środa, 2 listopada 2016

Panika bankowa

Niedawno przez media przeleciała informacja o kłopotach jednego z banków spółdzielczych. Nastąpiło to nie tak dawno po ogłoszeniu upadłości dwóch innych banków spółdzielczych i skutkiem tego nastąpiła wśród klientów panika. Z kont banku wycofał pieniądze nawet urząd gminy (słusznie z resztą bo środki którymi dysponuje nie są gwarantowane przez BFG - ot kuriozum). Ludzie zaczęli rozsyłać do siebie paniczne SMSy a przed bankiem ustawiła się kolejka.

Sytuację zaczęli ratować wespół zespół prezesi BFG, NBP i KNF zapewniając, że zapewnią bankowi płynność itd itp.

Naszły mnie pewne refleksje przy okazji tej historii i celowo nie podaję tu nazw banków bo rzecz jest bardziej systemowa.

Po pierwsze panika dotknęła mały bank. Może i w swojej lidze (tj. banków spółdzielczych) duży, ale generalnie systemowo mały. Tymczasem emocje spowodowały, że do akcji musiała wystartować trójka NBP+KNF+BFG aby gasić nerwy klientów. Rzecz w tym, że 90% ludzi stojących w kolejce do okienka po zerwane lokaty miałaby i tak środki gwarantowane przez BFG gdyby bank upadł. Mimo to panikowali. Co działoby się gdyby analogiczne problemy miał duży bank?

By Bundesarchiv, Bild 102-12023 / Georg Pahl / CC-BY-SA 3.0, CC BY-SA 3.0 de, 

Druga refleksja jest taka, że nie rozumiem dlaczego samorządy czy instytucje państwowe trzymają kasę w bankach komercyjnych jeżeli istnieje BGK, który jest bankiem państwowym i mógłby obsłużyć te rachunki. Przecież w razie upadku banku środki takich instytucji przepadają więc albo państwo powinno je same sobie gwarantować lub trzymać je w swojej instytucji (najlepiej oba warianty). nie rozumiem też dlaczego instytucje państwowe (i niech mi ktoś nie chrzani, że samorządy to nie instytucje państwowe bo są tak samo elementem tego państwa jak wszystko inne) dają zarobić bankom komercyjnym skoro mogą w instytucji państwowej. Co poza fałszywie rozumianą wolnością i konkurencyjnością stoi temu na przeszkodzie? 

Trzecia refleksja jest taka, że mało kto uświadamia sobie jednak, że cały system bankowy jest piramidą finansową. Gdyby wszyscy naraz poprosili o wypłatę "swoich" pieniędzy z banku, klapłoby to wszystko w dziesięć minut. Bank zasadniczo działa bowiem jak pompka, która przepuszcza przez siebie pieniądze depozytariuszy udzielając z nich kredytów. Na rezerwę zostaje drobny procent środków. Wszelkie twierdzenia jakoby w bankach były jakieś pieniądze to brednie, co dobitnie udowadnia nam sytuacja małego banku spółdzielczego. 

Czy tylko ja wpadłem na to, że każdy inny biznes prowadzony w tym modelu spotkałby się ze zdecydowaną reakcją organów ścigania? Banki od paruset lat wylobbowały sobie jednak stosowne ustawy i nic im nie grozi.

4 komentarze :

Inwestor giełdowy pisze...

Odnośnie punktu drugiego - gdyby to faktycznie polegało na "trzymaniu" pieniędzy w banku, to zgoda. Tymczasem obsługa samorządu to dość złożona usługa z system subkont, transferów między nimi, zarządzania dostępami I uprawnieniami do kont etc. Czy jest coś dziwnego w tym, że komercyjny podmiot robi to samo lepiej (i zapewne taniej, gdyby dało się BGK z nim porównać) niż państwowy?

bpw pisze...

"Co poza fałszywie rozumianą wolnością i konkurencyjnością stoi temu na przeszkodzie?"

Układy.

Jeśli pojedziesz na jakąś wieś, to zobaczysz, że wszędzie są powiązania partyjne, rodzinne i znajomości. Tu komuś ktoś załatwił robotę w gminie, w zamian ktoś dostał etat w szkole, w zamian za stanowisko dyrektora w komunalce czyjaś żona wskoczyła na stołek w przedszkolu. Sądzisz, że lokalne oddziały ARiMR, banki spółdzielcze, rolnicze spółdzielnie produkcyjne, zakłady z rozdrobnionym akcjonariatem z komunistycznymi korzeniami powstałe w trakcie prywatyzacji z przekształcenia spółdzielni inwalidów i podobnych podmiotów są wolne od tych układów?

Polski Bank Spółdzielczy w Ciechanowie to jak większość spółdzielni podmiot działający na lokalnym rynku. W zarządzie są 3 osoby, w radzie nadzorczej 7 (dlaczego nie wymagane przepisami pięć?), czyli w sumie 10 osób. Te 10 osób na pewno nie ma żadnych powiązań. Są to wybitni specjaliści z doświadczeniem na rynku polskiej i międzynarodowej bankowości. Od 1995 roku działają na lokalnym rynku i w ciągu tych wszystkich lat ciężko pracowali przygotowując rozmaite zabezpieczenia na wypadek wystąpienia nietypowych sytuacji. Opracowywali scenariusze, które teraz po prostu wdrażają w życie. Tylko dzięki ich ciężkiej, wieloletniej pracy udało się zapobiec upadkowi banku.

Anonimowy  pisze...

Mam wrażenie, że samorządy korzystając z usług lokalnych banków, w Polsce głównie spółdzielczych, chcą po prostu je wesprzeć. W końcu te instytucje mają siedzibę na terenie gminy i część podatku CIT wędruje do ich kasy. Poza tym gmina to duży, solidny klient co też wsparciem dla banku i lokalnej gospodarki.

przeglad-finansowy.pl / mojaforsa.pl pisze...

No cóż, w BGK to nie specjalnie wierzę, że byłby to w stanie zrobić tanio i efektywnie, ale mam pewne wątpliwości czy małe banki spółdzielcze także będą w stanie to robić tanio i efektywnie - szczególnie kiedy patrzę na ich tabele opłat znacząco wyższych niejednokrotnie niż w "komercji" a technologicznie daleko w tyle

Prześlij komentarz

Komentarze na blogu są moderowane. Zastrzegam sobie prawo do zablokowania komentarza bez podania przyczyn. Komentarze zawierające linki wyglądające na reklamowe lub pozycjonujące - nie będą publikowane.

-->