Niejeden z nas zapewne zadaje sobie wielokrotnie to pytanie, które postawiłem w tytule. Niejeden z czytających ten artykuł zapewne ma problemy finansowe lub bagaż długów. Sprawa nie jest trywialna, spróbuję jednak poniżej zaprezentować kilka naprawdę podstawowych porad, które mam nadzieję, każdemu pomogą podjąć pewne – przynajmniej pierwsze i podstawowe działania. Rzecz dotyka praktycznie wszystkich, tzn. chodzi o to, że poniższe kwestie interesują zapewne nie tylko tych, którzy mają naprawdę bardzo kiepską sytuacją, ale także tych, którzy mają potencjalnie dobrą. Wszakże każdy chciałby, żeby było lepiej – czyż nie?
1. Ustalmy fakty
Pierwsza i na prawdę najbardziej podstawowa kwestia to jest ustalenie jaka rzeczywiście jest nasza sytuacja. Niejednokrotnie spotykałem w swoim życiu osoby, które narzekały, że jest bardzo źle, a tak na prawdę nie miały pojęcia, ani ile mają przychodów, ani na co wydają pieniądze. Spotykałem także osoby, które nawet nie miały pojęcia ile wynosi ich aktualne zadłużenie. Taki stan rzeczy jest dla mnie nie do zaakceptowania. Jeżeli chcemy cokolwiek zmienić i poprawić naszą sytuację finansowa to musimy wiedzieć o niej wszystko.
Ustalmy zatem fakty – z zeszytem w ręku dokonajmy spisu inwentarza. Musimy wypisać z jednej strony nasze dochody, z drugiej nasze comiesięczne wydatki. Jeśli nie wiemy na co wydajemy pieniądze spisujmy przez miesiąc lub dwa wszystkie nasze wydatki w zeszycie. Uwierzcie mi, że można się z tego dowiedzieć bardzo ciekawych rzeczy.
Druga ważna rzecz to spisać nasze aktywa i pasywa. Jednym słowem z jednej strony wypiszmy nasz majątek – ten który przedstawia jakąś wartość. Z drugiej wypiszmy wszystkie swoje długi. Jeżeli ich nie ogarniamy, to czas najwyższy odrobić zadanie domowe(!), weźmy w dłoń wszystkie papiery, umowy, idźmy do banków, sprawdźmy w Internecie. W efekcie powinniśmy otrzymać bilans, który pokaże czy unosimy się na powierzchni, czy już jesteśmy pod wodą.
2. Przychody i koszty
Wypisanie przychodów i wydatków w ujęciu miesiąca ma bardzo ważny aspekt. Jeżeli nasze wydatki przewyższają przychody, to znaczy że schodzimy pod wodę z naszą sytuacją finansową. Taki przypadek oznacza, że albo przejadamy oszczędności, albo się zadłużamy. Żeby poprawić naszą sytuację musimy zrobić wszystko, aby nasze przychody przewyższały nasze koszty – jednym słowem musimy mieć w budżecie nadwyżkę. Jasne, jest że zdarzają się incydentalne większe wydatki, ale ja mówię o ujęciu długoterminowym. Średnio w ciągu kilku miesięcy powinniśmy wychodzić na plus. Jeżeli tak się nie dzieje, to problem jest albo z przychodami, albo z kosztami życia.
3. Spirala długów
Problem, który pojawia się kiedy przychody są niższe niż nasze wydatki - to niebezpieczeństwo popadnięcia w spiralę zadłużenia. W pewnym momencie zaczyna się pożyczanie „do pierwszego”. Wiadomo, że pożyczka kosztuje więc trzeba będzie oddać więcej niż się pożyczyło. Ale z czego oddać, skoro nasze przychody nie pokrywają wydatków? Pojawia się pokusa aby pożyczyć na zwrot poprzedniej pożyczki. W pewnym momencie, coraz większy udział w naszym budżecie zaczną zajmować odsetki od kredytów. Nie daj Boże jeszcze stopy procentowe skocza w górę i będziemy ugotowani. Nie róbcie takich rzeczy!
Spirala długów to coś co należy jak najszybciej przeciąć i za wszelką cenę uniknąć zwiększania zadłużenia, nawet kosztem rezygnacji z pewnych wydatków.
