Zapraszam do lektury recenzji kolejnej książki, jest to "Mapa i terytorium" Alana Greenspana, ekonomisty i wieloletniego prezesa rady gubernatorów Rezerwy Federalnej USA. Czym jest ta książka o kryzysie (i nie tylko), napisana przez człowieka, którego oskarża się, że do niego doprowadził? Przyznanie się do winy? Spowiedź Greenspana?
O racjonalności i złożoności
Interesujące jest to, że we wstępie Greenspan przyznaje, że nauki ekonomiczne nie są w stanie sprostać wyzwaniom prognozowania. Podważa tym samym niejako cały fundament bankowości centralnej i swej dotychczasowej kariery. Wczytując się głębiej w jego wywód, docieramy do sedna - to emocje ludzi uczestniczących w rynku/gospodarce są czynnikiem, który utrudnia budowanie wszelkich modeli. Z resztą każdy model z natury rzeczy, stanowi uproszczenie rzeczywistości, a więc jest niedoskonały (czego dowiódł dobitnie kryzys 2008 roku). Szkoda tylko, że w dalszej części książki, autor nie rozwija wystarczająco głęboko tego problemu. Dosyć szybko Greenspan zauważa, że neoklasyczne przekonanie o racjonalnym człowieku podejmującym racjonalne decyzje ekonomiczne, jest iluzją, którą sobie stworzyliśmy kierując się jednakże intuicją. Dziwi jednak, że kilka stron dalej (s. 44) autor sam sobie zaprzecza, pisząc że "większość ludzkich reakcji na zdarzenia gospodarcze, jest w końcu racjonalna, lub taka w znacznej mierze, jako że instynkty zwierzęce, są w dużym stopniu kontrolowane przez rozum." Nie zgadzam się z tym. Obserwacja rozwoju niektórych baniek rynkowych pokazuje, że gracze czasem są w stanie wręcz oczekiwać, że cena wzrośnie dwukrotnie w krótkim terminie, nie mając ku temu żadnych fundamentalnych (a co za tym idzie racjonalnych) podstaw. Faktem jest jednak stwierdzenie, że uzmysłowienie sobie, co ludzkość mogłaby zdziałać, gdyby była w pełni racjonalna, pozwala sobie wyobrazić górne granice możliwości osiągnięć gospodarczych.
Greenspan w jednym z rozdziałów zwraca jednak uwagę, że w ciągu XX wieku, złożoność systemu finansowego wzrosła tak dalece, że żaden audytor nie jest w stanie ocenić ryzyka, na jakie wystawia się dana instytucja finansowa. Jak zatem można mówić o racjonalności rynku czy oceny ryzyka?
Interesujące jest to, że Greenspan po części przyznaje
to o wskazał Nassim Taleb, mianowicie, że wnioskowanie o prawdopodobieństwie przyszłych zdarzeń, na podstawie szeregów czasowych z przeszłości, jest obarczone błędem. Jednocześnie naiwne wydaje mi się stwierdzenie, że "uzbrojeni w doświadczenie z Lehmanem, zarządzający ryzykiem będą znacznie ostrożniejsi w szacowaniu przyszłego ryzyka." Taka wiara w wyciąganie wniosków i skuteczność działań "naprawczych" względem gospodarki USA, wyziera z dalszych części książki. Czy jest racjonalna? Obawiam się że nie. Czy znalazła potwierdzenie w faktach bieżących (książka jest sprzed paru lat)? Też chyba nie.
Wyznanie winy
W dalszej części książka zaczyna przypominać wyznanie winy - nie przewidzenia potencjalnych skutków ryzyka systemowego przed kryzysem 2008 roku. Chodzi o nie przewidzenie wystąpienia zjawisk stosunkowo mało prawdopodobnych, ale o skrajnie dużym wpływie. Greenspan rozkłada przy tym na czynniki pierwsze poszczególne aspekty, które doprowadziły do kryzysu. czymś co mnie jednak zadziwiło, było to, że komentując wielodziesięcioletnie wzrosty indeksu S&P500 Greenspan nie zająknął się ani słowem o inflacji i podaży pieniądza. Napisał o tym w zupełnie innej części książki, w osobnym rozdziale, ale w sposób jakby nie powiązany z kwestią wzrostu indeksu, który wyjaśnia wzrostem produktywności nie mówiąc nic o wartościach realnych odniesionych do wartości pieniądza.
