Wielokrotnie na różnych blogach poświęconych finansowej niezależności pojawiał się temat stworzenia sobie funduszu bezpieczeństwa. Pomysł słuszny i potrzebny w zasadzie każdemu, jako że każdego z nas mogą spotkać nieprzewidziane okoliczności życiowe.
Niemniej jednak należy zastanowić się jak posiadanie takiego zasobu finansowego na wypadek jakiś nieprzewidzianych niepowodzeń czy okoliczności ma się do możliwości, czy też potrzeby ubezpieczania różnego rodzaju ryzyk. Wszak sam fundusz bezpieczeństwa jest swego rodzaju ubezpieczeniem.
Na wstępie należy zauważyć istotną kwestię. Ubezpieczenie
(takie jak zwykle możemy kupić od firmy ubezpieczeniowej) zaczyna
obejmować nas ochroną w pełnej wysokości od momentu zawarcia umowy z
ubezpieczycielem. Czyli jeżeli zawieramy ubezpieczenie od kradzieży na
dziesięć tysięcy złotych to już w dniu zapłacenia składki ono
obowiązuje. Ma to swoje zalety, bo płacimy stosunkowo niewielkie
pieniądze, a od razu jesteśmy objęci pełną ochroną.
Fundusz bezpieczeństwa (który jak zakłada definicja gromadzimy samodzielnie) ma z założenia inną konstrukcję. Polega on na odkładaniu pewnej sumy na osobne konto i zbieraniu "na wszelki wypadek". Problem polega na tym, że mało kogo stać na to aby od razu założyć sobie taki fundusz na pełną kwotę zabezpieczającą wszelkie stojące przed nami ryzyka (np. koszt utraty samochodu). Stajemy więc przed problemem, że na początku tworzenia naszego awaryjnego zasobu gotówki nie mamy jej wystarczająco dużo aby pokryć jakąś większą potencjalną szkodę.
Fundusz bezpieczeństwa (który jak zakłada definicja gromadzimy samodzielnie) ma z założenia inną konstrukcję. Polega on na odkładaniu pewnej sumy na osobne konto i zbieraniu "na wszelki wypadek". Problem polega na tym, że mało kogo stać na to aby od razu założyć sobie taki fundusz na pełną kwotę zabezpieczającą wszelkie stojące przed nami ryzyka (np. koszt utraty samochodu). Stajemy więc przed problemem, że na początku tworzenia naszego awaryjnego zasobu gotówki nie mamy jej wystarczająco dużo aby pokryć jakąś większą potencjalną szkodę.
Druga kwestia to ekonomiczność ubezpieczenia
względem wartości ubezpieczanego ryzyka. Tutaj kłaniają się ceny
ubezpieczeń oferowanych na rynku. Krótko mówiąc, nie opłaca nam się
ubezpieczać samochodu wartego cztery tysiące płacąc rocznie składkę w
kwocie pięćset złotych. Całkowity koszt takiego ubezpieczenie zrównuje
się z wartością przedmiotu ubezpieczenia po 8 latach, przy czym kwota
nie jest na tyle duża aby nie dało się pokryć jej z funduszu
bezpieczeństwa (pod warunkiem, że taki mamy).
Do
czego zmierzam? Bo przecież nie chodzi mi o to aby rezygnować z
ubezpieczeń. Chodzi o racjonalne przemyślenie ryzyk i kosztów ich
ubezpieczenia. W przypadku ubezpieczenia na życie na kwotę stu tysięcy złotych jesteśmy chronieni od dnia zawarcia polisy. Niech każdy policzy sobie ile musiałby zbierać (ponosząc ryzyko) aby dojść do stu tysięcy w dajmy na to dziesięć lat. Koszt polisy
jest przy tym ryzyku i czasie trwania oraz koniecznych do odkładania
oszczędnościach dużo mniejszy. Podobnie z drogim autem i ubezpieczeniem
mieszkania. Ale w przypadku drobnych rzeczy albo tanich przedmiotów może
nie opłaca się płacić za polisę w firmie ubezpieczeniowej i potraktować
własne oszczędności jako formę takiej poduszki bezpieczeństwa.
Pamiętać należy też, że jeżeli koszt uzyskania polisy jest niewielki w stosunku do kwoty ubezpieczenia, a pokrycie tej kwoty z funduszu bezpieczeństwa
(jeżeli jego wielkość nam na to pozwala) byłoby bolesne i skutkowało
jego wyczerpaniem to należałoby rozważyć zakupienie polisy.
Chodzi o to, że fundusz bezpieczeństwa według mnie stanowi uzupełnienie takich polis ubezpieczeniowych,
które mają uzasadnienie ekonomiczne i stanowią adekwatne zabezpieczenie
przed różnego rodzaju ryzykami. Innymi słowy, należy się ubezpieczać od
tych ryzyk, od których da się ubezpieczyć na sensownych warunkach finansowych i których ro ryzyk nie jesteśmy w stanie "ubezpieczyć" sobie sami z funduszu bezpieczeństwa. Sam fundusz bezpieczeństwa traktowałbym jako ubezpieczenie dodatkowe od wszelkiego wypadku.
Artykuł stanowi zaktualizowaną wersję wpisu z 2009 roku.
Artykuł stanowi zaktualizowaną wersję wpisu z 2009 roku.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Komentarze na blogu są moderowane. Zastrzegam sobie prawo do zablokowania komentarza bez podania przyczyn. Komentarze zawierające linki wyglądające na reklamowe lub pozycjonujące - nie będą publikowane.