środa, 22 lutego 2017

Willem Middelkoop "Wielki reset. Walki ze złotem i koniec systemu finansowego" - recenzja

Ostatnio trafiła w moje ręce kolejna książka, którą postanowiłem zrecenzować na blogu. Jest to kolejna po opisywanych już przeze mnie książkach Songa Hongbinga, Petera Shiffa i Jamesa Rickardsa pozycja, która traktuje o dysfunkcjach współczesnego systemu finansowego na świecie.

Chodzi o pozycję autorstwa Willema Middelkoopa pt. "Wielki reset. Walki ze złotem i koniec systemu finansowego". Jej treść stanowią prze-kompilowane teksty autora pochodzące z przed 2015 roku. ma to swoje plusy (książka odwołuje się w miarę do sytuacji współczesnej), jednak pewne predykcje pojawiające się w jej treści już się odsunęły w czasie (nie ziściły się).


Autor zebrał w niej najważniejsze elementy swoich wcześniejszych książek, których nie przetłumaczono na angielski czy polski. W konsekwencji jest to książka mocno przekrojowa, w której nie brakuje pewnych skrótów wymagających rozwinięcia. Zainteresowani będą jednak w stanie samodzielnie dokonać tego uzupełnienia, korzystając z obszernej bibliografii na końcu książki i kilkuset przypisów odsyłających do źródeł. Dla osób "nowych w temacie", będzie ona zawierała wiele ciekawych informacji, jednakże prawda jest taka, że dla tych, którzy czytali książki Shiffa czy Rickardsa, książka ta nie będzie specjalnym odkryciem czy nowością. Niestety dla czytelnika bardziej zaznajomionego z historią pieniądza i finansów, skróty poczynione przez autora będą aż zanadto widoczne i trochę drażniące.

Należy jednak autorowi zwrócić honor w kwestii bibliografii i źródeł (częściowo). Pod względem bibliografii i odesłań do źródeł książka ta mocno bije na głowy np. Hongbinga, który z kolei do źródeł nie odsyła wcale. Można dyskutować na ile źródła używane przez Midelkoopa są wiarygodne czy autorytatywne, ale są i można je weryfikować czy podążać ich śladem. 

Czasem jednak kwestia źródeł pozostawiała u mnie pewne wątpliwości. Przykładowo trochę niepoważnie wyglądało także powoływanie się na dane i wykresy z serwisu Zerohedge. Nie umniejszając temu portalowi, te dane wszakże mają swoje źródła pierwotne i pisząc książkę należałoby do nich sięgnąć.

Fakt, że książka jest kompilacją wcześniejszych tekstów miał, moim zdaniem, wpływ także na styl. Drażniło mnie czasem dokonywanie niekontrolowanych przeskoków w narracji. Utrudniało to lekturę. W jednym znaniu byliśmy w czasach II wojny światowej,aby w następnym znaleźć się w latach trzydziestych, a następnie wrócić do połowy lat czterdziestych. Niestety na takich zabiegach cierpi spójność wywodu. 

Natrafiłem także na pewne denerwujące powtórzenia. Nie wiem na ile to styl autora, wada redakcji czy niedoskonałość tłumaczenia, ale mam przekonanie, że powtórzenie takich samych stwierdzeń w odległości dwóch zdań nie powinno mieć miejsca. Raz zdarzyło mi się też nadziać na pomyloną datę 1907 z 2007 rokiem, co dla obeznanego z historią czytelnika nie nastręcza problemów, ale dla kogoś dopiero temat studiującego może wprowadzić zamieszanie.

Poza tym mam kilka zastrzeżeń natury merytorycznej.

Rozdział na temat możliwego podwójnego zarachowania złota na rachunkach MFW i banków centralnych wydał mi się niejasny i nie poparty wystarczającymi źródłami. Dodatkowo Middelkoop mocno upraszcza i plącze kwestię złota i jego certyfikatów w bilansie FED z papierowymi derywatami handlowanymi na rynkach w bilansach funduszy typu ETF. To są niestety dwie różne rzeczy i autor wprowadza tu niezorientowanego czytelnika trochę w błąd, stosując takie uproszczenia. Autor po prostu, stosując skróty, miksuje razem wiele problemów dotyczących rynku złota.

Także pisząc o niejasnościach wokół złota zgromadzonego w Fort Knox, autor miksuje wiele spekulacji prasowych na potrzeby swojej narracji. Pewnym nadużyciem jest też sugerowanie między wierszami informacji o sprzedaży One Chase Manhattan Plaza, jakoby przedmiotem zakupu były skarbce wraz z zawartością, co oczywiście nie miało miejsca. Fakt, że sprzedano samą nieruchomość (niezależnie od jej znaczenia) jest w moim odczuciu nadużywany do zasugerowania istnienia (na zupełnie innym szczeblu) jakiegoś porozumienia USA i Chin co do przechowywania Chińskiego złota (na co nie ma żadnych odesłań do źródeł).

