Niniejszy wpis powstawał w ciągu ubiegłego tygodnia, kiedy realizowałem swoje postanowienie całkowitego zamknięcia długiej pozycji w BTC. Jak postanowiłem tak zrobiłem, ale trochę to jednak trwało z powodów, o których między innymi napiszę poniżej. Cena bitcoina wywindowała się ostatnio tak dalece, że przekroczyła cenę uncji złota. Fakt ten spowodował, że do mainstreamu przebiła się informacja o tym, że bitcoin w ogóle istnieje. Był to dla mnie sygnał aby całkowicie zlikwidować pozycję w bitcoinie. Ustawiłem sobie taki znacznik sygnalny wychodząc założenia, że użyteczność uncji złota jest jednak większa niż jednego BTC. Życie i fakty zdają się potwierdzać moją tezę.
Moja przygoda z bitcoinem rozpoczęła się około dwa lata temu. Napisałem na ten temat kilka wpisów:
Pisząc te teksty zadałem sobie kilka zasadniczych pytań na temat potencjału tej technologii. Świadomie nie nazywam bitcoina walutą dlatego, że ostatnie wydarzenia na rynku uświadamiają mi jak dalece jest to rozwiązanie niestety niedoskonałe.
Pomimo tego, że uważam bitcoina za niezwykłą technologie z ogromnym potencjałem, mam także mocno ostrożne podejście co do jego przyszłości i rozpowszechnienia się. Nie znaczy to, że nie próbowałem na nim zarobić. Owszem próbowałem, ale nie popadając w fanatyzm, jaki czasem daje się wyczytać na niektórych forach. Podszedłem do tematu raczej pragmatycznie zadając sobie pytanie ile mogę stracić. To niestety nie jest tak pięknie i różowo, jak niektórzy chcieliby aby było. Ostatnie kilka lat cena BTC rosła i o zarobek niełatwo, ale i zmienność może być stresująca. Moje podejście polegało raczej na pasywnym kup-trzymaj-czuwaj.
Wracając jednak do fundamentów, to w tym czasie dwóch ostatnich lata nabrałem przekonania i wiedzy, że technologia bitcoina zmaga się z poważnymi problemami i jeżeli nie zostaną one rozwiązane to niestety ale pozostanie niszowa.
Technologia bitcoin od pewnego czasu zmaga się z bardzo poważnym ograniczeniem wydajnościowym. Nie wdając się w szczegóły techniczne, chodzi o to, że przy zwiększającej się (wraz z popularnością) liczbie transakcji, coraz dłużej trzeba czekać na przekazane środki, albo konieczne jest opłacanie coraz wyższych prowizji.
W przypadku dużej kumulacji zleceń sieć momentami praktycznie się zatyka. Moim zdaniem powoduje to, że technologia ta się nie sprawdzi jako rozwiązanie do masowych płatności (a jako taka była swego czasu "reklamowana"). Z resztą z samego założenia protokołu bitcoina wynika, że skoro blok (paczka transakcji do zatwierdzenia) jest generowany średnio co 10 minut to przynajmniej tyle (a w praktyce więcej, o czym dalej) będzie się czekało na potwierdzenie transakcji. To de facto eliminuje system jako "instant payment" - czy wyobrażacie sobie płacenie w ten sposób za zakupy w kasie? Niewykonalne, tymczasem wyciągając kartę bankową tak właśnie jest. Do czego zatem ma służyć bitcoin?
Co istotne - to, że do problemów wydajnościowych dojdzie z pewnością, było wiadome mniej więcej od dwóch lat. W tym czasie powstał szereg propozycji technicznych rozwiązania sytuacji, jednak konsensusu wśród społeczności deweloperów rozwijających oprogramowanie bitcoina nie osiągnięto. Co gorsza pojawiły się podziały i wzajemne oskarżenia o uprawianie polityki na korzyść tej czy innej grupy interesów. Warto przy tym wiedzieć, że bitcoin jako kryptowaluta nie istnieje bez oprogramowania implementującego jego podstawową funkcjonalność czyli potwierdzanie transakcji. Oprogramowanie to tworzą deweloperzy, ale użytkują wszyscy pozostali, szczególną grupą interesu są przy tym tzw. "górnicy" dostarczający mocy obliczeniowej niezbędnej by sieć bitcoina mogła w ogóle jakakolwiek transakcję przetworzyć. Podziały w społeczności mogą w szczególnym przypadku doprowadzić do podziału sieci na dwie i de facto na rozpadzie waluty na dwie równoległe - jaki może to mieć skutek dla inwestorów i użytkowników? Raczej kiepski.
