ze względu na wahania kursu franka.
Przez 7-10 lat mieli taniej, ani myśleli wtedy przewalutować, żadne argumenty do nich nie trafiały. Teraz jak kurs franka skoczył i mają wyższe raty do płacenia niż w przypadku analogicznych kredytów złotówkowych to podnieśli larmo, że żeby im przewalutować po niższym kursie, żeby dalej mieli ratę niższą ni Ci co wzięli w złotówkach. Oczywiście różnice mają im pokryć podatnicy, czyli również Ci co spłacają kredyt w złotówkach. I kto tu wyszedł na frajera frankowcy, czy złotówkowcy? Jak im w końcu przewalutują po kursie 3,55, a frank spadnie po pewnym czasie do 3 zł, to znów podniosą larmo, że zostali oszukani i okradzeni i jak to oni mają źle. Niech negocjują z bankami, w których te kredyty wzięli, mogą się z nimi kłócić, sądzić, ale nich nie mieszają do tego państwa i niech nie żerują na podatnikach.
Argument, że to wina naganiaczy, że w szczycie bańki zostali nagonieni na kredyt we frankach tez do mnie nie tafia. Mieli 7-10 lat na przewalutownie na złotówki. Mogli przewalutować, gdy frank był po 2 zł, gdy wzrósł do 3, potem do 3,50. Nie zrobili tego. Dlaczego, bo z obliczeń wyszło im, że gdyby przewalutowali to płacili by wyższą ratę. Podjęli ryzyko kursowe w zamian za korzyść płacenia niższej raty. A teraz kiedy sytuacja na chwile się odwróciła i wychodzi im z obliczeń, że są obecnie stratni z powodu wysokiego kursu franka (czyli z powodu ryzyka kursowego, które to oni świadomie podjęli) to podnieśli larmo.
Jak im rząd przewalutuje po kursie 3,55 to czy to nie będzie niesprawiedliwe wobec tych którzy wzięli kredyt w złotówkach i przez cały ten czas płacili wyższe raty? Jak był frank tani to śmiano się z tych co brali kredyty w złotówkach: po co bierzecie w złotówkach i płacicie wyższą ratę skoro kredyt we frankach jest tańszy. Jak teraz frank jest drogi to frankowcy jeszcze bardziej będą się śmiać z tych co wzięli kredyt w złotówkach. Widzicie wzięliście kredyt w złotówkach, który był droższy niż we frankach, przez cały ten czas płaciliście wyższą ratę, bo nie chcieliście podjąć ryzyka kursowego, a teraz jak frank jest drogi to składacie się w swoich podatkach na pomoc dla nas byśmy dalej mogli płacić niższą ratę niż wy. I po co braliście kredyt w złotówkach lepiej było wziąć we frankach teraz inni by się na was składali,. Czy to jest fair? Odpowiadając na pytanie co się frankowcom należy mówię nic od państwa i od podatników. Takie jest moje zdanie. Wygląda na to, że w tym kraju, żeby wyjść na swoje to trzeba być cwaniakiem. Albo się jest cwaniakiem, albo wychodzi się na frajera.
„Umiesz liczyć licz na siebie”, mówi stare przysłowie. Sam zastanawiałem się nad kredytem w EUR. Oceniłem ryzyko, tendencje na rynku PLN i zrezygnowałem. Jednym ze sposobów zabezpieczenia się przed ryzykiem kursowym jest zawarcie transakcji przeciwnej na rynku pieniężnym. No, ale myślę że kiedy Frank królował nikt o tym nie myślał. Banki powinny się bardziej przyłożyć, nie bez powodu są to instytucje zaufania publicznego - trudno jednak budować to zaufanie pseudo doradcami. Jakość często w Bankach ma wymiar tabelki z procentem, na jaki klient ocenia sprzedawcę. Dlatego też dopóki w Bankach naprawdę nie będzie jakości (wiedza, mądrość itp - czyli to co kosztuje, a za co Bank nie chce płacić pracownikowi), to historie typu: frank, fundusze 2008 typu MiŚ, struktury kilka lat temu i inne historie z nie doinformowaniami będą się powtarzać. Sprzedawcy (pseudo doradcy) nie rozumieją co sprzedają, a klienci nie wiedzą co kupują - a kas się kręci ;)
Poniekąd masz racje lecz popatrz na to z takiej strony ze kredyty we frankach to nie tylko straty jak to jest w tym przypadku jakby kredytobiorca zarobił na takim kredycie jakby kurs był korzystny to nikomu by tego zarobku nie oddał a tak było ryzyko była zabawa i mógłbyc zysk a mogła byc strata jak w tym przypadku
A co ma sie należeć? Znali ryzyko...
To jest jakaś paranoja z tym wsparciem dla kredytobiorców we frankach, z których pieniędzy będą ich wspierać? Z emerytur?
Z drugiej strony , współczuję tym, którym nagle podskoczyła rata, no, ale co zrobić, trzeba było myśleć,kiedy się brało kredyt we frankach.
przepraszam a co ma się "należeć" ? zabiorą emerytom czy nauczycielom czy policji ? jest ryzyko jest zabawa po prostu ...
No właśnie zastanawiałem się czy raczej nie powinni zabrać górnikom czy sadownikom ;), ale mnie naprowadzacie raczej na kopa w dupę ;)
Mnie tylko mierzi "gwiaździsty marsz na warszawę" kolejnych grup, które wyciągają ręce po kolei, albo socjalizm = dajemy wszystkim, albo zabawa w kapitalizm i nie dajemy nikomu. Na, razie wygląda jednak, że tylko mnie drażnią podwójne standardy...
Z resztą, temat się sam zaraz wyczerpie, bo żadnej pomocy nie będzie - szumnie zapowiadane "rozwiązanie Piechocińskiego" jest niespecjalnie rewolucyjne i obawiam się, że nie zostaną przepchnięte w całości (limit raty na poziomie z końca 2014? Kto się na to zgodzi?) i rozmyje się po drodze http://www.pb.pl/3990134,86442,cztery-rekomendacje-ws-frankowcow
Żadnej pomocy państwa dla "frankowców" nie będzie. Nie braknie pewnie za to pieniędzy z budżetu na pomoc dla rolników. Czy to dobrze czy to źle... każdy niech sam oceni.
Nie bardzo rozumiem dlaczego miałoby się coś należeć. Zaryzykowali. Tak jak w totka.
Zgodzę się z Justyną. Wszyscy co brali kredyt we Frankach i chcieli zakombinować, dzięki czemu mieli niższe raty, powinni ponieść za to konsekwencje. Nikt ich nie zmuszał z pistoletem przy głowie, że mają brać we frankach...
Chcieli zyskac, niech teraz nie narzekkają ...
Prześlij komentarz
Komentarze na blogu są moderowane. Zastrzegam sobie prawo do zablokowania komentarza bez podania przyczyn. Komentarze zawierające linki wyglądające na reklamowe lub pozycjonujące - nie będą publikowane.