Warto wspomnieć o jeszcze jednej kwestii. Otóż Middelkoop w jednym z fragmentów twierdzi, że w latach siedemdziesiątych Paul Volker "został zmuszony do drastycznej podwyżki stóp procentowych aby uratować status dolara". Rzecz (przynajmniej z tego co wiem jest nieco bardziej zniuansowana). Varoufakis w "Globalny Minotaur" twierdzi, że Volcker nie był zmuszony, ale że ta podwyżka była niejako częścią pewnej szerszej agendy, aby odwrócić przepływ nadwyżek handlowych. Była zatem nie tyle reakcją, co intencjonalnym zabiegiem. Warto zestawić ze sobą te dwa punkty widzenia.

Kompletnie bez sensu jest też dodany na końcu jeden akapit na temat srebra. Bez rozwinięcia tezy (dlaczego zdaniem autora srebro jest taką super inwestycją) i w kontekście tego, że cała książka traktuje o złocie, to dodanie takiego akapitu może czytelnika wprowadzać w konfuzję. Tym bardziej, że srebro to temat na odrębną książkę.

Teraz czas na pozytywy, a jest ich kilka i moim zdaniem kompensują trochę powyższe uchybienia.

Przede wszystkim książka napisana jest bardzo prostym językiem i na prawdę ułatwia zrozumienie wielu procesów, nie odwołując się do hermetycznych pojęć czy skomplikowanych wywodów. Czytało się ją szybko i bez zacięć. Co więcej, autor wykłada na początku całkowite podstawy, pozwalając zrozumieć jak działa system pieniądza fiducjarnego, rezerwy cząstkowej i kredytu. Jest to moim zdaniem dobra książka, na początek dla osób chcących zrozumieć powiązania złota, gospodarki i pieniądza.

Dla osób, które nie miały dotychczas okazji poczytać o tym jak wyglądała i wygląda "kuchnia" systemu monetarnego, skąd się bierze pieniądz i jakie są rzeczywiste powody problemów systemu finansowego, to ta książka jest dobrym punktem wyjścia. Bibliografia i przypisy jakie by one nie były pozwalają wyjść poza jej ramy już samodzielnie szukając wiedzy i poszerzając horyzonty. Uważam to za dużą wartość tej książki, czego bardzo, ale to bardzo brakowało mi u Hongbinga.

Nie należy przy tym wszystkim jednak zapominać, że Middelkoop przywołuje wiele bardzo istotnych faktów dotyczących międzynarodowej pozycji złota. Fakty te, są warte zaznajomienia się przez wszystkich, którzy chcieliby zrozumieć rolę złota w systemie finansowym i nie czuć się zaskoczeni nadchodzącymi wydarzeniami.

Wielki reset.
Przekrojowa pozycja opisująca dzieje pieniądza i złota w systemie finansowym, a także wskazująca na narastające i nierozwiązane problemy.
Wydawca: Zysk i S-ka
Data wydania: 2016
ISBN: 9788377859575
Wielki reset
Willem Middelkoop "Wielki reset. Walki ze złotem i koniec systemu finansowego" - recenzja
Książka w sposób przekrojowy wprowadza w historię złota w systemie monetarnym i wskazuje na wciąż nierozwiązane problemy i niezbilansowania, które mogą legnąć u podstaw kolejnego nadchodzącego kryzysu. Dobra pozycja dla osób, które chciałyby zacząć zgłębiać wiedzę "w temacie".
Date published: 22/02/2017
3

wtorek, 21 lutego 2017

Zapraszam na mojaforsa.pl - wpis o funduszach

Zapraszam na bloga mojaforsa.pl do lektury wpisu na temat rodzajów funduszy inwestycyjnych. Mam nadzieję, że z pożytkiem szczególnie dla osób nowych "w temacie".

piątek, 17 lutego 2017

Interesująca lokata nawet na 1,5% w CHF w BOŚ Banku - EKOlokata z Frankiem

Osoby posiadające kredyt frankowy ostatnio muszą czuć się zawiedzione podejściem partii i rządu do tematu. Zostało jasno zakomunikowane, że działań pomocowych na szczeblu państwowym nie będzie, a jak kto chce to sobie może iść do sądu.

Bywa jednak tak, że osoby zadłużone we franku mają pewne środki w walucie i zastanawiają się nad nadpłaceniem takiego kredytu. W tym kontekście interesująca wydaje się propozycja Banku Ochrony Środowiska.

Otóż w ramach promocji można tam założyć (także przez internet) lokatę we frankach szwajcarskich (na minimum 1000 CHF), nazwaną "EKOlokata z Frankiem" (więcej informacji tu na stronie banku) oprocentowaną w następujący sposób:
  • 3M – 0,30%
  • 6M – 0,60%
  • 12M – 1,00%
  • 24M – 1,30%
  • 36M – 1,50%
W tym momencie jest to chyba najlepiej oprocentowany depozyt w CHF na rynku (pytanie jak długo ta promocja potrwa).
 
Przypomnę, że aktualnie stopy procentowe CHF (LIBOR 3 miesięczny) wynoszą -0,75% (tak minus!). Oznacza to, że po dodaniu marży banku oprocentowanie kredytu może być bardzo niskie. Jak niskie? Jeżeli marża banku wynosi nie więcej niż 2,25% to po odjęciu LIBOR możemy mieć kredyt oprocentowany poniżej 1,5% rocznie.  

Zauważacie, że w takim przypadku, gdyby efektywne oprocentowanie kredytu było niższe niż odsetki z takiej lokaty, to bardziej mogłoby się opłacać założyć ją zamiast np. nadpłacać kredyt?

