wtorek, 18 grudnia 2018

Podsumowanie 2018 roku na blogu

Idą Święta, a za nimi nadchodzi kolejny roku. tradycyjnie mamy zatem okazję do zrobienia retrospekcji i podsumowania tego co się na blogu pojawiło.


Przede wszystkim przeczytałem i zrecenzowałem na blogu niemało książek:
    Jak łatwo zauważyć  dotykały one tematyki w dwóch obszarach. Inwestycji w nieruchomości (rzadko obecnej na blogu) i filozoficzno-ekonomicznej. Gdybym miał wybierać najlepsze miałbym problem. Zdecydowanie lektury Sowela, Gwiazdowskiego i Sanandaji otwierają oczy. To są książki, które rozbijają pewne mity i populistyczne uproszczenia. Rothbarda też dobrze się czytało, ale już wiele nowego dla mnie w sumie nie wnosił. Z części nieruchomościowej na pewno "Kompendium"Damiana Kleczewskiego jest warte polecenia.

    Kolejny temat, który pojawiał się na blogu to kryptowaluty. Jako, że nie byłem już bezpośrednio zaiwestowany w bitcoina to śledziłem temat trochę z boku. Bitcoin sobie tracił na wartości a w międzyczasie pojawiały się analizy, czy kryptowaluty będą w stanie zastąpić złoto jako walutę rezerwową, czy też w jaki sposób technologia łańcucha bloków wpłynie na naszą gospodarkę. Takie mam wrażenie, że kryptowalutywy hype na chwilę minął.

    Po drodze mieliśmy trochę afer wokół rynku finansowego i instytucji nadzoru. Przykłady kuriozów tego typu działania KNF mamy co krok, na  blogu pisałem o tym kilkukrotnie - jak KNF nadzorował BitBay, czy jak nadzorował Getin Bank.

    Pojawił się też temat bankowości za granicą (otwarcie konta w banku w Wielkiej Brytanii i korzystanie z tamtejszych usług bankowych). Tak na marginesie podobno N26 pozwala otwierać konta w Niemczech przez komórkę, muszę to sprawdzić.

    Było też odświeżenie tematu złota, a to przy okazji odnowienia wpisu zawierającego kompendium o złocie inwestycyjnym, a to przy okazji newsa, że NBP zaczął dokładać do rezerw kolejne uncje.

    Na koniec rozliczenie z przepowiedni.

    Pisałem, że Chiny będą inwestować swoje pieniądze i wysiłki dyplomatyczne w budowę przyczółków i wpływów gospodarczo politycznych w różnych częściach świata. Tak też było. Chiny inwestują w różnych częściach świata. Ostatnio w port w AbuDabi 300 mln dolarów, projekty za 60 miliardów w Indonezji, pomoc dla Pakistanu czy Wybrzeża Kości Słoniowej

    Napisałem też, że USA będą lekko alergicznie reagować na Chiny. Okazało się, że alergia jest znacznie silniejsza i przerodziła się w podjazdową wojnę handlową (cła) z flankowymi atakami wzajemnymi na swoje narodowe korporacje (bronią są oskarżenia o fraud, patenty, prawa intelektualne, bezpieczeństwo teleinformatyczne i dostęp do zamówień publicznych).

    Pisałem też, że wobec zbliżającej się daty Brexitu nic nie będzie pewne ani oczywiste, a coraz więcej nierozwiązanych problemów będzie wychodziło na jaw. Miałem rację. 

    Miałem także rację, że wzrośnie zmienność na rynkach. Amerykańska giełda kończy rok kilka procent niżej niż zaczynała, ale rozpiętość notowań sięgała kilkunastu procent. 

    A prognoza na przyszły rok? Niech będzie nią cytat z tekstu Georga Friedmana o którym pisałem w lutym tego roku:

    "Mamy obecnie to czas dysfunkcji ekonomicznych, określony przez powolny wzrost i nierówny podział bogactwa, prowadzący do wewnętrznego napięcia politycznego i głębokich tarć międzynarodowych. Kraje będą się koncentrować na własnych problemach, a te problemy będą stwarzać problemy za granicą"


      środa, 12 grudnia 2018

      Inwestorzy indywidualni odwracają się od giełdy

      Kiedy analizujemy publikowane przez GPW informacje na temat struktury inwestorów i liczby rachunków maklerskich widok mamy przygnębiający. Od mniej więcej dziesięciu lat konsekwentnie spada liczba inwestorów indywidualnych. Wielokrotnie dawałem wyraz na tym blogu swojemu rozgoryczeniu tym w jaki sposób działają władze giełdy i nadzór finansowy w naszym kraju - mam teraz wrażenie, że przez te działania właśnie nasza giełda zamiast rozwijać się staje się poletkiem do zabawy dla spekulantów z zagranicy.

      Obecna sytuacja z aferami wokół KNF, banków, SKOKów, piramid finansowych, stanowisk w bankach dla pociotków i znajmoych, dzieci itd itp pokazuje wyraźnie czym zajmuje się nadzór. Na to nałożyła się likwidacja OFE - odebrała paliwo wzrostów i napływ kapitału, co sprawiło, że giełda w Warszawie stała się zabawką dla światowych graczy. 


      Udział zagranicy w obrotach na GPW konsekwentnie od 10 lat wzrasta. Jednocześnie mamy całą masę spółek na których płynność pojawia się tylko skokowo, kiedy są one akuratnie kręcone albo wypuszczane przez ustawiających rynek graczy. Nie ma przy tym ani sensu ani związku z wynikami.

      Do tego mamy całą masę spółek, które najzwyczajniej w świecie sprzedają jedynie akcje i oszukują inwestorów, a nadzór nic sobie z tego nie robi. rynek Newconnect w tym przoduje.

      Nie ma się co dziwić, że inwestorzy indywidualni zmęczeni porażkami, czy nie odnoszący jakiś znaczących sukcesów odwracają się od giełdy. Sam jestem przykładem tego trendu, bo jeszcze dziesięć lat temu byłem znacznie bardziej entuzjastycznie nastawiony do rynku akcji, ale mi przeszło.

      Nadzieje na to, że coś się zmieni, są moim zdaniem płonne. Jeżeli zasadniczo nie zmieni się podejście władz giełdy i nadzoru do tego jak działa rynek, jeżeli nie zacznie wsadzać się do więzienia oszustów, którzy wydrenowali kieszenie inwestorów to nic się nie zmieni. A jeśli ktoś próbuje upatrywać nadziei w tym, że program Pracowniczych Planów Kapitałowych wprowadzi pieniądze na giełdę, to się myli. Te pieniądze powędrują do specjalistów do zarządzania w stylu polskiej spółki od elektromobilności czy budowy elektrowni atomowej, przekopu mierzei czy budowy portu lotniczego.

      piątek, 30 listopada 2018

      Korzystanie z banków w Polsce a za granicą

      Każdy z nas ma zapewne jakieś doświadczenia w korzystaniu z usług bankowych. W przytłaczającej większości są to zapewne doświadczenia związane z naszym krajem. Przyzwyczailiśmy się do pewnego standardu usług, ale mało kto wie że w tym standardzie nasze banki wyprzedzają niejednokrotnie swoje zachodnie odpowiedniki o dekady.

      Przykładowo, założenie konta. Nie wiem czy jest jeszcze możliwe założenie konta przez internet przelewem weryfikacyjnym bo dawno tego nie robiłem, ale już w placówce zakłada się rachunek w około 15 minut od ręki. W niektórych bankach za naszą zachodnią granicą czy też za małą wodą, taie coś jest nie do pomyślenia. Trzeba z wyprzedzeniem umówić się na spotkanie, które potrwa co najmniej pół godziny, a terminów czasem nie ma...

      Albo standard bankowości internetowej. W bankach w Polce możemy wykonać przez internet bardzo wiele operacji, transakcje z karty podglądamy online niemal w czasie rzeczywistym a przelewy idą jeden dzień roboczy. Wiele banków zagranicznych dopiero wprowadza u siebie te nowoczesne rozwiązania. W ich centrach danych pracują systemy centralne sprzed trzydziestu lat co objawia się tym, że transakcje zobaczymy w podglądzie dopiero dzień później, autoryzacja transakcji nie przebiega online albo na wyciągu pole opis przelewu ma zaledwie dwadzieścia znaków.

      Dla kogoś przyzwyczajonego do korzystania z naszych banków i ich systemów (nawet takich, które czasem zawodzą) zderzenie z usługami banków zagranicznych może być czasem irytujące lub rozbrajające. 

      Nic więc dziwnego, że tam łatwiej znajdują pole do popisu na rynku różnorakie fintechy, firmy niebankowe oferujące różnorakie produkty finansowe. Na naszym rynku poziom zaawansowania technologicznego i jakości i różnorodności oferowanych usług jest tak duży, że trudno jest klienta czymś zaskoczyć. Karta wielowalutowa? proszę bardzo, kantor internetowy? Oczywiście. Podgląd online transakcji? Prosta sprawa. Otwieranie rachunku w minutę przez aplikację mobilną? Jasne. Płatności komórką? Mamy.

      Tak więc okazuje się, że wyprzedziliśmy technologicznie zachód jeżeli chodzi o rozwiązania w sferze finansów osobistych. Nie mamy się czego wstydzić, autentycznie.

      środa, 28 listopada 2018

      Zlecenie typu Take Profit na giełdzie - artykuł sponsorowany

      Szczególnym typem zlecenia na giełdzie papierów wartościowych, jak i na innych giełdach takich jak Forex, jest zlecenie typu Take Profit, nazywane również Get Profit.
      Zlecenie to pozwala na zrealizowanie zysku w sposób natychmiastowy. Kiedy je stosować i na czym właściwie polega?

       

      Opuszczanie pozycji w z góry zaplanowanym momencie

      Rynek giełdowy wykazuje się zwykle bardzo dużą zmiennością. Hossa nigdy nie trwa wiecznie, a trend wzrostowy dla akcji danej spółki giełdowej czeka w końcu korekta. Inwestor powinien zatem poświęcać dużo czasu na to, aby kontrolować swoje pozycje i zamykać je w odpowiednim momencie. Nie trzeba jednak śledzić giełdy cały czas w tym celu. Można ustanowić zlecenie Take Profit.
      https://www.xtb.com/pl/edukacja/co-to-jest-forex

      Polega ono na ustaleniu ceny, która będzie dla inwestora satysfakcjonująca. Powiedzmy, że inwestor kupuje akcje po 100 zł za sztukę i ustawia zlecenie sprzedaży Take Profit na poziomie 130 zł za sztukę. W momencie, w którym cena ta zostanie osiągnięta, akcje automatycznie zostaną sprzedane, a inwestor tym samym zrealizuje swoje zyski. Na tym właśnie polega opuszczanie pozycji w z góry zaplanowanym momencie, choć wielu graczy uważa, że skoro nie ma przesłanek do spadku, ceny akcji rosną, to nie można się na takim etapie wycofywać. Problem w tym, że trudne, a często po prostu niemożliwe okazuje się sprzedanie akcji w najwyższym punkcie wyceny, zanim nastąpi korekta lub odwrócenie trendu.