Sieć bitcoin jest poza tym podatna na ataki spamerskie, na które w obecnej sytuacji nie ma lekarstwa. Te jeszcze bardziej przyczyniają się do zadławienia już przeciążonej sieci. Aktualnie sytuacja wygląda tak (i wiem to z doświadczenia), że nawet przy całkiem wysoko ustawionych opłatach za transakcję, oczekiwanie na potwierdzenie przekazania środków może wynieść (w moim przypadku kilka razy się tak zdarzyło) nawet kilka godzin! Jest to sytuacja nieakceptowalna w każdym praktycznie zastosowaniu płatniczym poza przekazami międzynarodowymi. Jest to z resztą nie do przyjęcia w sytuacji, kiedy potrzebujemy szybko ewakuować się z danego rynku. Co gorsza liczba transakcji oczekujących w kolejce na potwierdzenie cały czas rośnie. W tej chwili kiedy piszę te słowa jest ich już około kilkadziesiąt tysięcy i liczba ta rośnie. W sieci pojawia się około 3-4 transakcji na sekundę więc korek się nie rozładowuje, ale powoduje, że konieczne jest ustawianie coraz wyższych prowizji. Istnieje (według mojej opinii) obawa, że jeśli problem przepustowości systemu nie zostanie rozwiązany, to cały system finansowy wokół bitcoina tj. giełdy, kantory, sklepy - zwolni i w pewnym momencie stanie na dobre.
Jaki jest pożytek z posiadania tokenów kryptowaluty, z którą niespecjalnie można cokolwiek zrobić? Jaki jest sens korzystania z narzędzia, które używane zgodnie z przeznaczeniem staje się niezdatne do użytku?
Z resztą uzależnienie systemu od funkcjonowania cały czas, konsumującej energię, mocy obliczeniowej sieci komputerów nasuwa mi także szereg kolejnych wątpliwości. Na pewno uzależnienie od sprawnego funkcjonowania rzeszy komputerów nie sprawi abym przyjął, że bitcoin zasługuje na miano cyfrowego złota.
Otóż właśnie to jest zasadnicza różnica względem tradycyjnych form pieniądza i wada bitcoina. Chodzi o uzależnienie od technologii. Bitcoin nie istnieje bez prądu elektrycznego, więc w przypadku katastrofy naturalnej na nic się nam nie zda. Jak widać jest także uzależniony od sposobu technologicznej implementacji, która nie jest pozbawiona wad.
Jeśli zaś chodzi o tę technologiczną implementację sama społeczność skupiona wokół bitcoina i rozwijająca oprogramowanie służące do jego obsługi okazuje się być dosyć podzielona i wręcz skłócona co do sposobu implementacji rozwiązań mających usprawnić jego wykorzystanie w przyszłości. Stoi więc na tym, że brak konsensusu prowadzi do zadławienia się systemu w obecnym stanie i staje się blokadą rozwojową na przyszłość. Nie wróży to dobrze technologii z olbrzymim potencjałem. Co do wpływu na wartość jednostki BTC, to moim zdaniem kiedy przyjdzie otrzeźwienie rynek czeka zimny prysznic.
Co do wartości jednostek BTC to należy zauważyć, że o ile w samym algorytmie kreacji bitcoinów zapisano ich deflacyjny charakter, to mamy do czynienia z istną inflacją różnorakich wirtualnych kryptowalut. Jaka będzie rola BTC w tym systemie za np. pięć lat? Tego nie jesteśmy w stanie przewidzieć.
Co jeszcze można dołożyć do tego ogródka? No cóż, szczęśliwie uniknąłem hakerskich ataków zmierzających aby ukraść mi bitcoiny z komputera. Wielu użytkowników jednak nie jest w stanie się uchronić przed tego rodzaju przestępczością. Co gorsza, im dłużej korzystam z bitcoina tym bardziej przekonuję się, że technologiczne skomplikowanie i wysublimowanie zastosowanych w nim rozwiązań kryptograficznych, nie przyczyni się do umasowienia tej kryptowaluty. Generalnie przeciętny człowiek nie jest w stanie zrozumieć jak to działa, a niestety w niektórych przypadkach takie zrozumienie jest konieczne aby z tej technologii w sposób bezpieczny korzystać. Dochodzimy zatem do tego, że to co dla entuzjastów jest proste i oczywiste, wcale nie jest takie dla przeciętnego "Kowalskiego" i po pierwszym zainteresowaniu może go skutecznie zniechęcić. Monety, banknoty czy płatności kartą debetową są proste do zrozumienia, bitcoin nie jest.
Problem stopnia skomplikowania technologii przekłada się na konieczność stosowania skomplikowanych zabezpieczeń przed kradzieżą. Niestety przerasta to nawet operatorów płatności czy giełd. Co rusz słyszymy o upadłości, czy kradzieży z jakiejś giełdy bitcoinowej. Raz sprawcami są hakerzy, innym razem sami właściciele, jeszcze innym - nie wiadomo kto. Nawet mnie udało się doświadczyć upadłości jednej z polskich bitcoinowych giełd, szczęściem nie przechowywałem na niej wtedy akurat żadnych środków, ale miałem okazję śledzić problemy tych, którzy pieniądze potracili - nic przyjemnego.