Zastanawiam się co stoi za tak skonstruowaną propozycją depozytową BOŚ. Czy chodzi o poprawę współczynników relacji depozytów do kredytów walutowych, czy o zamknięcie jakiś swapów walutowych, czy też o zakład co do wysokości stóp procentowych? 

Należy mieć na uwadze, że taka lokata jest depozytem stałoprocentowym, podczas gdy kredyt jest o oprocentowaniu zmiennym, w przypadku podwyżki stóp w Szwajcarii mogłoby się okazać, że na takim układzie jednak zaczniemy tracić. Czy stopy LIBOR wzrosną w najbliższych dwóch latach? Trudno powiedzieć, należy mieć taki scenariusz na uwadze.

środa, 15 lutego 2017

Jak sprawdzić autentyczność złotych sztabek i monet bez profesjonalnego sprzętu? - artykuł sponsorowany

Inwestycja w metale szlachetne to coraz powszechnej wybierana metoda oszczędzania, a w zasadzie ochrony kapitału. Złoto, srebro i platynowce to naturalne minerały kopalne, których nie da się wytworzyć w warunkach laboratoryjnych. Dzisiejsza technologia, bardzo zaawansowana i niesamowicie kosztowna umożliwia np. produkcję diamentów i innych kamieni szlachetnych, które będą miały właściwości fizyczne identyczne jak te naturalne – oczywiście istnieje też metodologia (również droga) rozpoznawania, które kamienie są naturalne a które „wyhodował człowiek”. Choć wytworzenie kilku atomów złota udało się w 1980 roku poprzez przemianę jądrową bizmutu uczonemu Glennowi T. Seaborgowi ale eksperyment z uwagi na koszty zapisał się w historii jako ciekawostka.

W polskich zasobach internetowych znaleźć można sporo ciekawych stron na których można poczytać o złocie i srebrze, sensie inwestowania w metale szlachetne, mniej lub bardziej trafne prognozy i analizy cenowe, w naszym odczuciu brakuje jednak sensownych informacji dla osób inwestujących w fizyczne metale szlachetne odnośnie rozpoznawania autentyczności monet i sztabek. Wśród internetowych , samozwańczych znawców panuje przekonanie że opłacalność podrabiania takich walorów jest np. od 50 czy 100 gramowej sztabki. Otóż nie – na rynku niestety można spotkać falsyfikaty przeróżnych sztabek, nawet o najmniejszych gabarytach czy 1 uncjowych (i pewnie mniejszych) monet srebrnych, których wartość to połowa sztabki złota o masie 1 grama.

Od dawna w obiegu są podrabiane stare, złote dolarówki, carskie ruble i niemieckie marki, jednak znaczna część tych monet jest ze złota a fałszerze zarabiali na różnicy pomiędzy ceną kruszcu a monety bulionowej ( oczywiście istnieją również falsyfikaty o zaniżonej próbnie złota, a nawet srebrne pozłacane ale te można wychwycić z bardzo łatwy sposób). Złoto i srebro oraz ich stopy mają określoną gęstość (masę właściwą) oraz określone właściwości magnetyczne – już te czynniki sprawiają, że wyrobów nie da się podrobić idealnie. Istnieją również takie właściwości fizyczne jak prędkość rozchodzenia się fali dźwiękowej, konduktywność czy przewodność cieplna i dzięki tym właściwościom oczywiście z pomocą odpowiedniego sprzętu również można sprawdzić dany metal.

Sprawdzenie gęstości sztabki lub monety oraz sprawdzenie właściwości magnetycznych daje 100% pewność czy mamy do czynienia z autentycznym wyrobem.

Gęstość domowymi sposobami można sprawdzić na 3 sposoby.

1. Sprawdzenie gęstości za pomocą piknometru. 


Piknometr składa się z pojemnika i pokrywki z otworem, jest to bardzo proste akcesorium, oprócz samego piknometru będziemy potrzebować wagę oraz wodę, najlepiej destylowaną.
Fot. Piknometr, źródło: http://anticorr.pl

Aby ustalić masę właściwą (gęstość) sztabki czy monety potrzebujemy 3 wartości:
  • m1 - masa sztabki (bez opakowania)/monety, 
  • m2 - masa pojemnika z pokrywką oraz z wodą 
  • m3 - masa pojemnika z pokrywką z wodą oraz monetą/sztabką w środku 

Podstawiamy do wzoru gęstość = m1 * gęstość wody/(m1+m2-m3) 

Gęstość wody zależy od jej temperatury https://www.fizyka.umk.pl/~lab2/tables/H2O.html 

W warunkach pokojowych możemy przyjąć, że gęstość wody jest równa 1.