      Długa pozycja

      Take Profit to zlecenia, które cechują się długim terminem realizacji. Oczywiście może się zdarzyć, że zostaną one zrealizowane szybciej, niż przewidywaliśmy, ale często trzeba czekać po kilka tygodni, a nawet miesięcy, aby walory znajdujące się w portfelu inwestycyjnym gracza na tyle zyskały na wartości, że można by zrealizować zyski.

      Kiedy ustawiać Take Profit?

      Na giełdzie istnieje wielu przeciwników zleceń Take Profit. Wychodzą oni z założenia, że wycofywanie się z gry giełdowej po osiągnięciu założonego zysku i nie czekanie na rozwój wypadków oraz na ewentualne dalsze wzrosty, jest nieuzasadnione ekonomicznie.
      Są jednak tacy gracze, którzy na transakcjach giełdowych chcą po prostu wypracowywać przyzwoite zyski i nie czekać, aż rynek „zje” je w całości. Zaletą zlecenia Take Profit jest to, że ustawia się je w trakcie otwierania danej pozycji. Nie mają tutaj wpływu więc emocje towarzyszące graczom, którzy śledzą trendy i kontrolują na bieżąco swoje pozycje. Nie muszą się zastanawiać czy to pora, na wycofanie się z gry, czy jeszcze warto poczekać, aby zyski stały się jeszcze większe.
      Niezamknięcie transakcji po zrealizowaniu zysku, którego oczekiwał inwestor z danej pozycji rodzi ryzyko, że będzie on czekał zbyt długo, aż w końcu cena zacznie spadać na tyle mocno, że dawne zyski nie będą możliwe do realizacji (więcej informacji o platformach handlowych).

      Określanie docelowego zysku

      W przypadku składania maklerom zleceń giełdowych typu Take Profit należy określić pożądany, docelowy zysk. Powinien on być satysfakcjonujący dla inwestora i realny do osiągnięcia, ale nie powinniśmy zamykać pozycji zbyt szybko. Na określenie docelowego zysku ma wpływ wycena bieżąca akcji, istniejące trendy, jak i relacja inwestora do podejmowanego ryzyka. Powinien on mieć pewność, że relacja ta jest odpowiednio wysoka i będzie w stanie czekać na zrealizowanie założonych zysków, nawet przy ryzyku spadku pozycji.
      Przy ustanawianiu takich zleceń i podejmowaniu decyzji o zysku docelowym należy przeanalizować ogólne warunki i strukturę rynku giełdowego, przeanalizować wykresy wyceny akcji danej spółki, wraz z jej poziomami wsparcia i oporu.
      Najlepiej byłoby ustanowić dla jednego zlecenia zarówno poziom Take Profit, jak i zlecenie obronne typu Stop Loss, ograniczające ewentualne straty. Nie wszystkie biura maklerskie pozwalają na to przy grze na akcjach na giełdzie. Jeśli jednak jest to możliwe, to dobra strategia gry przy inwestowaniu w papiery wartościowe, ograniczająca ryzyko.
      Ranking Brokerów





      Disclosure: Artykuł powstał w ramach odpłatnej współpracy. Otrzymałem wynagrodzenie za jego publikację

      piątek, 23 listopada 2018

      Niekompetencja czy manipulacja?

      Umowy ubezpieczenia na życie (tudzież umowy z funduszem ubezpieczeniowym) zawiera się zwykle za pośrednictwem agenta. Agent taki ma w teorii za zadanie dobrać produkt do potrzeb klienta i wytłumaczyć mu zasady działania produktu. W teorii - bo w praktyce zwykle (takie odnoszę wrażenie) agent taki ma w zamyśle sprytnie zmanipulować klienta i doprowadzić go do zawarcia polisy na nie zawsze korzystnych warunkach. No chyba, że ten agent sam wierzy w to, że klientowi robi dobrze, ale sam już nie wiem o czym to świadczy (braku kompetencji, czy głupocie). Pewnie są też tacy agenci, którzy działają uczciwie, czytelnie i profesjonalnie - nie spotkałem niestety.

      Dzięki bogu jest jeszcze instytucja odstąpienia od zawartej polisy w ciągu 30 dni. Ale nie o tym chciałem.

      Chciałem napisać o tym, jak moim zdaniem taka rozmowa przed zawarciem polisy powinna wyglądać a jak wygląda (z autopsji). Otóż ja bym sobie takie spotkanie wyobrażał w ten sposób, że agent na spotkanie przynosi mi treść Ogólnych Warunków Ubezpieczenia, a następnie tłumacząc zasady działania polisy odwołuje się do konkretnych zapisów. Co więcej pozwala skonfrontować swoje zapewnienia z treścią przyszłej umowy. Tłumaczy wszystkie za i przeciw, wyjaśnia ograniczenia, nie pomija niewygodnych faktów, podaje konkretne dane i wyliczenia.

      W praktyce wygląda to tak, że agent coś opisuje, posługując się masą ogólników, nie odwołuje się do konkretnych zapisów OWU (albo co gorsza nawet nie przynosi ich na spotkanie), opowiada niestworzone obietnice gryzmoląc coś na kartce. Oczywiście jego zapewnienia w konfrontacji z rzeczywistością treści OWU zwykle okazują się mniej kolorowe a bardziej niekorzystne dla klienta. Nie mówiąc już o tym, że agent potrafi pominąć w rozmowie wysokość sumy ubezpieczenia skupiając się na roztaczaniu wizji stopy zwrotu ze składek (zapominając wspomnieć jaka część składki jest inwestycyjna a jaka ubezpieczeniowa). Generalnie, jak klient nie zadaje pytań to nic się nie dowie. Z kolei jak zadaje to dowie się ale nie zawsze dokładnie stan faktyczny.

      Na dokładkę jeszcze mamy działania "straszące" Przykładowo na takich spotkaniach aby nakłonić np. do założenia albo przeniesienia IKZE do swojej instytucji agent gotów jest pociskać niestworzone historie o planowanych reformach systemu emerytalnego (nie poparte oczywiście żadnym projektem ustawy). Odwołuje się przy tym do planów, które nie są ani pewne, ani konkretne, ani nie wiadomo kiedy wejdą. Chodzi jednak o skłonienie np. do przeniesienia IKZE do swojego towarzystwa bo z tego jest prowizja. Wygaduje się niestworzone historie które po szybkiej weryfikacji pokazują, że taki agent ma zerową praktycznie wiedzę o podstawach prawnych produktu, który proponuje. W ten sposób on wprowadza klienta w błąd a to się potem mści na postrzeganiu całej branży.

      Acha, o prawie odstąpienia od umowy oczywiście agent nie wspomni. Bo po co.


      Zastanawiam się czy takie podejście do spotkań z klientami wynika z perfidnego wyrachowania i chęci manipulacji czy też jest wynikiem beznadziejnego szkolenia i niekompetencji agentów. Przyznam się szczerze, że po tego typu spotkaniu wyszedłem przeświadczony, że zaproponowany produkt jest czymś zupełnie innym niż okazuje się po pobieżnej nawet lekturze warunków umowy i szczerze mówiąc wywołuje to we mnie narastający niesmak. Bo przecież (tak wierzę) dałoby się skonstruować uczciwe produkty i sprzedać je w czytelny, przejrzysty i uczciwy produkt. Nawet średni korzystne dla klienta produkty dałoby się sprzedać uczciwie bo pewnie są i tacy, którzy daliby się przekonać. Natomiast stosując niedopowiedzenia, chaos informacyjny czy manipulację uzyskuje się klienta niezadowolonego, wściekłego na produkt, w który dał się ubrać i obiecującego sobie, że następnego agenta którego zobaczy udusi zanim tamten zdąży dojść do słowa.

      środa, 14 listopada 2018

      Wojna KNF z Czarneckim czy Czarneckiego z KNF

      Wczorajsza afera, która wybuchła odpaleniem przez Leszka Czarneckiego taśmy nagranej w marcu rozmowy z szefem KNF przywiodła mnie do kilku refleksji.

      Po pierwsze mamy do czynienia z aferą, która przewyższa Amber Gold i Get Back - chodzi o to, że działania KNF mają znamiona działalności mafijnej. Na zasadzie "zapłacisz nam haracz to cie zostawimy w spokoju, a nie zapłacisz to ci zajebiemy bank". Moja ocena działalności KNF jest niezmiennie krytyczna (nie radzi sobie z niespłacanymi obligacjami, Amber Gold, SKOKami, get Backiem, etc)  i te obserwacje tylko utwierdzają mnie w przekonaniu, że ta instytucja nie robi dobrze polskiej gospodarce i rynkowi finansowemu. Jak bowiem wydtłumaczyć fakt, że najpierw wpisują na listę ostrzeżeń podmiot nazywający się "The reserve bank of poland", który jest jedynie stroną internetową pełną bzdur i urojeń nie prowadząc nawet żadnej działalności gospodarczej, a DOPIERO PO ODPALENIU przesz Czarneckiego taśm wpisują (z zemsty) Idea Bank za sprzedaż produktów maklerskich bez zezwolenia (jak sądzę następstwo afery Get Backu)? Wszak, jeżeli nadzór robiłby swoją robotę porządnie to albo powinien wpisać Idea Bank na listę ostrzeżeń rok temu albo i dwa lata temu, albo wcale.

      Po drugie fakt, że przewodniczący KNF spotyka się sam na sam z szefem banku i przyznaje w rozmowie, że to co robi jest nielegalne to jest skandal i kryminał. Co więcej z rozmowy z Czarneckim rysuje się niepochlebny dla polskiego nadzoru, BFG i NBP obraz grupy ludzi, która chce rozgrywać swoje polityczne interesy a nie dbać o rozwój i bezpieczeństwo polskiego sektora bankowego.

      Po trzecie kluczem do zrozumienia dlaczego Czarnecki odpalił taśmy jest jedno ze zdań, które powiedział w stenogramach - że jeżeli będą go chcieli wywłaszczyć to będzie się bronił. To jest naturalne.

      Jak rozumiem odpalenie taśm jest reakcją na projekt który wskazał Giertych, że 8 listopada Komisja Finansów Publicznych przyjęła projekt, który "przewiduje przejmowanie banków decyzją administracyjną KNF". Dotyczyłoby to banków, których "suma funduszy własnych spadła poniżej poziomu przewidzianego w Prawie Bankowym". Czyli ktoś jednak próbował udupić banki czarneckiego i uruchomienie taśm jest jedną z linii obrony.