4. Przejęcie kontroli
Pamiętajcie, wasza sytuacja finansowa jest przede wszystkim w waszych rękach. Nikt za was jej nie zmieni i nikomu nie powinno bardziej zależeć na jej poprawie niż wam samym. To wy musicie przejąć kontrolę nad waszymi finansami i wy musicie podjąć odpowiedzialność za niektóre, czasem bardzo trudne decyzje. Niejednokrotnie droga do poprawy prowadzi przez pasmo wyrzeczeń, ale uwierzcie mi – czasem jeśli dziś zrezygnuje się z pewnych przyjemności (które wiążą się z wydatkami)to przyniesie to wielokrotny plon później. Jak uważacie, czy lepiej hodować długi czy oszczędności? Odpowiedzcie siebie sami.
Musicie zatem przejąć kontrolę nad tym co dzieje się z waszymi pieniędzmi. Ustalcie na początku każdego miesiąca plan wydatków. Kwoty przeznaczona na najbardziej niezbędne rzeczy włóżcie do osobnych kopert, albo przelejcie na osobne konta. Na tzw. życie przeznaczcie odpowiednia kwotę, ale pamiętajcie też żeby budżet przewidywał także odłożenie pewnej kwoty na tak zwaną „czarną godzinę”. Zacznijcie budować sobie poduszkę bezpieczeństwa, która w razie turbulencji zapewni wam amortyzację. Nie będę pisał ile powinna ona wynosić – dla kogoś kto buduje ją od zera sam fakt, że musi na nią odkładać może okazać się trudny. Zadajcie sobie jednak pytanie co by się stało w przypadku poważnej awarii w mieszkaniu, poważnej choroby czy też utraty pracy. Jakie oszczędności na czarną godzinę byłyby dla was wystarczające? Zacznijcie je budować.
5. Konsolidacja zobowiązań?
Kolejna rzecz to długi. Jeżeli zrobiliście przegląd długów to zapewne wiecie już ile wynoszą wasze zobowiązania i ile was kosztują (w sensie odsetek).
Zastanówcie się nad tym, czy nie da się drogich kredytów połączyć w jeden większy, ale oprocentowany niżej? Nazywa się to kredytem konsolidacyjnym. Zazwyczaj wiąże się to także z wydłużeniem okresu spłaty, co przekłada się na niższą ratę. W efekcie taki kredyt w ostatecznym rozrachunku może wyjść tak samo, albo trochę drożej, ale w bieżącym miesięcznym budżecie, niższa rata da wam trochę powietrza i ulgi. Uważajcie jednak, na kilka aspektów.
Po pierwsze nie ulegajcie złudzeniu – długi się nie zmniejszyły, to reorganizacja ich spłaty sprawiła, ze mniej bolą. Jeśli dzięki niższej racie kredytu konsolidacyjnego udało się wam wypracować nadwyżkę w miesięcznym budżecie – pod żadnym pozorem nie rozluźniajcie dyscypliny finansowej. Nie przejedzcie tych pieniędzy, odłóżcie je. Najpierw przeznaczcie je na zbudowanie poduszki finansowej, a potem nadpłacajcie kredyt konsekwentnie zmniejszając zadłużenie.
Po drugie, zanim podejmiecie decyzje o konsolidacji – policzcie koszty. Usiądźcie z kalkulatorem i sprawdźcie czy bank nie dolicza wam dodatkowych prowizji, które sprawią, że koszty urosną nadmiernie. Policzcie ile będzie wynosić rata miesięczna i ile ostatecznie spłacicie. To wam da obraz czy się taka operacja opłaci. No i oczywiście porównujcie oferty różnych banków.
6. Jak spłacić dług?
Strategia likwidacji zadłużenia opiera się na podstawowym filarze, jakim jest nadwyżka przychodów nad kosztami. Jeżeli jej nie ma, to należy podjąć działania, aby przynajmniej w krótkim terminie ją wygenerować.
Skoro zatem wiecie już jakie macie długi i ile was kosztują, spróbujcie najpierw spłacić te najbardziej uciążliwe i najdroższe. Praktyka pokazuje, że najczęściej są to długi na kartach kredytowych. Te trzeba spłacić w pierwszej kolejności.
A co z kartami? Cóż, jeśli nadrobiliście na nich długów i nie byliście w stanie sobie z nimi poradzić, to oznacza, że chyba karta kredytowa nie jest narzędziem dla was. Do tego aby się nią posługiwać trzeba naprawdę dużej dyscypliny finansowej. Może zatem lepiej będzie kartę zlikwidować i nie ponosić także kosztów jej odnawiania?