Więcej o metodzie pomiaru za pomocą piknometru: http://www.mennicakapitalowa.pl/Sprawdzanie-autentycznosci-monet-za-pomoca-gestosciomierza-blog-pol-1484830423.html

2. Ważenie metali w wodzie ( waga hydrostatyczna)

 
Fot. TESTER CZYSTOŚCI METALU WTB/AU Źródło: RadWag


Gęstość wyznaczymy również za pomocą wagi, która umożliwia ważenie w powietrzu oraz w wodzie. Taka waga obliczy gęstość w naszym wypadku sztabki (bez opakowania ) lub monety w następujący sposób: 

Gęstość = masa w powietrzu * gęstość wody/ (masa w powietrzu – masa w wodzie) 

Masa w powietrzu to nic innego jak sprawdzenie ile waży moneta lub sztabka (bez opakowania). Aby zważyć obiekt w wodzie musimy zauważyć że waga hydrostatyczna jest zbudowana w taki sposób, że pojemnik z woda nie naciska na szalę, a zawieszona tacka jest na cienkich linkach, wyzerowana waga zważy przedmiot zanurzony całkowicie w wodzie. W praktyce wygląda to tak: https://www.youtube.com/watch?v=3Vqb3Av71AE&t=8s 

Pomocne będzie również zapoznanie się z ćwiczeniem z fizyki – wyznaczanie gęstości za pomocy wagi szalkowej:
Fot . Ważenie w wodzie za pomocą wagi szlakowej, Źródło: http://www.lhup.edu/~dsimanek/scenario/labman1/archim.htm

3. Trzeci sposób to uproszczona wersja drugiego sposobu (mniej dokładny) 


Gęstość = masa w powietrzu / masa w wodzie Masę w wodzie ustalamy w następująco– na szalę wagi kładziemy pojemnik z wodą, tarujemy wagę, do wody wprowadzamy monetę/sztabkę zawieszoną na nitce/żyłce/cienkim drucie ( o bardzo małej, pomijalnej masie ) , która jest przymocowana do statywu (ewentualnie trzymamy ręku)

Inne właściwości, które możemy badać


Niełatwo znaleźć inny metal lub stop aby znaleźć zamiennik dla złota /srebra o takiej samej gęstości. 



Powyższa tabela zawiera metale o podobnych gęstościach, jednak różnią je właściwości magnetyczne oraz prędkość rozchodzenia się dźwięku. Diamagnetyki są metalami które są odpychane przez magnes, paramagnetyki są lekko przyciągane – te dodatkowo właściwość pozwala łatwo wyłapać falsyfikat dzięki wadze magnetycznej, która można zrobić samemu http://www.mennicakapitalowa.pl/Waga-magnetyczna-domowej-roboty-do-sprawdzania-sztabek-blog-pol-1484308120.html

Co ważne nie ma znaczenia czy badamy sztabkę/monetę w opakowaniu czy bez. Dodatkowo można zweryfikować monetę lub sztabkę bez opakowania za pomocą USG - badania ultradźwiękowe, które wykorzystują zjawiska rozchodzenia się fali o częstotliwości ultradźwiękowej. https://www.youtube.com/watch?v=_T8fdshyEek 

Za pomocą np. odpowiedniego testera można sprawdzić czy badany metal to złoto/srebro i czy w wyrobie nie ma np. rdzenia z innego metalu. 

Tekst przygotowany przez redakcję bloga dostępnego w ramach serwisu http://www.mennicakapitalowa.pl

Disclosure: Artykuł powstał w ramach odpłatnej współpracy. Otrzymałem wynagrodzenie za jego  publikację

niedziela, 12 lutego 2017

"Praca 2.0" Sergiusz Prokurat - recenzja

Jakiś czas temu otrzymałem książkę zatytułowaną "Praca 2.0". Jest to pozycja, która wcześniej została wydana w Stanach Zjednoczonych. Jej autorem jest doktor nauk ekonomicznych, pracownik Instytutu Nauk Ekonomicznych Polskiej Akademii Nauk, Sergiusz Prokurat. postanowił on poruszyć temat ciekawy i bardzo na czasie, mianowicie problematykę pracy i jej roli w zmieniającej się nowoczesnej gospodarce.

Książka "Praca 2.0" to zebrane w formie interesującego eseju rozważania o przemianach, które zaszły i zachodzą nadal we współczesnym świecie. To książka o zmianach, które w erze cyfrowej rewolucji komunikacyjnej zaszły, zachodzą i będą zachodzić w relacji pracownik-pracodawca. Jest to opowiadanie o problemach, wyzwaniach i szansach dla pracobiorców i pracodawców. Książka zwraca uwagę na pewne interesujące i poważne problemy, nad którymi koniecznie trzeba się zastanawiać, jeżeli chcemy odnaleźć się w zmieniającym się gwałtownie świecie.

Głównym motywem przewodnim książki jest praca człowieka w nowej gospodarce, przekształconej w wyniku cyfrowej rewolucji. Autor zwraca uwagę nie tylko na korzyści, ale i na problemy związane z wirtualizacją pracy. Dużą uwagę poświęca roli automatyzacji i temu jak przez automatyzację zmienia się relacja pracownik-pracodawca. Kolejny element świata 2.0 to outsourcing. Autor słusznie zwraca uwagę, że poza korzyściami ma on także swoje wady. Autor opisuje zjawiska takie jak powstanie zapotrzebowania na wysoko wyspecjalizowanych pracowników i wirtualizacja pracy pozwalająca na jej wykonywanie z dowolnego miejsca na ziemi, automatyzacja, telekomunikacja, szybkość wymiany informacji czy powstawanie nowych zawodów, a zanikanie innych.