      Po czwarte fakt, że komuś z obozu obecnie rządzącej władzy przeszło przez myśl aby wywłaszczyć prywatny bank doprowadzając go do upadku, przez państwową instytucję, to jest Szanowni Państwo PUTINISTAN. Sterujemy w kierunku azjatycko ruskiego modelu oligarchizacji państwa. ile jeszcze takich pomysłów i afer pod dywanem?

      Do czego to prowadzi? Nie wiadomo czy Getin i Idea się nie przewrócą przez zamieszanie wywołane przez działania de facto nadzorcy, który powinien czuwać nad ich stabilnością. Fakt, że stawki za lokaty w Idea szybują pokazuje, że robi się chyba ciepło.

      poniedziałek, 5 listopada 2018

      Krytyczna ocena projektu Pracowniczych Programów Kapitałowych

      Moje zdanie na temat projektu PPK jest od dawna znane i jest krytyczne. Najwyraźniej nie jestem jedynym krytykiem bo ukazał się ostatnio raport opublikowany przez centrum badawcze "GRAPE" przy Fundacji Adeptów i Miłośników Ekonomii, który jest chyba jeszcze bardziej krytyczny niż ja.

      Zdaniem autorów raportu większość bo "74% obecnie żyjących ludzi traci na jego wprowadzeniu (w tym 96% emerytów).". Cóż to znaczy, że traci? Ano autorzy przyjęli w swoim modelu, że PPK nie tylko zachęcają do odkładania na emeryturę, ale i generują koszty fiskalne, które muszą być z czegoś pokryte. Ich zdaniem dodatkowe obciążenia fiskalne (dopłaty i utracone koszty podatku od zysków kapitałowych) wymagać będą podniesienia VAT o 0.7 punkta procentowego. Ciekawe.

      Zdaniem autorów oszczędzanie w PPK nie wpłynie też zasadniczo na zmniejszenie poziomu ubóstwa na starość a dodatkowo zarzucają temu programowi brak mechanizmy wypłaty dożywotniej emerytury.

      Co więcej, opracowany przez nich model wskazuje, że wprowadzenie PPK przyczyni się do zmniejszenia poziomu oszczędności w społeczeństwie. "Każda złotówka odprowadzona do PPK zostanie skompensowana zmniejszeniem dobrowolnych oszczędności własnych o 73 grosze." Wynikać ma to z faktu, że po przymuszeniu do odłożenia w PPK ludzie będą mieli mniej rozporządzalnego dochodu i mniej będą chętni do odkładania go. Będa przy tym ulegali iluzji tego, że zgromadzone oszczędności wystarczą im na starość bo będą objęte "jakimś systemem państwowym".

      Zdaniem autorów raportu, po około 50 latach poziom PKB w przypadku wariantu z PPK będzie jedynie o 0,6% wyższy niż gdyby nie było obowiązkowego mechanizmu oszczędzania na emeryturę. 


      piątek, 2 listopada 2018

      Smutne święto

      Nie piszę o pierwszym listopada, ale o jedenastym. Dlaczego? Otóż niestety ale gdy przyglądam się wspólnym obchodom (a raczej ich brakowi) stulecia niepodległości, obecnej sytuacji czy też ogólnie stanowi naszego państwa w kontekście stulecia odzyskania niepodległości, to ogarnia mnie smutek. Bo mam wrażenie, że nie dorośliśmy do tej niepodległości, że ją marnujemy i zachowujemy się wobec niej niezwykle pysznie i arogancko.

      Mamy najbardziej od wielu lat podzielone społeczeństwo, które przestało ze sobą rozmawiać. Mamy ludzi, którzy albo wyjechali z tego kraju uznając, że mają go dosyć ekonomicznie czy politycznie, albo takich, którzy wewnętrznie wyemigrowali udając, że ich nic nie dotyczy.

      Mamy przy okazji tego święta festiwal pogardy wobec prawa i społeczeństwa - bo czym innym jest ten cyrk wokół ustanowienia 12 listopada dniem wolnym? Jest wyrazem oderwania części polityków od rzeczywistości, wyrazem ich arogancji wobec problemów zwykłego człowieka i przedsiębiorcy, wyrazem pychy (że jakoś to będzie) i wyrazem pogardy dla zasad (przyzwoitości powiadamiania wszystkich wcześniej o ważnych zmianach w życiu publicznym - a taką zmianą jest ustanowienie dnia wolnego).

      Mamy festiwal niemocy bo czym jest zachowanie Prezydenta, który raz to organizuje a innym razem nie uczestniczy w wydarzeniach? prezydenta, który nie ma własnych poglądów i własnego zdania. Czym jest fakt, że nie dało się z wyprzedzeniem (o organizacji setnej rocznicy niepodległości można było pomyśleć dawno temu) zorganizować obchodów i zaprosić na nie kogokolwiek z choćby przyjaznych nam państw?

      Mamy festiwal buty legislacyjnej, w której uchwala się przepisy bez zwracania uwagi na ekonomiczne skutki. Nieistotne są konsultacje społeczne, nieistotna jest racjonalna analiza tego czy dane rozwiązanie poprawi lub pogorszy klimat dla biznesu w Polsce. Istotna jest ideologia i widzimisię polityków. Podejmuje się brzemienne w skutkach długoterminowo decyzje dotyczące strategii ekonomiczno ekologicznej, za które będziemy wszyscy płacić dziś i jutro. Foruje się nieperspektywiczne branże, a w tych perspektywicznych tworzy się iluzję działania (a faktycznie obsadza się swoimi ludźmi intratne posady).

      Mamy festiwal pogrążania się w chaosie państwa w którym poszanowanie prawa ma się za nic, interes własnej partii ponad wszystko, a stabilność rządów i prawa w dupie. Bo jak innaczej określić fakt, że przedsiębiorcy dalej nie wiedzą jakie składki na zus będa odporowadzać od tych lepiej zarabiających? Sam ZUS tego nie wie i pewnie system informatyczny tej instytucji nie jest jeszcze do tego przystosowany. Cóż to znaczy dla polityków? Nic, "jakoś to będzie". Powinnismy sobie to hasło wyszyć na sztandarach zamiast tradycyjnego "Bóg, Honor, Ojczyzna" bo ani jedno z tych słów nie znaczy już dziś nic. Tyle było wycierania sobie nimi mord zdradzieckich czy nie, tyle było pałowania się po głowach nawzajem jednym czy drugim hasłem, że wszyscy zapomnieli o tym co one znaczą. Wszyscy zapomnieli jakim dobrem jest fakt, że można swobodnie dyskutować w kraju, w którym żadna zewnętrzna siła tego nie zabrania.

      Cofnęliśmy się Szanowni Państwo w rozwoju polityczno społecznym, do czasów przedrozbiorowych -takie mam wrażenie. Każdy patrzy swych partykularnych interesów i nikt nie dorasta do pięt poziomem myślenia o wolności Ojczyzny tym, którzy nad odzyskaniem tej wolności pracowali przed 1918 rokiem. Wybieramy niepoważnych ludzi na poważne stanowiska. jako społeczeństwo kierujemy się przy tym emocjami a nie racjonalnym osądem, a później z tego tytułu odczuwamy skutki naszych wyborów. To jak działa nasze państwo, w jaki sposób wykorzystuje nasze podatki, to jest nasza odpowiedzialność. Abdykujemy i skutkiem tego możemy cieszyć oczy wygłupami polityków, smucić się stojąc w korkach czy oddychać zatrutym powietrzem. Jeżeli zaś nie znajdujemy właściwych ludzi na których barki można przekazać odpowiedzialność, to dlaczego nie bierzemy sprawy we własne ręce? 

      Mamy festiwal podziałów na frakcje, i władzę, która "wie lepiej", ma "większą legitymację społeczną", nie liczy się z mniejszościami. Mamy partie polityczne, które zamiast dyskusji merytorycznej okładają się trupami z przeszłości, mamy festiwale wzajemnych zadawnionych żalów, zamiast wspólnej pracy na rzecz kraju. Jest nienawiść, zmaiast miłosierdzia, w kraju "katolickim"...

      Mam wrażenie, że społeczeństwo bogacąc się abrykowało z roli gospodarza własnego kraju. Postanowiło też uciec od racjonalnej dyskusji na rzecz emocjonalnej waśni... Po co więc ta wolność? po co 1918 rok? Po co walka z okupantem, komuną? O kiełbachę chodziło? O ciepłą wodę w kranie? Tylko o tyle? To może wypowiedzmy wojnę Niemcom i natychmiast poddajmy się bezwarunkowo. Ciekawe, czy nas przyjmą - będzie jak w reichu, i socjal będzie i bogato. Czemu nie? Bo nas skolonizują i wykorzystają jak za zaborów? No to może jednak warto się rządzić samemu? Idea samorządu sprowadza się przez wszystkie szczeble państwowej drabiny. Tylko, że trzeba z niej korzystać w odpwiedzialny sposób.

      Ponieważ jest za bardzo politycznie a mało ekonomicznie to podsumuję to tak. Jak ma nas postrzegać zagraniczny biznes czy finansjera, jeżeli widzi tę piaskownicę dzieci bawiących się w wolność? Jak ma nas postrzegać kiedy widzi ten cyrk z małpami niezdolnymi do ustanowienia stabilnego państwa czy przewidywalnego prawa? jak ma nas postrzegać widząc jak zamujemy się bałachostkami ignorując rzeczy ważne? Jak ma nas postrzegać międzynarodowy świat finansów i polityki jeśli zobaczy, że sami dewastujemy własną praworządność, rozszarpujemy ochłapy naszego państwa między siebie w imię chwilowych interesów własnych? Może wybrać dwie drogi. Pierwsza jest taka, że uzna, iż w tym buredlu na kółkach nic się poważnie nie da zdziałać i wycofa siebie i swoje pieniądze znajdując inne miejsce ze stabilnym systemem prawno-politycznym. Druga droga jest taka, że uzna nasz cyrk za wspaniałą okazję do neokolonialnego wyzysku i doskonałe miejsce do wykorzystania istniejącego zamieszania do zarobienia większych pieniędzy czy ubicia politycznych interesów ponad naszymi głowami.