W dalszej kolejności tak jak pisałem wcześniej za wygenerowane nadwyżki warto nadpłacać kolejne kredyty, których chcecie się pozbyć. Psychologicznie najlepiej atakować najpierw te najmniejsze. Od razu odczujecie satysfakcję kiedy pozbędziecie się pierwszego małego garba zadłużenia.
Zanim jednak zaczniecie nadpłacać kredyt przeanalizujcie umowę. Sprawdźcie czy się to opłaca. Czasami w umowach pożyczkowych są zapisy o karnych opłatach za wcześniejszą spłatę. W takiej sytuacji może być lepiej odłożyć pieniądze na koncie oszczędnościowym.
7. Jak zaoszczędzić?
A skąd te nadwyżki finansowe? Cóż, trzeba przyjrzeć się uważnie na co wydajecie pieniądze. Jeżeli będziecie spisywali swoje wydatki, a jeszcze lepiej jeśli podzielicie je na kategorie (np. dom, samochód, życie, rozrywka) to zobaczycie gdzie się one podziewają. Może się okazać, że zamiast jeść na mieście można samemu coś ugotować i zaoszczędzić w ten sposób dwieście złotych w miesiącu?
Może warto rzucić palenie (paczka papierosów dziennie to ponad cztery tysiące złotych rocznie!), albo odpuścić sobie impulsywne kupowanie przekąsek? Warto rozważyć, czy koniecznie musicie korzystać z samochodu lub taksówki, czy też czasem nie warto iść piechotą inwestując trochę czasu, albo przesiąść się na autobus czy tramwaj.
Warto także porównywać ceny produktów i analizować ich skład, czasem może okazać się, że rzeczy które kupujemy nie są warte ceny, którą za nie płacimy a w innym sklepie, są po prostu tańsze odpowiedniki. Dokonując każdego wydatku warto zawsze zadawać sobie jedno fundamentalne pytanie – „po co mi to jest potrzebne?”.
Niejednokrotnie spotykałem się z sytuacjami, kiedy ludzie kupowali rzeczy „na zapas”, którego to „zapasu” nigdy nie wykorzystywali. Co gorsza, jeżeli chodzi o produkty żywnościowe, to one się potem psuły i lądowały w koszu. Może warto zrobić mniejsze zakupy, a potem wybrać się do sklepu znowu kiedy będzie rzeczywiście taka potrzeba?
Czasami także warto zadać sobie pytanie, czy nie da się np. naprawić jakiejś rzeczy zamiast kupować nowej? Może się to wydać śmieszne, bo przecież skoro nas stać, to dlaczego nie kupić nowych butów, jeśli w starych jest w podeszwie dziura? Otóż dobry szewc podzeluje buty za 60 złotych – warto zainwestować w naprawę, jeśli takie buty np. skórzane, nowe kosztują 250zł.
8. Jak uzyskać dodatkowe przychody?
A skąd wziąć dodatkowe pieniądze? Zastanówmy się. Jeśli spisaliście także składniki swojego majątku, to może widzicie tam rzeczy, których nie używacie, a które można sprzedać? Nawet kilkadziesiąt złotych to zawsze dodatkowy pieniądz (będzie na nowe zelówki), a też jest to jakaś realizacja idei życia w sposób minimalistyczny (która mi się całkiem podoba) i otaczania się tymi przedmiotami, które rzeczywiście są nam potrzebne albo nas w jakiś sposób ubogacają.
Może warto także zastanowić się nad wykorzystaniem swojego wolnego czasu? Znam przykłady ludzi, którzy dorabiają w ten sposób ogłaszają się, że podejmą się pewnych dodatkowych prac np. w weekend, za drobną opłatą. Oczywiście, zawsze ktoś może powiedzieć, dlaczego mielibyście pracować za jakieś marne grosze, że to już lepiej siedzieć w domu. Cóż, to w końcu chcecie poprawić swoją sytuację materialną czy nie chcecie? Każdy nawet drobny grosz, jest jak kropelka, która napełnia kielich. W pewnym momencie dostrzeżecie, że z tych drobnych kropelek nakapało całkiem sporo.
Wiem, że to co napisałem powyżej jest mocno pobieżne. To są w zasadzie tylko główne tezy, które każdy może w jakimś tam stopniu zaaplikować do swojego życia. Nie twierdzę, że mam monopol na prawdę objawioną – na pewno warunki życiowe każdego z was są różne i nie wszystkie wskazówki z tego wpisu a się bezpośrednio zaimplementować. Wydaje mi się, jednak że może to być jakaś inspiracja do poszukiwania rozwiązań bo naprawdę da się jeśli tylko się chce.