Ważną kwestią, na którą zwraca uwagę są przyczyny zmian takie jak odwracanie hierarchii i usieciowienie społeczeństwa. Przyczyną i jednocześnie namacalnym rezultatem zachodzących zmian, jest wzrastające tempo procesów komunikacyjnych na linii pracownik - firma - klient - potencjalny pracownik. Świat stał się "natychmiastowy" i każdy z aktorów tej relacji oczekuje natychmiastowej reakcji na swoje działanie. Stawia to poważne wyzwania bo zmienia sposób w jaki musi działać tak korporacja, jak jednoosobowa firma czy pojedyncza jednostka. To rewolucja komunikacyjna, która moim zdaniem jest kolejną rewolucją przemysłową zmieniającą nasz świat.

Los pracownika w świecie "Pracy 2.0" nie jest łatwy. Ta książka nie jest apoteozą zachodzących zmian, raczej próbuje odkrywać fakty i ekstrapolować trendy. Pomimo, że rośnie zapotrzebowanie na pracowników o określonych umiejętnościach, to całe spektrum pracowników ma problem ze znalezieniem pracy. Rzeczywistość wymaga umiejętności dostosowywania się do zmian, co dla niektórych może być trudne. Poza tym problemem jest niedostosowanie potrzeb pracodawców do umiejętności i wykształcenia dostępnych na rynku pracowników.

Autor słusznie zwraca uwagę, że świat Pracy 2.0 jest wyzwaniem też dla pracodawcy, któremu jest trudniej utrzymać pracownika, właśnie ze względu na jego oczekiwania co do balansu życie-praca. Sposoby organizacji pracy współcześnie muszą być różne niż kiedyś i dostosowane do współczesnego pokolenia sieciowego, które ma inne oczekiwania i potrzeby niż poprzednie. Współczesne pokolenie jest przyzwyczajone do szybko zmieniającego się otoczenia i potrzebuje odpowiednich bodźców aby utrzymać zainteresowanie wykonywaną pracą. Inne i bardziej zindywidualizowane muszą być takie narzędzia jak wynagrodzenie (także w formie nie finansowych benefitów). Jednych bardziej zmotywuje służbowy samochód, a innych praca zdalna lub w mniejszym wymiarze etatu.

Inny aspekt, na który autor zwraca uwagę, to zaburzenie sztywnych służbowych hierarchii, usieciowienie się organizacji oraz spłaszczenie struktur, możliwe dzięki narzędziom komunikacji. To jest jednocześnie trudne zadanie dla organizacji, bo wymaga zdefiniowania innych reguł korporacyjnej gry.

"Każdy musi troszczyć się o własny los - to jest główna zasada świata cyfrowego" - to stwierdzenie obrazuje w jakim kierunku ewoluuje zglobalizowane hiperspecjalistyczna gospodarka. Wobec niego naturalne są protesty bo człowiek nie jest "wyłącznie ekonomiczny", ma także inne potrzeby. Autor zwraca uwagę na niedoskonałość mierzenia wzrostu gospodarczego za pomocą PKB, który to wskaźnik, w erze cyfrowej daje zaburzony obraz rzeczywistości. Zwraca uwagę na ułomność narzędzi ekonomicznych do mierzenia wartości usług bezpłatnych, mających jednak jakąś wartość dla użytkowników. Rysuje się tymczasem wizja świata-maszyny, w której jesteśmy wyspecjalizowanymi komponentami, wysoko elastycznymi i realizującymi ściśle określone projekty specjalistami otoczonymi biznesami korzystającymi z automatów (także informatycznych) i rzeszą nisko opłacanych pracowników wykonujących pracę, której nie opłaca się automatyzować. Pojawia się jednak pytanie czy świat 2.0 zaludniony przez hiperspecjalistów jest dla nich światem komfortowym do życia? Czy funkcjonowanie od projektu do projektu jest satysfakcjonujące dla pracowników? jak będą funkcjonować w tym świecie nisko kwalifikowani robotnicy? To zapewne zależy od poziomu finansowego wynagrodzeń za pracę i warunków tej pracy.

Ważnym aspektem, na który autor zwraca uwagę jest ewolucja roli państwa w relacji z obywatelem. Od XIX modelu "totalnego" państwa, ku takiemu, gdzie służy ono obywatelom. Te przemiany niewątpliwie będą źródłem tarć politycznych, bo są to wizje państwa zasadniczo różne. Nachodzi mnie przy tym taka refleksja, że te tarcia będą dotyczyły także pokoleń. Stare pokolenie, przyzwyczajone do tradycyjnego modelu rynku pracy będzie w coraz większym konflikcie z młodym pokoleniem, odnajdującym się lepiej w nowej rzeczywistości. Wydaje mi się, że już jesteśmy świadkami takich tarć i niestety będą one narastały. Zmieniający się świat relacji między pracodawcą a pracobiorcą wywołuje potrzebę zredefiniowania prawnych ram określających stosunek pracy. One po prostu stają się coraz bardziej niedostosowane do zmieniających się warunków. To są pytania i wyzwania, na które nie ma jeszcze jednoznacznych odpowiedzi, ale rzeczywistość wymusi dostosowanie systemów prawnych, a po owocach tych dostosowań w poszczególnych krajach będzie można poznać, kto zrobił to skuteczniej.