      Czy jest trzecia opcja- polegająca na tym, że ktoś nam zaufa (jeśli nie ufamy sobie sami), weźmie nas poważnie (jeśli na każdym kroku udowadniamy, że poważni nie jesteśmy) i zainwestuje tu swój kapitał (finansowy czy polityczny) z czego i my i on odniesiemy korzyści? Sami oceńcie jak bardzo to jest prawdopodobne. A jeżeli ktoś myśli, że świat wokół nie jest nam do niczego potrzebny i sami sobie możemy żyć w XXI wieku w czymś na kształt współczesnej autarkii to niestety, ale na jego chorobę nie ma już chyba innego lekarstwa jak spojrzenie na mapę, a później wycieczka do Korei Północnej.


      wtorek, 30 października 2018

      Ceny diamentów inwestycyjnych - artykuł sponsorowany

      Zakup kamieni szlachetnych może stanowić alternatywę dla inwestycji giełdowych czy walutowych, które zawsze obarczone są pewnym ryzykiem. Na co warto zwrócić uwagę, nabywając diamenty inwestycyjne? Od czego uzależniona jest ich cena?


      Inwestowanie w diamenty
      Tak samo jak złoto czy srebro, mogą być wykorzystywane w celu zabezpieczenia wartość majątku w czasie. Kamienie szlachetne wykazują odporność na inflację i to właśnie z tego powodu często wybierane są przez inwestorów. Inwestowanie w diamenty wiąże się z względnie niewielkim ryzykiem – do taki wniosków można dojść po przeanalizowaniu zmian cen diamentów na przestrzeni kilkunastu ostatnich lat. Kupując diamenty, warto skorzystać z usług pewnego i sprawdzonego sprzedawcy, który potwierdza autentyczność kamieni odpowiednim certyfikatem.

      Od czego zależy cena diamentów?
      Cena diamentu uzależniona jest od jego indywidualnych właściwości i cech fizycznych. Podczas dokonywania wyceny uwzględnianie są parametry, znane jako „cztery C”: carat (jednostka masy), colour (barwa), clarity (czystość) oraz cut (szlif). To właśnie od konfiguracji tych parametrów zależy ostateczna cena kamienia.
      • Masa diamentów wyrażana jest w karatach (ct). Jeden karat to 0,2 grama. Cięższe kamienie występują w naturze rzadziej i mają większą wartość. Przykładowo, jeden diament, którego masa wynosi 0,50 ct, jest droższy niż dwa kamienie o masie 0,25 ct każdy (zakładając, że ich pozostałe właściwości są takie same).
      • Barwa to drugi czynniki, który wpływa na wartość diamentu. Barwę diamentów opisuje się za pomocą skali, która zawiera litery od D do Z. Najrzadziej spotykane, a jednocześnie najcenniejsze, są diamenty bezbarwne, które opisuje się literą D. Im większy stopień nasycenia barwą żółtą barwą, tym cena diamentu jest niższa. Dużym zainteresowaniem cieszą się również kamienie o barwach fantazyjnych – niebieskiej, różowej czy pomarańczowej
      • Czystość to kolejne kryterium, które brane jest pod uwagę podczas wyceniania diamentu. Występowanie znamion wewnętrznych (inkluzji) oraz zewnętrzny (skaz) wpływa niekorzystanie na wartość diamentu. Kamieniom przyznaje się oceny z następującej skali:
        • o FL (Flawless) – diament pobawiony jest znamion wewnętrznych i zewnętrznych.
        • o IF (Internally Flawless) – diament pozbawiony jest znamion wewnętrznych, a dokładne badania ujawniają jedynie znamiona zewnętrzne.
        • o VVS (Very, Very Small Inclusions) – diament posiada znamiona wewnętrzne, które widoczne są tylko pod mikroskopem.
        • o VS (Very Small Inclusions), SI (Small Inclusions) – diament posiada znamiona wewnętrzne widoczne przy dziesięciokrotnym powiększeniu.
        • o I1, I2, I3 (Included) lub P1, P2, P3 - diament z zanieczyszczeniami, które widoczne są gołym okiem.
      • Szlif – ten parametr nie dotyczy fizycznych cech samego kamienia, ale sposobu, w jaki został obrobiony przez szlifierza. Podczas wyceny diamentu pod uwagę brane są proporcje i symetryczności szlifu oraz jego wykończenie. Za najcenniejszy szlif uważany jest szlif okrągły (brylantowy), który stanowi szczytowe osiągniecie jubilerstwa.



      Disclosure: Artykuł powstał w ramach odpłatnej współpracy. Otrzymałem wynagrodzenie za jego publikację

      poniedziałek, 22 października 2018

      Bankowość islamska

      Pomysł na napisanie wpisu o bankowości islamskiej został mi niedawno podsunięty przez jednego z czytelników. Zastanawiałem się jednak jak do tego podejść aby nie powtarzać definicji zawartych w wikipedii. Pomyślałem sobie, że należałoby skupić się na dwóch elementach, które stanowią zasadnicze różnice: depozyt i lichwa. W czym rzecz?

      Czym jest lichwa - od niej zaczniemy? Dziś definiuje się ją jako udzielanie nieetycznych pożyczek na wysoki procent, ale źródło tego pojęcia jest głębsze i starsze. Początkowo pod pojęciem lichwy rozumiano udzielani jakichkolwiek pożyczek na procent. Wszystkie trzy wielkie religie monoteistyczne zakazywały tak rozumianej lichwy, ale na różne sposoby. W Starym testamencie znajduje się szereg zakazów udzielania pożyczek na procent - z tego wyewoluował prawo zakazują ce Żydom udzielania pożyczek na procent innym Żydom, ale już mogli robić to w stosunku do Chrześcijan czy Muzłumanów. Sami Chrześcijanie początkowo potępiali lichwę, stąd rozkwit bankowości żydowskiej, dopiero później podejście potępiające pobieranie odsetek zaczęło ewoluować aż w końcu za lichwę zaczęto uważać tylko nieetyczne, znacząco zawyżone odsetki a nie jakiekolwiek w ogóle.

      W przypadku Muzłumanów zasadą pozostało potępienie pobierania jakiegokolwiek procenta od udzielonej pożyczki. Stąd idea aby (skoro jednak są chętni aby pożyczać od siebie pieniądze) wymyślić inny sposób na wynagradzanie się nawzajem.

      Stąd w bankowości islamskiej źródłem zysku dla pożyczkodawcy nie jest procent ustalany sztywno, ale coś w rodzaju udziału w zyskach z przedsięwzięcia, co wiąże się też z przyjęciem na siebie pewnego rodzaju ryzyka analogicznego do tego jaki wiąże się z objęciem udziałów w spółce.

      Od lat pięćdziesiątych zaczęły powstawać instytucje finansowe opierające się na tym modelu, który był wcześniej zarezerwowany do stosunków gospodarczych na znacznie prostszym poziomie relacji plemienno klanowych. Chodzi jednak o wielkie pieniądze i te pieniądze w ślad za postępującym rozwojem gospodarczym potrzebowały pewnej instytucjonalnej obudowy. Pierwsze międzynarodowe instytucje finansowe operujące zgodnie z Sharia zaczęły powstawać w latach sześćdziesiątych, a po kryzysie naftowym i wojnie Yom Kippur rządy zaczęły zachęcać do ich rozbudowy upatrując w nich koniecznej alternatywy.

       


      Koncepcyjnie bankowość islamska stanowi swoisty balet polegający na lawirowaniu pomiędzy nakazami religijnymi a potrzebami biznesowymi współczesnego świata. Znajdziemy tam niemal bliźniacze mechanizmy pożyczek i depozytów ale nazwane i skonstruowane inaczej, w specyficzny sposób. Istnieją nawet karty "kredytowe" ale działające inaczej, bo np. na zasadzie stałej opłaty, czy dzierżawy przedmiotu zakupionego kartą, albo prowizji. W każdym razie sposobów na to aby instytucja finansowa mogła zarobić jest sporo.

      Ale nie o tym chciałem - dużo by można pisać o temacie, a chciałem napisać o depozycie. W bankowości świata zachodniego powstał model depozytu, który w żadnej innej dziedzinie życia nie jest uznawany za uczciwy. Mówimy o tym szczególnym modelu depozytu nieprawidłowego (tak to się prawnie nazywa), który bankom pozwala odgrywać rolę kreatorów pieniądza w oparciu o rezerwę cząstkową. 

      W przypadku bankowości islamskiej przynajmniej niektóre rodzaje depozytów winny być (wg. niektórych źródeł) pokryte 100% rezerwami.

      Zastanawiam się czy tak rzeczywiście jest...

      Polecam lekturę artykułu w Wikipedii na temat bankowości islamskiej, ale w wersji anglojęzycznej. Jest znacznie bardziej rozbudowany. Ja po jego lekturze mam takie przemyślenie, że jest to niezwykle innowacyjna dziedzina biznesu finansowego, jeżeli chodzi o... wymyślanie obejść i zakłamywanie rzeczywistości. Odnoszę wrażenie, że w całym tym interesie obie strony tj. bankiet i klient wiedzą, że na rzeczy jest pewien model działania, który zbliżony jest do ogólnoświatowego sposobu działania instytucji finansowych, al tylko na poziomie nazewniczym i formalnym kontrakty konstruowane są tak aby były w zgodzie z Sharia. A może to właśnie o to chodzi aby być zgodnym z Sharia tylko na poziomie formalnym?

      poniedziałek, 15 października 2018

      Kolejny ciekawy film - The Spider's Web: Britain's Second Empire

      Znalazłem kolejny ciekawy film wart obejrzenia.
      The Spider's Web: Britain's Second Empire
      Polecam

       

      piątek, 12 października 2018

      Nacjonalizacja

      Mieliśmy kiedyś kurs polityki gospodarczej ukierunkowany na prywatyzację. O ile w pewnym momencie miało to uzasadnienie (gospodarka centralnie planowana nie była w stanie efektywnie alokować kapitału, którego z resztą brakowało), to później okazało się, że w niektórych przypadkach prywatyzacja całych gałęzi gospodarki (szczególnie we wrażliwych sektorach czy też dotyczących specyficznych, komunalnych usług) ma negatywne skutki społeczne czy ekonomiczne dla całej gospodarki.

      Obecnie mamy kurs na nacjonalizację (zwaną repolonizacją) - dotyczy ona sektora finansowego, energetycznego, a niedawno dotarła do kolejki na Kasprowy Wierch. Jak to ze wszystkim bywa może in w pewnym aspekcie za taką a nie inną polityką stoi jakaś racja, ale życie i historia pokazuje, że później rolę wiodąca przejmują racje inne, bardziej partykularne jeżeli chodzi o interesy danej grupy czy opcji politycznej.

      Rząd szykuje nam dokapitalizowanie Polskiego Funduszu Rozwoju pieniędzmi pozyskanymi z nowej reformy systemu emerytalnego pod postacią PPK. Pieniądze te posłużą budowie ekonomicznej podbudowy dla władzy politycznej. Skoro bowiem będziemy mieli znacjonalizowane przedsiębiorstwa w różnych gałęziach gospodarki to jakim celom będą one służyć (bo ekonomiczne cele zejdą na drugi plan - tak zawsze jest w przedsiębiorstwie politycznie sterowanym)? 