Skomplikowanie technologii to także problemy związane z błędami w implementacji protokołu i klienta. Jeżeli takie wystąpią (co nie jest niemożliwe bo zdarzało się w przypadku bitcoina jak i innych kryptowalut) istnieje realne ryzyko, że ktoś straci pieniądze nie przez włamanie, ale przez błędy w działaniu systemu.
Z resztą skomplikowanie wydaje mi się problemem w ogóle dla szerszego rozpowszechnienia tej technologii. Karty płatnicze są jednak prostsze w użyciu i nie miałbym problemów z objaśnieniem sposobu ich działania komuś niezorientowanemu w technologii i mającemu swoje lata. Tymczasem bitcoin? Z jego adresami, transakcjami, potwierdzeniami w łańcuchu bloków, adresami reszty, portfelami, kluczami publicznymi i prywatnymi jest jednak trochę bardziej skomplikowany. Nie pomaga tu nawet próba trzymania się analogii do monet i upraszczanie nazewnictwa. Ko nie wierzy niech spróbuje wytłumaczyć babci jak z tego korzystać...
Następnym elementem jest zmienność cen. Kurs BTC potrafi się zmienić o kilkadziesiąt procent w ciągu dnia, taka zmienność nie jest pożądana dla niektórych z potencjalnych inwestorów czy użytkowników. Dla niektórych jest to świetna okazja do zarobku, dla innych przyczyna strat. Fakt faktem rynek jest dosyć płytki i większe zainteresowanie powoduje okresy wzmożonej zmienności.
Jak więc można sobie wyobrażać ludzi, chodzących po ulicach z portfelami bitcoinów i płacących nimi za zakupy skoro aktualnie wahania cen potrafią sięgnąć kilkudziesięciu procent dziennie? Oczywiście w odpowiedzi usłyszymy, że jest to technologia w fazie zalążkowej i jak się rozwinie to się ustabilizuje, etc... tylko jak ma się rozpowszechnić przy takiej zmienności cen? Trochę mam wrażenie jesteśmy w błędnym kole, a adwokaci bitcoina próbują trochę jakby zaklinać rzeczywistość...
W końcu nieokreśloność prawna, która o dziwo szybciej się rozwiązuje niż problemy technologiczne. Czy za chwilę nie okaże się tak, że systemy prawne dostosują się do faktu istnienia kryptowalut szybciej niż technologia bitcoina poprawi swoją wydajność?
Pojawia się więc pytanie o to w jakim kierunku ta technologia zmierza, czemu i komu miałaby służyć i do czego. Niestety trudno w tym momencie powiedzieć. na razie głównie zainteresowani są nią spekulanci liczący na wzrost kursu, który już hiperbolicznie zmierza do nieskończoności. Jako technologia blockchain ma to rozwiązanie zapewne ogromny potencjał i szereg zastosowań, jako technologia masowych płatności niestety szereg ograniczeń, jako mechanizm transferu środków także...
Być może trendu się nie da odwrócić i użycie bitcoina będzie coraz powszechniejsze, być może przyjmie inną formę, taką dla bardziej wtajemniczonych, podczas gdy dla masowych użytkowników powstaną inne rozwiązania. Fakt faktem, tych problemów w kontekście potencjału bitcoina jako pieniądza jest wiele. Z resztą w mniejszym lub większym stopniu dotyczą one także innych kryptowalut.
Na koniec jeszcze aby dopełnić obraz, należy zwrócić uwagę (potencjalnych inwestorów) na ryzyka legislacyjne i podatkowe. Na tę chwilę byt prawny kryptowalut nie jest uregulowany w większości krajów świata, a podejście do nich bywa skrajnie różne od delegalizacji i penalizacji do prac nad uznaniem za pełnoprawny środek płatniczy. To się zmienia, w niektórych krajach nawet calkiem szybko na korzyść.
Należy mieć jednak na uwadze, że technologiczne uzależnienie bitcoina od funkcjonowania określonych komputerów prowadzących obliczenia jest jednocześnie dużą podatnością gdyby rządy postanowiły "wyłączyć" sieć. Cóż bowiem stoi na przeszkodzie aby wydać przepisy ściśle regulujące wymianę bitcoinów na walutę i każące zarejestrować każdy działający w sieci bitcoin komputer w centralnej rządowej bazie pod groźbą kary? BTC nie stanie się wtedy ucieczką pd chaosu kryzysu finansowego, ale pułapką, w której nasze środki zarekwiruje rząd. Niemożliwe? Mało prawdopodobne? Ale jednak nie wykluczone...
Uważam, że pozostając entuzjastą nowej technologii jako inwestor należy podejmować decyzje kierując się pragmatyką i analizą ryzyka. Powyższe to są niektóre z ryzyk związanych w inwestowaniem pieniędzy w kryptowalutę. Stopy zwrotu mogą być zachęcające, ale i potencjalne straty duże. Warto mieć to na uwadze.