Dużą zaletą książki jest jej aktualność, odnosi się ona do współczesnych trendów i zjawisk. W dzisiejszym świecie, w którym wiedza staje się nieaktualna już niedługo po wydrukowaniu w książce jest to niezaprzeczalna zaleta. Kolejna zaleta jest taka, że choć książka napisana jest z akademickim podejściem (oparcie się o źródła i analityczne potraktowanie tematu), to język jakiego używa autor jest przystępny i zrozumiały. To nie jest hermetyczna i nieczytelna praca naukowa, ale książka dla każdego pracodawcy lub pracobiorcy, który chciałby się odnaleźć w nowej rzeczywistości.

Wydaje mi się też, że książka ta powinna być lekturą obowiązkową także dla polityków (którzy często mentalnie tkwią w ubiegłym stuleciu) w tym dla zarządzających procesami edukacyjnymi ministrów szkolnictwa wyższego i rektorów wyższych uczelni (którzy często nie rozumieją problemów gospodarczych świata biznesu Autor zwraca uwagę na to, że we współczesnym świecie inwestycja w wiedzę (wykształcenie, profesjonalne certyfikaty) przynosi najwyższą stopę zwrotu. Często jednak wykształcenie akademickie nie przystaje do realiów, a uczestnicy procesu kształcenia mają poczucie oszukania i straconych złudzeń. Tymczasem świat 2.0 wymaga od wykształconego człowieka przede wszystkim umiejętności uczenia się i odnajdywania się w szybko zmieniającym się otoczeniu.

Rola uczelni wyższej wymaga zredefiniowania. Wiele wiedzy jest dostępne za darmo, więc rola uczelni z konieczności musi się zmienić w kierunku ośrodka uczenia jak myśleć i nabywać nową wiedzę, syntezować ją i tworzyć nową. Niestety mam wrażenie, że polskie uczelnie tego nie rozumieją. Co więcej często nie rozumieją tego także pracodawcy, oczekując z kolei, że szkoła wyższa wypuści wykształconych robotników, w których oni nie będą musieli już inwestować.

Równie ważne, a nawet ważniejsze, jest dostosowanie sposobu kształcenia w szkołach podstawowych. Autor słusznie zauważa, że dzisiejszy świat wymusza posiadanie umiejętności poruszania się w cyfrowym świecie, a szkoły tego nie uczą. Co gorsza nauczycielami są często ludzie posiadający gorsze umiejętności korzystania ze zdobyczy współczesnej teleinformatyki i telekomunikacji niż ich uczniowie. Może warto byłoby aby układający programy szkolne także przeczytali tę, książkę?

Z lektury tej książki płynie także parę interesujących wniosków dla inwestorów. Otóż zmienia się model relacji pracodawca-pracobiorca w gospodarce. Te gospodarki i przedsiębiorstwa, które w porę zrozumieją zachodzące zmiany i odpowiednio dostosują się - osiągną sukces. Inwestorzy muszą uważnie obserwować, które przedsiębiorstwa, w których krajach radzą sobie lepiej z nowymi wyzwaniami, a gdzie powstają wyspy niedostosowania do współczesnych warunków. Ponadto zmiany modelu pracy i zastępowanie jej w wielu dziedzinach przez automatyzację wymuszają powstawanie nowych modeli biznesowych, do których muszą dostosować się wszyscy.

Lektura tej książki zmusza do refleksji nad naturą i kierunkiem zmian oraz naszym samookreśleniem się względem nich. Praca jest jednym z podstawowych elementów gospodarki, lektura tej książki dostarcza w tym aspekcie interesującego materiału do przemyśleń. Polecam tę interesującą lekturę każdemu, kto chce doznać pewnych bodźców do przemyśleń nad zmieniającą się rzeczywistością gospodarczą.


Praca 2.0
Rozważania na temat nowej roli pracy we współczesnej gospodarce.
Wydawca: Helion
Data wydania: 2016
ISBN: 978-83-283-2306-3
Praca 2.0
Sergiusz Prokurat - "Praca 2.0" - recenzja
Książka "Praca 2.0" to obowiązkowa lektura dla tych, którzy chcą zrozumieć w jakim kierunku zmierzają trendy w relacji pracodawca-pracownik we współczesnym zinformatyzowanym świecie. To także lektura wyzwalająca wiele przemyśleń na temat tego w jaki sposób powinny wyglądać te relacje i jak odnaleźć się w zmieniającej się rzeczywistości.
Date published: 12/02/2017
5

sobota, 11 lutego 2017

E-book o oszczędzaniu od kantoronline.pl - informacja prasowa

Platforma kantoronline.pl wypuściła na rynek interesującą pozycję - „Oszczędzaj na 10 sposobów”. To pierwsza publikacja na rynku, którą stworzył serwis wymiany walut. E-book jest bezpłatny i dostępny dla wszystkich chętnych. 

„Oszczędzaj na 10 sposobów” to poradnik, który podpowiada jak zaoszczędzić. Szczególnie polecany jest osobom nie dbającym o tworzenie rezerw finansowych. Dane Eurostatu pokazują, że Polacy należą do najmniej oszczędnych społeczeństw w Unii Europejskiej. Dlatego m. in. kantoronline.pl zdecydował się na wydanie e-booka pomagającego w zmianie swoich codziennych nawyków finansowych. 