      Zastanawiam się czy chcę uczestniczyć w tym systemie.

      piątek, 28 września 2018

      To jest news! - NBP po raz pierwszy od lat zwiększa rezerwy złota!

      Przyznam się trochę, że się nie spodziewałem takiego newsa. NBP od wielu wielu lat siedział na rezerwie około 102 czy 104 ton złota, której nie zwiększał ani nie zmniejszał. Dlatego zaskoczyła mnie wiadomość, którą przeczytałem właśnie w Pulsie Biznesu
       "Analitycy Macquarie twierdzą, że Polska kupowała złoto po raz pierwszy od 1998 roku. Łącznie ponad 9 ton, donosi The Financial Times. Z danych Międzynarodowego Funduszu Walutowego  wynika, że w czerwcu Polska kupiła 2 tony złota, a w sierpniu ponad 7 ton złota."

      Czytamy dalej, że jeśli zostanie to potwierdzone, będzie to „pierwszy zakup złota przez członka Unii Europejskiej w tym wieku”.

      No to chciałem oficjalnie potwierdzić. Możecie mnie cytować.

      Z danych dostępnych na stronie NBP, w oficjalnym sprawozdaniu pt."Płynne aktywa i pasywa w walutach obcych" wynika niezbicie, że posiadana przez NBP ilość złota w uncjach:

      • w lipcu wzrosła z 3,31 mln ozt do 3,37 mln ozt - zakupiono zatem 60 tyś uncji, tj. około 1866kg złota
      • w sierpniu stan posiadania NBP wzrósł do 3,611 mln uncji - zakupiono zatem 241 tyś uncji, tj. około 7,495 tony złota.
      Aktualnie wg danych na koniec sierpnia 2018 NBP posiada w rezerach 3,611 mln ozt złota, tj. około 112 ton.


      Kolejny film do obejrzenia na weekend - Lessons from Lehman

      Czy jakiekolwiek wnioski zostały wyciągnięte po kryzysie sprzed 10 lat?

      Telewizja VPRO przygotowała dokument na ten temat.



      Wydaje się, że kryzys z 2008 roku nie nauczył nas (świata) niczego. To błąd. Nauczył nas bardzo wiele. Nauczył nas, że "ciemny lud" kupi wiele bajek i że ratowanie upadających bankierów za publiczne pieniądze będzie dało się uzasadnić. Ludzie to "łykną", niektórzy się zburzą, ale większość łyknie i żaden z bankierów nie pójdzie do więzienia. Więc można nadal eksploatować system finansowy. Kryzys nauczył nas, że banki centralne dostaną nieograniczony mandat do manipulowania rynkiem i pieniądzem. Przeciętni ludzie nic z tego nie zrozumieją, ale "baronowie" finansowi w białych kołnierzykach znów uratują swoje fortuny.

      środa, 26 września 2018

      Singapur

      Obejrzałem ostatnio dwa bardzo interesujące dokumenty na temat Singapuru. Polecam ich obejrzenie właśnie w tej kolejności:

      Pierwszy - starszy:

      Drugi - nowszy:

      Każdy niech wyciąga na ich podstawie własne wnioski (które nie będą zapewne proste i oczywiste).

      poniedziałek, 24 września 2018

      Wielka gra

      Czytam sobie właśnie o liście otwartym jaki obligatariusze firmy Get Back skierowali do banków, które udzieliły Get Backowi kredytów zabezpieczonych (w jaki sposób to nie wiem). Generalnie sprawa jest taka, że obligatariusze (niezabezpieczeni) apelują do zdrowego rozsądku, wrażliwości, etc wierzycieli zabezpieczonych bo tylko w ten sposób mają szansą odzyskać cokolwiek w trybie upadłości układowej (w dużym skrócie). 

      Co na to banki mające te zabezpieczone wierzytelności? no cóż, jeśli mam zgadywać to pewnie będą miały tych niezabezpieczonych wierzycieli w nosie. Zestawiam to sobie z sytuacją Sygnity - tam instytucje finansowe dostarczają ciągłej kroplówki i pożyczają kasę firmie, która jest w permanentnej restrukturyzacji. Dzieje się tak dlatego, że mają w tym interes bo upadłość jest znacznie gorsza niż permanentna kroplówka. 

      W przypadku Get Backu banki zadziałają ugodowo tylko jeżeli będą miały w tym interes, a czy będą miały? Nie spodziewam się bo gdyby tak było to już by jakieś działania podjęły nie czekając na listy otwarte. Czy przejmą się negatywnym PR? Nie sądzę, bo działając przeciw swojemu interesowi naraziłyby się na restrykcje KNF, a prawda jest taka, że los niezabezpieczonych obligatariuszy Get Backu guzik kogo obchodzi, a w szczególności guzik obchodzi większość klientów tychże banków. Większość klientów, nie ma pojęcia co to obligacje, dlaczego na nich ludzie tracą, a jeśli nawet ma pojęcie to uzna, że są sami sobie winni. Więc banki niespecjalnie przejmą się "złym PR".

      I w ten właśnie sposób toczy się wielka gra, w której duzi gracze czyszczą zwykły plankton.


      poniedziałek, 17 września 2018

      Bank of England ostrzega przed twardym Brexitem

      Bank of England ostrzega, że w przypadku braku wynegocjowania między Wielką Brytanią a Unią Europejską umowy "rozwodowej", z dnia na dzień brytyjska gospodarka i system finansowy może pogrążyć się w chaosie. Przykładowo wymieniono 48 milionów polis ubezpieczeniowych, czy derywaty warte 29 trylionów funtów. Zagrożone jest zdaniem BoE nawet do 500 tyś miejsc pracy.

      Mark Carney, naczelnik Banku Anglii ostrzegł niedawno, że rozstanie z UE bez wynegocjowania sensownej umowy z Brukselą może skończyć się kryzysem porównywalnym z tym sprzed dekady. Ostrzegł, że ceny nieruchomości mogą spaść nawet o 35%, wstrzymany może zostać ruch pociągów Eurostar i połączenia lotnicze z Wielkiej Brytanii do Unii.

      Ostatnio coraz częściej ostrzega się przed jakimś wydarzeniem, które wywoła kolejny globalny kryzys. Czy będzie to twardy Brexit?

      Warto pamiętać, że zestaw narzędzi, którymi dysponuje BoE aby ratować gospodarkę jest mocno ograniczony. Stopy procentowe są już ścięte niemal do zera. czymże jest bowiem poziom 0,75% wobec dwucyfrowej inflacji, która może nastąpić po Brexicie? Czy rodziny z Polski będą musiały wysyłać swoim krewnym w UK paczki żywnościowe?

      czwartek, 13 września 2018

      Porównywarka kont osobistych. Porównanie ofert na 2018 rok dla 17 banków. - artykuł sponsorowany

      Nikt nie lubi przepłacać – i dotyczy to zarówno zakupów spożywczych, sprzętu RTV/AGD, podróży zagranicznych jak i…opłat za konto bankowe. Nic dziwnego, że dużą popularnością cieszą się wszelkie porównywarki. Ich obsługa jest zazwyczaj stosunkowo prosta, chociaż w niektórych przypadkach brakuje odpowiednich filtrów. Najczęściej wyszukiwarki i porównywarki wykorzystuje się przy poszukiwaniu najkorzystniejszych ofert wycieczek. Od teraz można porównywać także…konta bankowe.
       

      Konto bankowe: jak sprawdzić, gdzie założyć?

      Pierwsze konto bankowe zakłada się zazwyczaj niedługo po osiągnięciu pełnoletności. To najczęściej skutkuje mało trafnymi decyzjami. Młode osoby zazwyczaj nie wiedzą czym powinny kierować się przy otwieraniu rachunku bankowego i bardzo często kilka lat później (np. po ukończeniu studiów czy założeniu rodziny) szukają konta, które rzeczywiście spełni wszystkie ich potrzeby. Co ważne – wiedzą już, na czym im zależy, dlatego w teorii poszukiwania powinny szybko zakończyć się sukcesem. Nie zawsze jednak jest to takie proste. Nierzadko trzeba spędzić sporo czasu na tym, by porównać oferty poszczególnych banków. Z tego względu dobrym pomysłem może być skorzystanie z porównywarki ofert.

      Porównywarka kont osobistych: jak to działa?

      Aby włączyć porównywarkę osobistych kont bankowych wystarczy wejść na stronę https://www.nestbank.pl/indywidualny/porownywarka-kont.html. Ta porównywarka umożliwia zestawienie dwóch ofert kont osobistych – ofertę Nest Banku i dowolnego wybranego banku. W tym celu należy z menu rozwijanego wybrać interesujący nas bank, a następnie konkretną ofertę. Przykładowo – możemy porównać ofertę Nest Banku i ofertę PKO BP (tutaj do wyboru mamy dwa rodzaje kont osobistych). Jakie dane pokazuje porównywarka? Jest ich wiele, wymieńmy więc trzy podstawowe wskaźniki, dzięki którym możemy porównać wysokość opłat za podstawowe usługi. Pierwszy wskaźnik dotyczy opłat za prowadzenie konta bankowego; dwa kolejne wskaźniki pokazują, ile będziemy musieli zapłacić za posiadanie karty bankomatowej oraz jakie opłaty będą wiązać się z wypłaceniem pieniędzy z bankomatu innego niż bankomat danego banku (czyli np. z Euronetu). Skorzystanie z porównywarki może być szczególnie przydatne w momencie, gdy wahamy się nad ofertami dwóch konkretnych banków i chcemy zestawić informacje, które w największym stopniu nas interesują.


      Disclosure: Artykuł powstał w ramach odpłatnej współpracy. Otrzymałem wynagrodzenie za jego publikację

      wtorek, 11 września 2018

      Moral hazard

      Jest takie angielskie pojęcie "moral hazard" tłumaczone czasem nie do końca poprawnie na polski jako "konflikt interesów". Jednak "moral hazard" znaczy coś znacznie więcej niż tylko interesy. pojęcie to tłumaczy się jako "pokusa nadużycia", choć według mnie to też nie do końca oddaje jego znaczenie. To pojęcie z pogranicza etyki - i niestety w kontekście współczesnej ekonomii, gospodarki i post-kryzysu ma ono znaczenie istotne bo na nim opiera się cały zachodni model funkcjonowania gospodarczego.

      Dziesięć lat temu zaczynał się największy kryzys finansowy jakiego mogło doświadczyć nasze pokolenie. Kryzys wywołały działania finansistów w instytucjach giełdowych, bankowych i nadzorczych, którzy wszyscy popełnili moim zdaniem grzech krótkoterminowego myślenia podsycanego chciwością i opartego właśnie o taki moralny hazard.

