Rok 2017 można śmiało nazwać rokiem pod znakiem kryptowalut. Spektakularny wzrost dla niektórych okazał się pod względem finansowym bardzo korzystny. Nie ma się zatem co dziwić, że w Ministerstwie Finansów pojawiają się w ramach grup roboczych pomysły co do ktyptowalut. Jeden z nich dotyczy opodatkowania.
Doświadczenie życiowe podpowiada, że od pomysły do prawa drogi mogą być różne, niemniej jednak nie ma to znaczenia dla tych, którzy sprzedając swoje Bitcoiny dorobili się kokosów. Teraz trzeba zapłacić od tego podatek. W tym miejscu mam dla wszystkich "zarobionych na Bitcoinie" dobrą radę, aby nie brali zbyt pochopnie wszelkiej maści porad opublikowanych tu i ówdzie w jakiś prasowych artykułach czy internetowych stronach. Z tego co czytałem tego typu materiały, to roi się tam od merytorycznych błędów. Status prawny kryptowalut krystalizuje się w polskim prawie stosunkowo powoli. Niestety, ale przygoda z Bitcoinem wiąże się też z koniecznością przestudiowania przepisów podatkowych. To traumatyczne doświadczenie zalecam każdemu jeśli chce mieć niejaką świadomość tego co wpisuje do PIT. Podpowiem, że nie zawsze ni nie w każdym przypadku można sobie uwzględnić koszty. Tyle w temacie, nie zamierzam bawić się w doradcę podatkowego, z resztą każda sprawa jest inna. Zastanawiam się tylko ilu tak na prawdę dobrze policzy podatek od osiągniętych na Bitcoinie zysków. No i ilu postanowi ten fakt ukryć ryzykując karnym 75% podatkiem.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Komentarze na blogu są moderowane. Zastrzegam sobie prawo do zablokowania komentarza bez podania przyczyn. Komentarze zawierające linki wyglądające na reklamowe lub pozycjonujące - nie będą publikowane.