Publikacja zawiera wyszczególnione działania, które warto podjąć, żeby zacząć tworzyć własną rezerwę finansową. „Oszczędzaj na 10 sposobów” daje wskazówki dotyczące oszczędzania w czasie robienia zakupów, korzystania z programów lojalnościowych czy jak zaplanować domowy budżet. „Z danych opublikowanych przez Eurostat wynika, że oszczędzamy tylko 1,94 proc. swojego rocznego dochodu, podczas gdy średnia unijna wynosi 10,27 proc. To dlatego postanowiliśmy zebrać w jednym miejscu porady w zakresie oszczędzania, które będą pomocne dla wszystkich” – mówi Andrzej Sałuda, dyrektor ds. sprzedaży i marketingu w kantoronline.pl. 

Kantoronline.pl to platforma, która daje możliwość szybkiej i sprawnej wymiany walut, a także opłacalnego transferu środków z rachunku krajowego na zagraniczny. Serwis jest obecny na polskim rynku walutowym od sześciu lat. Głównym jego celem jest poszukiwanie, tworzenie oraz wprowadzanie nowych rozwiązań podnoszących jakość życia i usług świadczonych klientom. 

środa, 8 lutego 2017

Przechowywanie złota na antypodach - złoto alokowane w Perth Mint w Australii

Pisałem kiedyś na temat możliwości przechowywania złota za granicą w takich firmach jak BullionVault czy Goldmoney. Tamte możliwości nadal istnieją, niedawno jednak natrafiłem na ciekawostkę związaną z możliwością założenia depozytu w mennicy Perth Mint w Australii.

Mennica w Perth jest najstarszą istniejącą do tej pory mennicą w Australii i jest szeroko znana w świecie inwestorów w złoto, produkowane przez nią sztabki czy monety z wizerunkiem australijskiego kangura są rozpoznawalne i dostępne w sklepach sprzedawców złota inwestycyjnego na całym świecie.

Otóż ciekawostką jest fakt, że Perth Mint oferuje także program depozytowy, w ramach którego można online dokonywać zakupu i sprzedaży przechowywanego w mennicy złota. Perth Mint’s Depository Online działa w ten sposób, że zakładamy online konto na stronie mennicy i po jego walidacji możemy nabywać i przechowywać złoto w trzech formach: niealokowanej, puli alokowanej i całkowicie alokowanej. Poniżej wyjaśnię o co chodzi, najpierw jednak streszczę jak otworzyć konto i jakie są warunki.

Aby otworzyć konto należy zalogować się na portalu a następnie przejść weryfikację. W tym celu należy przesłać do Mennicy potwierdzone notarialnie kopie dokumentów: paszportu/dowodu i wyciągu/opinii bankowej z numerem konta i naszymi danymi oraz adresem.

Na korzystanie z konta są niestety nałożone limity transakcyjne. Minimalna kwota zakupu to 50 AUD, a maksymalna kwota zakupu to 5000 AUD. Nie doczytałem się czy są limity na spieniężanie złota.

Zasilenie konta jest możliwe tylko z potwierdzonego i powiązanego z naszym depozytem rachunku bankowego. Generalnie nasze konto depozytowe może być powiązane z jednym tylko rachunkiem bankowym i zmiana tego rachunku powiązanego jest dosyć mocno utrudniona. Wpłaty na pokrycie zakupów są możliwe w dolarach australiskich lub dolarach amerykańskich.

Posiadanie konta depozytowego umożliwia nabywanie i sprzedawanie złota, platyny lub srebra i utrzymywanie go w depozycie w trzech formach:
  • niealokowanej (złoto, platyna, srebro) - zabezpieczeniem jest metal będący w mennicy w trakcie procesu produkcji,
  • puli alokowanej (tylko srebro) - zabezpieczeniem jest zbiór sztab w magazynie mennicy,
  • całkowicie alokowanej (złoto, srebro) - zabezpieczeniem są konkretne, przypisane do nas sztaby lub monety.
Powyższe typy różnią się opłatami za przechowywanie (przypadku niealokowanych nie ma opłat) i czasem potrzebnym na dostawę fizycznego metalu, jeśli taką sobie zażyczymy (2 dni w przypadku alokowanego, 10 dni dla niealokowanego).

Warto wspomnieć, że Perth Mint jest firmą państwową będącą własnością rządu Australii Zachodniej i przechowywane w niej metale szlachetne są w 100% gwarantowane przez rząd.

W przypadku posiadania w swoim depozycie złota alokowanego jest możliwe zamówienie jego dostawy (oczywiście za opłatą pokrywającą koszty logistyki). Jest możliwe także osobiste zweryfikowanie na miejscu swojego depozytu (tylko alokowanego) po wcześniejszym umówieniu się (w Perth w Australii).

Wygląda to więc tak, że istnieje pewna ciekawa opcja przechowywania złota na antypodach, ale z racji odległości fizycznej i formalności wydaje mi się, że należy to traktować raczej jako ciekawostkę niż rzeczywisty produkt dla klientów z Europy. Znacznie łatwiejsze i praktyczniejsze w tym porównaniu wydają się być opcje takie jak właśnie Bullion Vault czy Goldmoney.