      System finansowy działa praktycznie w całości w oparciu o pieniądze innych, które są powierzone instytucjom finansowym. te zaś obracają nimi podejmując ryzyko. Instytucje te zarabiają pieniądze dla siebie i swoich klientów, ale ryzyko ponoszą przede wszystkim klienci. 

      W tym właśnie znajduje się esencja "moral hazard" rynków finansowych i współczesnej ekonomii zachodu - wszyscy (przedsiębiorcy, politycy, finansiści) podejmują ryzyko, którego koszty ponosi ktoś inny. Gotowi są poświęcać długoterminowe cele i zdrowe fundamenty w imię krótkoterminowych korzyści, przyjmują kapitały które nie mają jak zabezpieczyć i gotowi są podejmować zbyt ryzykowne przedsięwzięcia w imię prowizji czy zysków.

      Sposoby radzenia sobie z kryzysem roku 2008 nie usunęły tych konfliktów interesów. Wręcz je spotęgowały. Sytuacja, w której sektor finansowy otrzymał praktycznie ramowe pieniądze od rządów, chcących zasypać dziurę po kryzysie, czy też sytuacja, w której nacjonalizowano "systemowo ważne" instytucje "zbyt duże aby upaść" stanowiła zachętę dla menedżerów aby podejmować jeszcze bardziej ryzykowne, ale krótkoterminowo zyskowne przedsięwzięcia. Nikt z nich nie poniósł jakiejkolwiek odpowiedzialności ani przed 2008 rokiem, ani po.

      Oczywiście to, że podejmujący decyzję nie ponosi konsekwencji ryzyka, na które wystawia zarządzaną przez siebie instytucję, powoduje, że nie ma mechanizmu oczyszczającego system ekonomiczny z ludzi i organizacji działających w ten sposób. Politycy i banki centralne czy regulatorzy zdają się dążyć przy tym do konserwowania takiego stanu rzeczy.

      Kolejny kryzys będzie moim zdaniem konsekwencją takiego stanu rzeczy.



      piątek, 7 września 2018

      PPK jak Hotel Calfornia

      Pamiętacie taką piosenkę The Eagles pt "Hotel California"? - całkiem sympatyczna swoją drogą, są tam takie słowa na końcu:
      'You can check out any time you like,
      But you can never leave!'

      No więc tak moi drodzy będzie właśnie z ufundowanym nam przez miłościwie nam panująca władzę programem Pracowniczych Planów Kapitałowych.  Będzie można się wypisać, a jakże, ale żeby się od nas to ustrojstwo odkleiło kiedy już raz się zapiszemy, to nie będzie takie proste.

      Sugerują uważne przestudiowanie wad i zalet oraz mechanizmów pułapki, którą fundują nam rządzący w ramach tego systemu - ZANIM się zdecydujemy z niego nie wypisywać.

      Ano tak, bo pierwsza pułapką będzie to, że wszyscy z automatu zostaniemy do systemu PPK zapisani i dopiero na naszą wyraźną wolę będziemy mogli się z niego wypisać.
      Ustawa będzie obowiązywała:
      •     od lipca 2019 r. - w firmach zatrudniających co najmniej 250 osób
      •     od stycznia 2020 r. - w firmach z 50-249 pracownikami
      •     od lipca 2020 r. - w firmach z 20-49 osobami "na pokładzie"
      •     od stycznia 2021 r. - w pozostałych firmach, zatrudniających co najmniej jednego pracownika oraz w sferze budżetowej
      Więc decyzję trzeba będzie podjąć zanim będzie za późno.

      Dlaczego napisałem, że to będzie działać jak Hotel California? Otóż  będziemy ieli już coś uzboerane w PPK, ale postanowimy całkiem zrezygnować to wycofując środki stracimy wszystko to, co dopłaciło państwo, czyli składkę powitalną i dopłaty roczne. Dodatkowo odzyskamy wyłącznie własną część składek oraz 70% składek od pracodawcy (pozostałe 30% pójdzie na subkonto w ZUS). Dalej - od tego co wypłacimy - będziemy musieli zapłacić podatek dochodowy.

      Chodzi generalnie o to aby zniechęcić do wypisania się. Więc środki w PPK będą nasze "teoretycznie" bo praktycznie nie zrobimy nimi zbyt wiele. jedynie w przypadku poważnej choroby będzie można wypłacić 25% (cóż za łaska, ciekawe czy w ustawie zdeiniowano jakie to są poważne choroby). Ewentualnie będzie można wpłacić jako wkład własny przy zakupie pierwszego mieszkania (też absurd, bo aby w PPK uzbierać tyle aby się nadawało na wkład własny minie wiele lat a przez te lata trzeba będzie gdzieś mieszkać, zatem pewnie w kupionym na kredyt mieszkaniu bez wkładu własnego, a na wkład na drugie PPK się nie nada).

      Nie wyczytałem nigdzie że wpłaty składek na PPK będzie można zawiesić. Wygląda więc na to, że nie będzie możliwości zrobienia takiego czegoś aby po kilku latach składania po prostu przestać na jakiś czas odkładać w PPK. Albo wszystko, albo nic. I to właśnie mnie ostatecznie zniechęca. Bo jest to rodzaj zobowiązania długoterminowego co do którego nie mamy możliwości wywinięcia się z niego w razie, gdybyśmy chcieli - a jako wolni ludzie dysponujący swoimi środkami, swoim życiem i pracą, a przede wszystkim własną przyszłością - powinniśmy mieć do tego prawo.

       

      środa, 5 września 2018

      Inwestycje w złoto fizyczne - kompendium

      Temat inwestowania w złoto pojawiał się na niniejszym blogu już wielokrotnie, postanowiłem go jednak odświeżyć. Rzecz w tym, że posiadanie złota jest dla portfela inwestycyjnego swego rodzaju ubezpieczeniem przez zawieruchą jaką może nam uczynić globalna gospodarka i miłościwie nam panujący rząd. Mówię przy tym o inwestowaniu w złoto fizyczne bo tylko posiadanie fizycznego metalu daje możliwość swobodnego dysponowania ulokowanym w nim kapitałem. 

      Chciałbym zatem zebrać w tym jednym miejscu informacje, które być może pojawiały się na blogu, ale się już mogły trochę zdezaktualizować. Chodzi mi o to dlaczego warto trzymać część portfela w fizycznym zlocie i jak to robić.

      Ceny złota


      Na początek jednak pewne małe wyjaśnienie dotyczące rynku złota i pojęcia jakim jest cena złota. W jaki sposób ustalane są ceny złota? Handel na tym rynku w większości przypadków przechodzi przez ręce niewielkiej grupy tzw. „banków bulionowych” które zajmują się handlem kruszcem. Są to takie instytucje jak między innymi HSBC, Scotiabank, UBS, JP Morgan, Morgan Stanley czy Goldman Sachs a do 2014 roku także Deutsche Bank.

      W Londynie cena złota ustalana jest w ramach tzw. London Gold Fixing polegającego na tym, że codziennie rano uczestniczące banki w ramach telekonferencji wymieniają się informacjami o aktualnym poziomie zleceń kupna i sprzedaży a następnie ustalają nową cenę równowagi rynku. Od wielu lat istnieją dowody na to, że uczestniczące w fixingu banki podawały fikcyjne wysokości zleceń po to aby manipulować ceną. Deutsche Bank przyznał się nawet w trakcie procesu z grupą niezadowolonych inwestorów, że uczestniczył w procederze manipulacji na rynku kontraktów terminowych na złoto. Działo się tak dlatego, że w oparciu o cenę ustalaną w Londynie określane są wyceny pochodnych instrumentów finansowych „opartych na złocie”.

      Drugie miejsce na którym ustala się i manipuluje cenę złota to giełda Comex w USA. Handluje się tam kontraktami terminowymi na złoto. Aby zawierać takie kontrakty banki utrzymują depozyty stanowiące zaledwie około 5-10% wartości handlowanych kontraktów. Tak potężny lewar pozwala multiplikować zyski bez angażowania rzeczywistego kapitału. Rzecz w tym, że rozliczanie kontraktów zazwyczaj następuje w gotówce. Mało kto życzy sobie dostawy fizycznego metalu. Gdyby tak się stało giełda by natychmiast zbankrutowała albo zmuszona była zawiesić rozliczanie kontraktów w kruszcu. Ilość handlowanego ”papierowego złota” wielokrotnie przekracza bowiem ilość tego fizycznego.

      Z dwóch podanych powyżej powodów przywiązywanie nadmiernej wartości pojęciu ceny złota może prowadzić do błędów interpretacji sytuacji na rynku. Bywały bowiem takie momenty w czasie kiedy cena złota spadała (spadały ceny kontraktów na "papierowe złoto") a dostępność fizycznego kruszcu była bardzo ograniczona . Taki rozjazd cen złota fizycznego i papierowego może się zdarzyć w przyszłości.

      Czymś zatem zupełnie innym jest wartość złota (fizycznego), a czymś zupełnie innym jego cena, będąca pochodną spekulacji na rynku sztucznych instrumentów pochodnych, których "wydrukowano" 100 razy więcej niż samego złota fizycznego.

      Warto w tym miejscu wyjaśnić pojęcie „cena spot” – jest to cena po jakiej handluje się złoto danego dnia, średnio na rynkach, bez spreadu i marży. Za taką cenę raczej nie uda nam się nigdy kupić ani sprzedać, ale stanowi ona punkt odniesienia.

      Gdzie znaleźć ceny złota?

      Napisaliśmy sobie teoretycznie jak to jest z tą ceną złota, ale należałoby sobie powiedzieć gdzie można sprawdzić aktualny kurs złota. Jeszcze jakiś czas temu miało sens sprawdzanie na stronie Narodowego Banku Polskiego informacji o aktualnej cenie skupu złota za gram. tak się jednak składa, że NBP zaprzestał skupu złota i zaprzestał także publikować taką informację.

      To co aktualnie możemy znaleźć na stronie NBP to aktualne ceny sprzedaży monet uncjowych "Orzeł Bielik" i wyliczany kurs referencyjny złota wyliczany raz dziennie. Można je znaleźć na tej stronie: http://www.nbp.pl/home.aspx?f=/statystyka/ceny_zlota.html

      Jeżeli chodzi o sprawdzenie aktualnej ceny rynkowej, to ja najczęściej korzystam z serwisu stooq, na którym można sprawdzić wykres cen złota aktualizowany w czasie niemal rzeczywistym. Należy pamiętać, że jednostką jest cena za uncję złota. Wykres jest dostępny tutaj: http://stooq.pl/q/?s=xaupln

      Jeżeli zaś mamy złom złota i chcielibyśmy go sprzedać to aktualne ceny skupu złomu złota można sprawdzić  na kilku stronach internetowych. Oczywiście w zależności od tego do jakiego punktu skupu się udamy to dostaniemy inne ceny, ale warto zweryfikować je wcześniej w internecie aby mieć punkt odniesienia. Ja polecam sprawdzenie ceny złota w skupie na następujących stronach:

      Rola złota w portfelu

      Historycznie złoto służyło jako środek akumulacji wartości. Te historyczne uwarunkowania są nadal w mocy. Złoto jest niezależnym od rządów, spekulantów i rynków środkiem, który pozwala zabezpieczyć się od zawieruchy. Złoto jest ubezpieczeniem przed nieprzewidywalnymi, chciwymi i głupimi zachowaniami rządów i bankierów. Złota nie można wydrukować, a odebrać możne jedynie przemocą (fizyczną bądź prawną). 