Greenspan zwraca uwagę na istotny problem jakim jest istnienie instytucji finansowych zbyt dużych aby upaść. Ich obecność na rynku wypacza cały obraz konkurencji i percepcję ryzyka. Wpływa pośrednio także na inne podmioty (np. poprzez różnice w kosztach finansowania). Co jeszcze istotne, zwraca uwagę, że interwencjonizm rządów po 2008 roku sprawił, że zmieniła się percepcja ryzyk na rynkach. Teraz nikt nie uwierzy w to, że kolejnym razem ten czy inny rząd wstrzyma się od interwencji. To zaś wbrew pozorom wprowadza jeszcze większą niepewność i ryzyko na rynki.
Polityka
Greenspan słusznie zauważa, że politycy mają skłonność, do "aktywizmu". Tam gdzie roztropnie byłoby pozwolić rynkom spadać a firmom bankrutować - usiłują interweniować. Zamiast reagować umiarkowanie - stają się "nadreaktywni" i podejmują zbyt radykalne działania. Politycy nastawiają się na krótkotrwałe korzyści lekceważąc długoterminowe koszty. Polityk, który interweniuje bez powodzenia, jest chwalony za to, że próbował, zaś ten, który pozwala rynkom spadać (w ich naturalnym samoregulacyjnym mechanizmie), jest ganiony za brak reakcji. Greenspan jednak nie zauważa przy tym w jaki sposób financjalizacja gospodarki (i np. uzależnienie systemu ubezpieczeń emerytalnych od giełdy) doprowadza to tego, że politycy czują się przymuszani do zapobiegania spadkom (gdyż cała narracja polityczna jest oparta o paradygmat wiecznego wzrostu, który jest z założenia błędny).
O innowacyjności i kulturze
Bardzo interesujące i skłaniające do refleksji były fragmenty dotyczące innowacyjności. Greenspan zauważa, że kluczowy dla innowacyjności jest odpowiedni klimat społeczny, kulturowy, religijny, polityczny, poszanowanie praw własności, itd. Faktycznie jeżeli przyjrzeć się uważnie, to poszanowanie prawa ma zasadnicze znaczenie dla woli podjęcia ryzykownej inwestycji w nowe technologie. Nikt nie zaryzykuje pieniędzy wiedząc, że przyszłe zyski mogą mu być odebrane przez skorumpowanych polityków czy pazerne państwo. Ta refleksja każe zwracać uwagę na to, czy rzeczywiście Chiny mają potencjał przegonić państwa rozwinięte i także na to, dokąd zmierza nasz własny system prawny i państwowy.
Innowacji nie da się zadekretować, jak to próbują tacy czy inni politycy. Łatwo jest jednak zburzyć delikatne warunki dla powstania innowacyjności. Warto także zwrócić uwagę, że społeczno-religijne zacofanie, wyraźnie różnicuje różne regiony świata pod względem innowacyjności. Dośc powiedzieć, że na Półwyspie Arabskim, pomimo miliardów petrodolarów nie powstało jak dotąd absolutnie żadne innowacyjne przedsiębiorstwo na skalę globalną.
Greenspan zwraca także uwagę na rolę kultury w odniesieniu do np. sytuacji gospodarczej w strefie euro czy w Japonii. Sądzę, że jego spostrzeżenia w tej materii są dosyć celne.
