Wygląda na to, że Grecja doszła do ściany. Trochę się nie dziwię sytuacji bo prędzej czy później musiało do tego dojść. Oczekiwanie, że gospodarka zostanie uzdrowiona poprzez jej podduszanie i w efekcie obniżanie PKB było hmmm... naiwne? Znacznie zdrowsze dla Grecji było już dawno zbankrutować i powiedzieć sobie wszem i wobec szczerze: "Drodzy wierzyciele, byliście naiwnymi idiotami pożyczając nam pieniądze, a my byliśmy głupimi debilami wydając je byle jak". Wyjście ze strefy Euro i dewaluacja własnej waluty pozwoliłaby tej gospodarce wrócić na ścieżkę wzrostu. A długi... cóż, do pewnej kwoty dług to problem dłużnika, ale powyżej tej kwoty to już wyłącznie problem wierzyciela...
W tym więc widzę prawdopodobną przyczynę całego tego cyrku wokół Grecji. To francuskie i niemieckie banki byłyby głównymi przegranymi gdyby Grecja zawiesiła spłaty długów. To w ich interesie było podtrzymywanie trupa na kroplówce tak długo aż zdołają wypchnąć toksyczne papiery do ECB.
Teraz Grecy doszli do ściany w dosłownym tego słowa znaczeniu - w bankomatach już zabrakło pieniędzy, trzeba było ogłosić tygodniowe wakacje bankowe i limity wypłat na mieszkańca. Greckie banki po prostu nie mają papierowych Euro. Ja się Grekom nie dziwię że wypłacają pieniądze z banków, dziwię się tylko, że jeszcze mają co wypłacać bo gdybym to ja był na ich miejscu, od mniej więcej dwóch lat nie trzymałbym już w Grecji żadnych swoich oszczędności. Wywiózłbym kasę do innych krajów, albo kupił złoto i zakopał. W istocie pewnie ci bogatsi i inteligentniejsi już dawno tak zrobili.
Teraz nerwowość dotyka tylko tych którzy naiwnie wierzyli, że nie są przedmiotem rozgrywki dużych graczy. No i niestety trochę przenosi się to na rynki bo nie do końca wiadomo kto polegnie kiedy padną banki albo Grecja ogłosi, że wprowadza Drachmę...
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Komentarze na blogu są moderowane. Zastrzegam sobie prawo do zablokowania komentarza bez podania przyczyn. Komentarze zawierające linki wyglądające na reklamowe lub pozycjonujące - nie będą publikowane.