      Złoto posiada wartość poprzez to, że jest akceptowalne powszechnie, jest niepodrabialne, pewne w obrocie, anonimowe i nie da się sterować jego ilością. Czy widzicie już różnice między fizycznym metalem a papierowym kontraktem "odzwierciedlającym cenę złota"?

      Złoto stanowi stabilny punkt odniesienia względem walut, których podaż oparta jest na administracyjnych decyzjach, a nie na obiektywnych zjawiskach gospodarczych. Złoto stanowi w portfelu inwestycyjnym swego rodzaju stabilizator chroniący go przed wpływami inflacji i zmian na rynku walutowym.

      Inwestycje w złoto fizyczne

      Cena złota fizycznego składa się zazwyczaj z wielu składników takich jak cena kruszcu, koszt bicia (marża mennicy), marża dealera, koszty transportu, wartość kolekcjonerska, etc. Należy zwracać uwagę jaki jest stosunek ceny danego rodzaju złota od konkretnego wytwórcy i sklepu, w stosunku do ceny czystego kruszcu zawartego w przedmiocie. Pamiętać należy także żeby dobrze przeliczyć zawartość kruszcu wg. próby.

      Wagę złota bardzo często podaje się albo w gramach albo w uncjach (oz). W odniesieniu do złota stosuje się uncję trojańską (jubilerską) równą 31,1035 g.

      Z kolei próba złota to sposób określenia zawartości czystego złota w stopie. Pierwszym sposobem określania próby jest podanie w promilach zawartości kruszcu w stopie. Przykładowo stop zawierający 99,9% czystego złota będzie określony próbą 999 (lub c999 czy 0,999 zależnie od zapisu).

      Istnieje jeszcze inny podział czystości złota, określanej w karatach, gdzie 1 karat odpowiada zawartości wagowo 1/24 czystego złota w stopie. Zatem 24 karatowe złoto będzie miało próbę 1000, 22 karatowe próbę 916, a 8 karatowe próbę 333. Wyroby jubilerskie oznacza się odpowiednia cechą probierczą - wizerunki polskich cech probierczych dostępne są na stronie Głównego Urzędu Miar.


      Formy złota fizycznego


      1. Sztabki - sztabki złota mają formę płaskich prostokątnych odlewów wykonanych ze złota próby .999. Najczęściej występują one w wagach 1,2,5,10,20,100,1000 gram oraz 1/2 uncji oraz 1 uncja. Każda sztabka zwykle opisana jest nazwą producenta, próbą złota z którego została wykonana oraz wagą. Bardzo często sztabki zamknięte są w plastikowych hermetycznych opakowaniach zwanych "certi card" ze względu na kształt karty kredytowej. Opakowanie takie często zawiera dodatkowy certyfikat wybicia. Czasem spotyka się na sztabkach lub certyfikatach podane numery seryjne (można je zweryfikować na stronach internetowych producenta).
      • Sztabki Mennicy Polskiej - 5g, 10g, 20g, 1 uncja (31,1g), 50g, 100g i 250g, zapakowane w ochronne opakowanie z certyfikatem, niestety trudno dostępne i dosyć drogie (cena potrafi sięgać 30% ponad cenę spot złota). Poniżej przykładowe zdjęcie.
      • Sztabki innych mennic - dostępne w Polsce są sztabki mennicy australijskiej, PAMP w Szwajcarii, mennicy niemieckiej i innych. Zwykle ceny u dealerów kształtują się około 15% ponad cenę spot. Zwykle pakowane w opakowania plastikowe z certyfikatem. Poniżej kilka przykładowych zdjęć.

      2. Monety bulionowe - czyli innymi słowy monety lokacyjne, są to monety bite przez mennice różnych państw, czasem nie nie posiadające oznaczenia waluty, mające za to wartość określoną w kruszcu z którego zostały wybite. Najczęściej można spotkać następujące:
      • Orzeł Bielik - próby 999,9 emitowany przez NBP. Na rewersie - stylizowana sylwetka orła bielika oraz informacja o masie monety. Na awersie godło RP oraz nominał. Brzeg gładki. Do monety dołączony jest certyfikat wraz z danymi technicznymi oraz krótkim opisem. Dostępne nominały to: 50 zł o masie 1/10 oz średnica 18,0mm; 100 zł - 1/4 oz, 22,0 mm; 200 zł - 0,5 oz, 27,0 mm; 500 zł - 1 oz, 32,0 mm.

      • Krugerrand - bite ze złota próby .916 w mennicy południowoafrykańskiej są prawnym środkiem płatniczym w RPA (obecnie nie używanym jako waluta, a raczej lokata). Jest to najpopularniejsza moneta bulionowa na świecie. Dostępne są monety 1 oz, 1/2 oz, 1/4 oz i 1/10 oz. Szczegółowe parametry monet można znaleźć tutaj. Poniżej zdjęcie:
       3. Monety kolekcjonerskie - wykonane ze złota (różnej próby w zależności od parametrów emisji) mogą stanowić lokatę kapitału ze względu na dwie podstawowe składowe swojej ceny. Pierwszą składową jest wartość zawartego w monecie kruszcu. Można obliczyć jego wartość mnożąc wagę monety przez wyrażoną w promilach próbę zawartego w niej złota. Przykładowo, typowa moneta kolekcjonerska emitowana ostatnimi laty przez NBP o nominale 200zł waży 15,5g i wykonana jest ze złota próby 900. Zawiera zatem 13,95g czystego złota. Inna moneta o nominale 100zł wydawana przez NBP waży 8g i także wykonana jest z także ze złota próby 900, zawiera zatem 7,2g złota. W ten sposób można znając zawartość złota w monecie obliczyć jego cenę.
      Drugą składową ceny monet kolekcjonerskich jest ich wartość kolekcjonerska wynikająca z ich artystycznego wykonania i wysokości nakładu. W przypadku inwestowania w złoto jako takie, interesuje nas ona o tyle aby była jak najniższa w momencie zakupu i najwyższa w momencie sprzedaży, ale przede wszystkim interesuje nas cena złota. W przypadku zakupu monet po cenie emisyjnej, wartość "kolekcjonerska" przekłada się na marżę emitenta (NBP).

      4. Biżuteria i złom złota - może stanowić także pewnego rodzaju lokatę kapitału, aczkolwiek ceny są tu znacznie bardziej zróżnicowane. W przypadku biżuterii mamy do czynienia z wielością prób (przykład obliczenia rzeczywistej zawartości kruszcu podałem powyżej), i zróżnicowaniem cen (wynikającym z walorów artystycznych wyrobu). Biżuteria jako lokata powinna być wyceniana w portfelu po cenie złomu złota aby uniknąć niespodzianek w przypadku sprzedaży. Takie podejście rzutuje oczywiście na podejście do zakupu. Należy jednak pamiętać, że podstawowym przeznaczeniem biżuterii jest ozdabianie, a nie lokata.

      Źródła zakupu złota fizycznego

      1. Dealerzy w internecie - jednym ze źródeł zakupu złota są sklepy internetowe. Zestawienie macie podlinkowane na stronie. Zwracam uwagę aby kupować u poważnych sprzedawców i nie godzić się na dostawę terminową choćby była tańsza (o tym dalej).

      2. Stacjonarne punkty sprzedawców złota inwestycyjnego. Niektórzy sprzedawcy tacy jak np. Mennica Polska, Mennica Wrocławska czy e-Numizmatyka mają w niektórych miastach swoje stacjonarne sklepy. Można w nich (na różnych wprawdzie warunkach) kupić pewną ilość złota za gotówkę.
      3. Sklepy numizmatyczne - mogą być przede wszystkim źródłem monet kolekcjonerskich. Rzadko spotyka się tam sztabki czy monety bulionowe (te prędzej). Stanowią raczej bezpieczne źródło zakupów za gotówkę, jednak marże mają często (choć nie zawsze) wyższe niż w internecie. Odpadają jednak koszty transportu.

      4. NBP - Narodowy bank polski może być źródłem złotych Orłów Bielików i złotych monet kolekcjonerskich. Ceny tych walorów jakie są każdy może sobie sprawdzić i porównać. Zaleta jest taka, że to bank i raczej bezpieczne źródło złota.

      5. Banki - w wybranych oddziałach niektórych banków (Raiffeisen, Alior, niektóre banki spółdzielcze) można kupić fizyczne złoto. Tracimy przy tym na anonimowości i cena zwykle też jest wyższa, ale kupno w banku daje większe poczucie bezpieczeństwa przy dużych transakcjach.

      6. Kantory/lombardy - złotem handlują owszem niektóre z nich, ale jako źródło do zaopatrywania się nie polecam ze względu na wysokie marże. 

      Jeszcze ostrzeżeni - istnieje coś takiego jak zakup złota w dostawie terminowej i głupotą jest z niego korzystać. Coś takiego jak dostawa terminowa złota u dealera jest zaprzeczeniem sensu inwestycji w złoto. Albo dealer złoto ma i wtedy kupujemy od ręki, albo go nie ma i wtedy nie kupujemy. Propozycja kupna w dostawie terminowej zazwyczaj ma w sobie zaszyte obracanie naszymi pieniędzmi przez 45 dni. Wielu inwestorów się na tym przejechało kiedy zamówili coś w dostawie terminowej i potem płakali kiedy sprzedawca ogłosił upadłość.

      Jak bezpiecznie kupić złoto?

