Banki centralne drukują pieniądze, to kuriozalne stwierdzenie istniejącej na rynku anomalii wydaje się spowszedniało. Teraz zastanawiamy się nie, dlaczego, albo jaki to ma sens, ale czy będzie większe czy mniejsze tempo tego dodruku.
Głos w dyskusji na ten temat znajdziemy na dzisiejszym Money Week. Możemy tam przeczytać jak to o jedną piątą wzrosło bogactwo 1542 miliarderów na świecie, sięgając 6 trylionów dolarów.
Te niewyobrażalne liczby uzmysławiają, że duży może więcej. Duży gracz ma łatwiejszy dostęp do praktycznie darmowego finansowania udzielanego przez banki centralne. Może pożyczać na ujemne stopy i kupować twarde aktywa. Może upychać toksyczne derywaty nieświadomym "płotkom" a samemu ubezpieczać się od ryzyka...
Mamy więc taki efekt, że zamiast odświeżającego efektu krachu, który oczyściłby po 2008 roku gospodarkę światową z nieefektywnych i biorących na siebie nadmierne ryzyko przedsiębiorstw -mamy w zamian bańkę jeszcze bardziej ryzykownych przedsięwzięć, wykupów i konstrukcji finansowych napędzanych darmowym pieniądzem.
Rządy dopłacają przy tym np. do zakupu mieszkań po zawyżonych cenach, aby duzi gracze mogli "zcashować" się na tych aktywach. Co więcej z tym zjawiskiem mamy do czynienia wszędzie na świecie, od USA, przez Europę po Chiny. Towarzystwo bankierów i grubych ryb ma się dobrze.