O rozwarstwieniu dochodów
Następny temat, który porusza Greenspan to rosnący w skali globalnej poziom rozwarstwienia dochodów (wyrażony współczynnikiem Giniego). Zwraca uwagę na to jak globalizacja przyczynia się (od lat 70) do tego procesu. Niestety nie zająknął się przy tym o tym jaką rolę w tym procesie odgrywa "financjalizacja" gospodarki. Wprawdzie słusznie zauważa rolę rynków kapitałowych w kreowaniu np. superprezesów z gigantycznymi bonusami, ale zapomina dlaczego te rynki są tak rozbuchane i w jaki sposób przepływy finansowe i globalne deficyty kształtują w skali makro dystrybucję pracy na świecie.
Słusznie jednak zauważa, że żaden system proponowany przez krytyków kapitalizmu, nie wytworzył materialnych standardów życia takich jak skonstruowany w taki czy inny sposób system kapitalistyczny.
Moje wrażenia
Należy mieć na uwadze, że siłą rzeczy jest to książka Ameryko-centryczna. Książkę tę czytało mi się nieźle. Ciekawa dla zainteresowanych będzie niewątpliwie analiza wykresów i tabel dołączonych na końcu książki. Nie jest to jednak lektura konieczna. Odwołania do nich są tak skonstruowane, że jak ktoś nie jest zainteresowany, to nie musi do nich sięgać. Nawet pomimo czasem technicznego języka, generalnie pozycja napisana jest dość strawnie. Czasem tylko wydawało mi się, że autor zupełnie niepotrzebnie powtarza swą myśl po kilka razy. Czasem też odnosiłem wrażenie, że Greenspan odpływa w analizy tak wysublimowanych danych, że traci wątek a wywód ciężko jest zrozumieć.
Pewien problem czytelnikom tej książki może sprawić dosyć techniczny język, którym posługuje się autor. Trzeba się niestety orientować w przebiegu kryzysu 2008 roku, realiach ekonomiczno-gosodarczych i terminologii finansowo ekonomicznej. Ten język nie jest jednak konsystentny poprzez poszczególne rozdziały. Niektóre napisane są w sposób bardziej, a inne mniej hermetyczny. Wydaje mi się, że książka stanowi swego rodzaju zbiór esejów.
Czasem także odnosi się wrażenie, że eseje w książce zostały zmiksowane przypadkowo. Rozdział o inflacji i pieniądzu wydał mi się interesujący ale dosyć pobieżny. Niestety zupełnie niezrozumiałym wtrętem był dla mnie kolejny rozdział pt. "Bufory". Moim zdaniem nie miał on wiele wspólnego z resztą książki. Bo jaki cel i związek z resztą wywodów miały mieć rozważania na temat wieku infrastruktury militarnej USA? Wyglądało na to, że autor chciał coś powiedzieć na temat konieczności finansowania modernizacji infrastruktury z oszczędności, ale nie powiedział nic nowego poza paroma komunałami o posiadaniu oszczędności jako bufora na nieprzewidziane wydatki. Nie dość wyraźnie moim zdaniem odniósł się przy tym do problemu narosłego niespłacalnego zadłużenia USA.
Próbą spuentowania rozważań całej książki jest ostatni rozdział pt. "Bilans". Greenspan dostrzega, że interwencje państwa mające zapobiegać upadkom przerywają proces naturalnej alokacji aktywów. nie jest tu jednak ani zbyt odkrywczy, ani tez nie pisze nic nowego ponad to co napisał kilka rozdziałów wcześniej. Zabrakło mi w tym bilansie zdecydowanej puenty, czegoś więcej o zadłużeniu (poza jednym akapitem), realnej wizji na przyszłość. Brakło próby sformułowania jakiś recept (a tego można byłoby od człowieka pokroju Greenspana jednak oczekiwać).
Mapa i terytorium.
Wyznania Alana Greenspana.
Autor: Alan Greenspan
Wydawca: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2014
ISBN: 9788379610198
Mapa i terytorium.
Alan Greenspan - Mapa i terytorium, ryzyko natura ludzka, przewidywanie - recenzja
Interesujące wyznania i eseje autorstwa byłego przewodniczącego Rezerwy Federalnej.
Written by: Przegląd Finanansowy
Date published: 10/08/2017
4