Jeżeli chcesz przeczytać więcej na temat inwestowania w złoto polecam mój wpis pt. "Małe kompendium inwestowania w złoto fizyczne".

Jeżeli chcesz kupić złoto inwestycyjne zapoznaj się z listą sprzedawców złota i metali szlachetnych.

niedziela, 5 lutego 2017

Początki na Forex – od czego zacząć? - artykuł sponsorowany

Rynek Forex stwarza inwestorom duże szanse rozwoju. Dzięki korzystnym pod względem finansowym rozwiązaniom stosowanym na rynku walutowym (między innymi dźwignia finansowa), każdy trader, bez względu na wysokość kapitału początkowego, którym dysponuje, może zlecać transakcje przynoszące duże zyski, pomnażając tym samym swoje oszczędności.

Wbrew powszechnemu przekonaniu, początki na Forex nie muszą być trudne. Wystarczy tylko właściwie przygotować się do zawierania pierwszych transakcji. Jak to zrobić?

Wybieramy dobrego brokera i odpowiednią platformę inwestycyjną

Wybór brokera Forex i platformy inwestycyjnej, która zapewni nam dostęp do rynku Forex jest ze sobą ściśle powiązany. Kiedy podejmujemy decyzję o przystąpieniu do rynku walutowego, pierwszą kwestią, którą musimy rozważyć staje się wybór brokera będącego pośrednikiem pomiędzy nami i naszymi inwestycjami a rynkiem walutowym. W tym względzie musimy wziąć pod uwagę ogólne warunki, jakie dany dom brokerski proponuje swoim klientom, poziom zaufania i zadowolenia, jakim cieszy się wśród inwestorów korzystających z jego usług oraz różnorodność i jakość udostępnianych platform inwestycyjnych, przekładającą się bezpośrednio na wygodę zlecania korzystnych dla inwestora operacji.
Zazwyczaj domy maklerskie oferują swoim klientom kilka platform, zróżnicowanych miedzy innymi ze względu na poziom zaawansowania technologicznego udostępnianych narzędzi, dzięki czemu każdy trader może dopasować rodzaj platformy do własnych umiejętności operacyjnych i posiadanego doświadczenia inwestycyjnego. Zanim wybierzemy którąkolwiek z nich, upewnijmy się, że udostępnia ona inwestorom specjalne konta demo, które umożliwiają zdobywanie tak potrzebnego doświadczenia w sposób zupełnie bezpieczny dla ich kapitału.
Konta demo można znaleźć w propozycji większości domów brokerskich, jak chociażby XTB (tutaj możesz założyć bezpłatne konto demo). Zasady ich działania są wyjątkowo proste – konta zapewniają traderom nieograniczony dostęp do rynku walutowego, dzięki czemu mogą oni dokonywać każdego rodzaju operacji. Każda transakcja opiera się na środkach wirtualnych, co zapewnia początkującemu inwestorowi maksymalne poczucie bezpieczeństwa finansowego. Korzystanie z tego typu kont to prosta recepta na inwestycyjny sukces, która doskonale sprawdza się zwłaszcza wśród traderów stawiających swoje pierwsze kroki na rynku Forex.

Poszerzamy wiedzę na temat inwestycji

Wspomniane konta demo to świetny sposób na zdobywanie praktycznego doświadczenia z zakresu inwestowania na Forex. Warto jednak owe doświadczenie oprzeć na solidnych fundamentach wiedzy dotyczącej rynku walutowego. Aby móc w pełni zrozumieć mechanizmy rządzące na Forex, każdy początkujący inwestor powinien rozpocząć swoje przygotowanie inwestycyjne od zaznajomienia się z podstawowymi pojęciami rynku walutowego. Bez nich nie sposób bowiem umiejętnie zarządzać swoimi zlecaniami i dopasowywać je do zmieniających się tendencji rynkowych. Oprócz tych, które bezpośrednio dotyczą głównych cech Forex, warto przyswoić także te, które umożliwiają tworzenie i odczytywanie prognoz rynkowych, stanowiących podstawę przewidywania kierunku zmian, będącego gwarantem powodzenia każdej transakcji.
Dzięki ich dobremu poznaniu, nawet początkujący trader może nauczyć się, jak i kiedy zlecać poszczególne operacje i ograniczać towarzyszące im ryzyko inwestycyjne. W tym celu można skorzystać z gotowych baz wiedzy, które skupiają w sobie wszystkie najważniejsze informacje na temat Forex. Dobrym sposobem na przygotowanie się do przystąpienia do rynku walutowego są także szkolenia udostępniane przez niektóre domy maklerskie (warto sprawdzić np. https://www.xtb.com/pl/edukacja/szkolenia-online), których zróżnicowany zakres można dopasować do stopnia posiadanego doświadczenia inwestycyjnego. Tego typu szkolenia doskonale sprawdzają się w przypadku początkujących traderów, gdyż nie tylko w realny sposób uzupełniają ich wiedzę, ale zapewniają im poczucie bezpieczeństwa sprzyjające podejmowaniu stosownych działań inwestycyjnych.

Disclosure:  Powyższy tekst stanowi artykuł sponsorowany i nie jest tekstem mojego autorstwa. Za opublikowanie na blogu powyższego tekstu otrzymam wynagrodzenie.





-->