środa, 13 kwietnia 2016

Dmuchanie inflacji

Czytam sobie Puls Biznesu a tam stoi: "decydenci strefy euro zrobią „wszystko, co jest konieczne" by zdynamizować niebezpiecznie niską inflację". Chodzi o wypowiedź Mario Draghiego (szefa EBC) sprzed tygodnia. Draghi zyskał już przydomek "whatever it takes to save the euro", teraz chyba będzie miał drugi "whatever it takes to set inflation". O co chodzi z tą inflacją? Czyżby inflacja miała znaczyć, że jest dobrze? Tu jest ukryty szwindel...

Przecież wszyscy w Polsce, którzy pamiętają choćby trochę przełom lat 80 i 90 mają dreszcze na myśl o inflacji. Więc dlaczego rządy na zachodzie tak chciałyby inflacji jako oznaki wzrostu gospodarczego?

Cóż, chodzi o to, że mając gigantyczne długi można je będzie spłacać mniej wartościowym pieniądzem. Rządy krajów zachodnich są zadłużone, dlatego też posuwają się do tego "ukrytego okradania obywateli" za pomocą inflacji. Mając kontrolę nad podażą pieniądza można zwiększając jegoilość wywołać inflację i sprawić, że nominalnie wzrost gospodarczy się zwiększy. Dzięki temu od nominalnie wyższych cen i płac zapłacone zostaną wyższe podatki, a długi spłacane będą nowym mniej wartym pieniądzem. Inflacja, powodując wzrost nominalnego PKB zmniejsza relację długu publicznego do PKB i poprawia statystyki. Rządzący mogą znów zamienić się w świętego Mikołaja i rozdawać świeżo wydrukowane pieniądze. Które potem i tak będą niewiele warte i skończą mniej więcej tak...

 
fot. "Sweeping the pengő inflation banknotes after the introduction of the forint in August 1946" 
Source Magyar Nemzeti Múzeum Történeti Fényképtára, Budapest http://mek.oszk.hu/01900/01906/html/index1433.html

Tylko oszczędzających żal. Inflacja powoduje destrukcję oszczędności bo już zgromadzone tracą na wartości. Jest to forma ukrytego okradania oszczędzających zamiast podnoszenia podatków. Deflacji nie da się opodatkować, inflację tak. Kiedy w sytuacji inflacji dostaniemy podwyżkę, cześć tej podwyżki pójdzie na podatki. Od wyższej nominalnie ceny zapłacimy wyższy VAT. Dlatego rządowi inflacja jest potrzebna bo zbierze wyższe podatki.

Kto pamięta okres inflacji w Polsce na przełomie lat 80 i 90 pamięta też że uciekało się z oszczędnościami do "twardej waluty". Rzecz w tym, że trzymanie pieniędzy w złotówkach nawet na wysoki procent nie chroniło ich przed utratą wartości, złotówka osłabiała się do innych walut i sens miało trzymanie oszczędności w markach, dolarach, funtach czy frankach. 

Nie mogę się oprzeć skojarzeniom z inflacją w republice weimarskiej w latach 20. Czy wiecie co powstrzymywało wtedy Reichsbank przed jeszcze większym drukiem pieniędzy? Brak papieru i ograniczone możliwości transportowania nowo wydrukowanych banknotów. Chyba jeszcze raz przeczytam sobie książkę "Kiedy pieniądz umiera" Adama Fergussona żeby przypomnieć sobie jak diagnozować objawy szaleństwa bankierów centralnych.

W obecnych czasach rządy wszystkich krajów pompują inflacyjny balon więc ucieczka z oszczędnościami ma sens w kierunku aktywów materialnych: dobrze ulokowanych nieruchomości (które nie odleciały jeszcze w bańce) czy metali szlachetnych.

5 komentarzy :

Anonimowy  pisze...

A jak w takim środowisku zachowują się akcje? Warto część środków mieć na GPW?

Przegląd Finansowy pisze...

Akcje mogą rosnąć, ale pamiętajmy że GPW to jest giełda "bananowa" na której większość popytu generują zagraniczni spekulanci. W warunkach wstrząsów rynkowych może być niespokojnie

Grzegorz  pisze...

Jak ma się koncepcja ucieczki z oszczędnościami w złoto w świetle Twojego następnego wpisu na temat manipulacji rynkiem złota? Co będzie gdy w czasie kryzysu ludzie powiedzą "sprawdzam" a wtedy okaże się, że fizycznego złota jest dużo mniej niż wynikałoby to z przeprowadzonych transakcji? Co wtedy stanie się z wartością fizycznego złota, które zgromadzimy w skarpecie - poszybuje w górę czy w dół?

Przegląd Finansowy pisze...

No właśnie co się stanie? Logika nakazuje uznać, że poszybuje w górę. A to, że fizycznego złota jest dużo mniej to jest fakt potwierdzony samą konstrukcją kontraktów na złoto, one wymagają zabezpieczenia tylko w części fizycznym metalem.

Siu pisze...

Kiedy rynek powie sprawdzam, wtedy cena papierowego złota i fizycznego rozjedzie się tak jak to miało miejsce z ceną dolarów w czasach PRLu. Oficjalny kurs miał się nijak do kursu u tzw.konika, a wybrani mogi najwyżej dostać bony PKO do wydania w pewexie. To samo będzie ze złotem. Papierowy kwit na złoto będziesz mógł wymienić po oficialnym kursie na nic niewarte papierowe pieniążki.

Prześlij komentarz

Komentarze na blogu są moderowane. Zastrzegam sobie prawo do zablokowania komentarza bez podania przyczyn. Komentarze zawierające linki wyglądające na reklamowe lub pozycjonujące - nie będą publikowane.

-->