      Podstawą jest oczywiście zdrowy rozsądek i kierowanie się kilkoma podstawowymi regułami:
      1. pewne źródło - uznany dealer jest bezpieczny i daje gwarancję, że wyrób który kupujemy jest takiej jakości jak się nas zapewnia; należy unikać wszelkich okazji, wyprzedaży, promocji jeżeli nie jesteśmy absolutnie pewni co kupujemy, nigdy nie kupować na ulicy od nieznajomych, na targach, etc;
      2. gwarancja jakości - nie kupować wyrobów nie ocechowanych, z nieznanej mennicy, dziwnie wyglądających, pokawałkowanych, w ostateczności udać się do zaufanego jubilera a najlepiej do Urzędu Probierczego;
      3. uważać z pieniędzmi - to się wiąże z punktem pierwszym, kupując u poważnego dealera transakcji dokonuje się w bezpiecznym otoczeniu lub zaufanym sklepie internetowym, kupując w bramie nie mamy pewności, czy zaraz nie ostaniemy gazrurką w głowę, albo czy potem nas ktoś nie będzie śledził;
      4. anonimowość - złoto jest bezpieczne jeżeli nikt nie wie o jego istnieniu, a jego właściciel jest bezpieczniejszy, jeżeli nikt nie wie, że jest właścicielem złota, stąd im mniej informacji o nas podajemy drugiej stronie transakcji tym lepiej;
      5. limitować transakcje - nie kupować za zbyt duża kwotę na raz, jeżeli zostaniemy oszukani lub przesyłka do nas wysłana zostanie skradziona - stracimy duża kwotę, lepiej dokonywać mniejszych transakcji partiami;
      6. być krytycznym - mieć wyczulone zmysły i każde odstępstwo od normy w powyższych punktach, każdą niejednoznaczność w opisie przedmiotu, każdą wątpliwość interpretować na niekorzyść takiej transakcji - ostatecznie to my dysponujemy pieniędzmi i chcemy je wydać, okazji nie zabraknie;
      7. wiedzieć co się kupuje - jeżeli kupujemy monetę to trzeba wiedzieć jak ona powinna wyglądać, jakie są jej rodzaje, warianty, czym się różnią i jak rozpoznać fałszerstwo, jeżeli kupujemy sztabki to tak samo wiedzieć jakie i ile powinny być warte.

      Złoto niealokowane? Co to jest?

      Czasem sprzedawcy proponują zakup certyfikatów, które niby mają pokrycie w fizycznym kruszcu, ale w formie tak zwanej niealokowanej. Co to jest złoto niealokowane? To po prostu udział w pewnej puli złota przechowywanego przez firmę, która wystawiła nam certyfikat. Trąci to Amber Goldem i niestety tak jest, widzę dwa ryzyka:
      1. Po pierwsze wystawca certyfikatów może spekulować złotem znajdującym się w takiej puli. Może je w szczególności shortować, a więc w oczekiwaniu spadku ceny sprzedać, aby potem odkupić taniej. Rodzi to ryzyko, że rynek się odwróci i nie zdąży zareagować, odkupi drożej i poniesie straty, albo co gorsza nie będzie w stanie odkupić bo rynek się załamie i zostanie bez złota. Niestety klienci nie są o tym ryzyku informowani.
      2. Po drugie, wystawca certyfikatów może wielokrotnie sprzedać to samo złoto. No bo jak interpretować zapis, że "może korzystać z całego lub z części towaru (...) na własny rachunek, tak jakby był Właścicielem"? Przecież może to oznaczać, że już raz sprzedane złoto na które został wystawiony certyfikat zostanie sprzedane po raz drugi komuś innemu i też zostanie mu wystawiony certyfikat. W szczególnym przypadku istnieje ryzyko, że do tego samego kawałka złota będzie rościć sobie prawa kilku posiadaczy certyfikatów. innymi słowy, że ilość złota nie wystarczy na ich pokrycie, gdyby wszyscy się jednocześnie zgłosili. 
      Reasumując - trzymajcie się z daleka od takich konstrukcji.

      Gdzie sprzedać złoto

      NBP niestety zaprzestał skupu złota od inwestorów indywidualnych. Mamy jednak szereg innych możliwości:
      1. Kantor/lombard - miejsce sprzedaży dla desperatów - cena skupu istotnie niższa od rynkowej. Zaleta jest taka, że gotówkę dostajemy natychmiast.

      2. Sklep numizmatyczny - dobre miejsce do sprzedaży monet kolekcjonerskich. Niestety cena jaka za nie dostaniemy będzie pomniejszona o marżę sklepu lub będziemy je mogli jedynie oddać w komis.

      3. Skup złota u dealerów - Duzi sprzedawcy zaś zazwyczaj oferują skup złota, które sami sprzedali. Niektórzy także skupują dowolne złoto także nie pochodzące z ich sprzedaży po cenie bliskiej spot lub nieco niższej. generalnie trzeba zwracać uwagę na cenę skupu - jak bardzo odbiega ona od spot.

      4. Jubiler - bardziej można u jubilera sprzedać złotą biżuterię. Ewentualnie każde złoto zawsze można u jubilera przetopić na cokolwiek. Cena silnie zależy od tego z kim rozmawiamy i czego chcemy.

      5. Firmy skupujące - np. "GoldBuyers", "Cash for gold" - etc. Tutaj raczej na pewno dostaniemy dużo niższą cenę także jest to raczej ścieżka dla desperatów

      Zadano mi jakiś czas temu pytanie, w jaki sposób - bezpiecznie można sprzedać posiadane złoto. Pytanie nie jest trywialne bo w pierwszej kolejności należałoby zastanowić się co to znaczy "sprzedać bezpiecznie złoto"? Otóż "bezpiecznie" = bez ryzyka obrabowania, napadu, etc., ale także "bezpiecznie" = bez ryzyka, że stracimy nie wiadomo ile pieniędzy sprzedając po złej cenie.

      Przy okazji warto pamiętać o tym, że cena będzie funkcją tego jak szybko chcemy sprzedać.

      A więc do rzeczy - po pierwsze wystrzegajmy się przygodnych kupców. Sprawdźmy cenę złota na stronie Narodowego Banku Polskiego i policzmy ile jest warte nasze złoto w tzw. cenie spot. NBP niestety nie prowadzi już skupu złota, ogłasza jedynie jego cenę. Niestety także musimy wziąć poprawkę na to, że prawdopodobnie nie uda nam się sprzedać go w cenie spot, tylko kilka procent niższej. Na takiej zasadzie działa cały rynek i niewiele możemy na to poradzić.

      Problem z powyższym może pojawić się, jeżeli nie wiemy co mamy w ręku. Np dostaliśmy monetę co do której nie wiemy jak się nazywa. Tutaj z pomocą przyjdzie nam Internet - na podstawie zdjęć zamieszczonych w sklepach internetowych ze złotem z łatwością możemy sprawdzić czym dysponujemy.
      Kiedy już wiemy ile nasze złoto jest teoretycznie warte możemy udać się spieniężyć.  Jeżeli złoto kopiliśmy u porządnego dealera to możemy sprawdzić za jaką cenę odkupią od nas złoto które u nich nabyliśmy. 

      Złote monety kolekcjonerskie - wartość kolekcjonerska i wartość kruszcu


      Kiedy pisałem o formach fizycznego złota, w które można zainwestować swój kapitał wspomniałem także o tym, że złote monety kolekcjonerskie są droższe niż cena samego metalu. Otóż wartość tych monet powiększa wartość numizmatyczna czy też kolekcjonerska stanowiąca niejako marżę za rzadkość i stan zachowania monety.

      Nie każdy zdaje sobie sprawę z tego, że wartość numizmatyczna tych monet podlega wahaniom nie do końca zależnym od cen złota. Bo kiedy temat monety staje się popularny, a sama moneta rzadka, to jej wartość numizmatyczna rośnie szybciej. Szybciej może także spadać kiedy moda na daną monetę przeminie. 

      Jak pokazują analizy, z korelacją cen złotych monet kolekcjonerskich do ceny złota, bywa różnie. Bardzo różnie i czasem nawet bez jakiejkolwiek korelacji. Oczywiście cena takiej monety nie spadnie raczej poniżej ceny kruszcu bo szybko zostałaby wykupiona i przetopiona, ale wartość numizmatyczna waha się czasem dramatycznie.

      Jaki z tego wniosek dla inwestora? Uważnie dobierać monety. Bo ryzyko związane ze zmiennością ich wartości jest zdecydowanie większe niż w przypadku sztabek. W zasadzie kupując złote monety kolekcjonerskie kupuje się „strukturę” złożoną z ceny złota i wartości numizmatycznej. Pierwsza stanowi dolne zabezpieczenie inwestycji, a druga podlega zmianom i może generować większy zysk.

      Przechowywanie złota


      Niektórzy skłonni są wydać sporą gotówkę, kupić złoto i zostawić je na "przechowanie" ... gdzieś. To "gdzieś" może przyjąć formułę oddawania dealerowi, czy też wkładania złota do jakiejś "puli". Uświadommy sobie jednak jeden fakt - w razie totalnego załamania (przed którym złoto ma nas podobno uchronić), żaden dealer będący spółką z o.o., akcyjną, czy czymkolwiek innym, nie odda nam naszego złota. Nie ważne jak ładnie wydrukowane certyfikaty nam za nie wystawił. Złoto fizyczne będzie warte tyle, że będzie się opłacało je ukraść, zdefraudować, etc... Będzie można sobie pozwać potem spółkę o wydanie "towaru", w najlepszym wypadku odzyskamy jakąś gotówkę, która pewnie już będzie wtedy znacznie mniej warta.

      Sens posiadania złota fizycznego polega na jego roli ubezpieczeniowej. nie da się zrealizować tej roli kiedy oddajemy kontrolę nad naszym złotem komuś innemu.

      Niech nas nie zwiedzie to, że podobnie działają banki - wszak nie wyciągamy z banku tych samych banknotów, które włożyliśmy na konto. Otóż system bankowy jest iluzją, "my myślimy, że mamy pieniądze w banku, a bank myśli, że wszyscy na raz się po nie nie zgłosimy" - poczytajcie sobie na czym polega system rezerw cząstkowych.

      Kupując złoto przed tym właśnie chcemy się zabezpieczyć, nie dajmy się więc wpuścić w kanał, że ktoś nam je "przechowa", a w międzyczasie to on sobie będzie nim obracał, ale nam solennie obieca, że przecież odda. Obietnice mają to do siebie, że ludzie czasem ich nie dotrzymują. 

      Kupując złoto, trzeba założyć, że będziemy je przechowywać pod naszą kontrolą. Im wyższy stopień tej kontroli tym lepiej. 

      Zainwestujmy w skrytkę bankową (niektórzy się nie zgodzą i powiedzą, że to też jest poza naszą kontrolą - kwestia jest dyskusyjna - są różne stopnie kontroli, ten uważam za całkiem niezły), albo sejf, albo ostatecznie zakopmy pod jabłonką. Ale, nie zostawiajmy komuś na "przechowanie" bo to mija się z sensem.

      Poza tym złoto lubi ciszę. Najbezpieczniej dla nas i naszego złota jeśli nikt poza nami samymi nie będzie o nim wiedział. Najbliższa rodzina? To kwestia zaufania – niech każdy rozważy we własnym sumieniu. Reszta świata? Absolutnie nie. Po co mają wiedzieć? 

      -->