Na początek należałoby zapewne wyjaśnić samo
pojęcie Inwestycji alternatywnych.
Czym są inwestycje alternatywne?
Uznaje się za nie wszystkie rodzaje inwestycji poza tymi tradycyjnymi opartymi o rynek finansowy, czyli akcje, obligacje bądź gotówkę. Grupa ta jest bardzo szeroka i zawierają się w niej zarówno inwestycje w
kryptowaluty, metale szlachetne, obrazy, samochody kolekcjonerskie jak i nieruchomości czy venture capital.
Inwestycje alternatywne nie zaliczają się
do tak zwanych tradycyjnych form inwestowania. Są one specyficzne poprzez
charakter samej inwestycji, aktywa będące jej przedmiotem, specyfikę, itd.
Obejmują one zakup dzieł sztuki, przedmiotów kolekcjonerskich, znaczków, monet,
inwestycje w sport, etc.
Główna korzyść związana takimi inwestycjami, to
przede wszystkim zmniejszenie korelacji wartości z ruchami na rynkach finansowych, zmniejszenie zmienności wahań portfela, skuteczniejsza
dywersyfikacja oraz wykorzystanie niskiej korelacji z innymi, tradycyjnymi
klasami aktywów. Na przykład inwestycje w dzieła sztuki są w mniejszym stopniu
skorelowane z rynkami finansowymi niż różne rodzaje aktywów na tych właśnie
rynkach. Takie inwestycje charakteryzują się zazwyczaj wyższa barierą wejścia i
niższą płynnością (choć nie zawsze).
Niektórzy do inwestycji alternatywnych zaliczają
także fundusze hedgingowe, fundusze private equity i fundusze funduszy. Ja
wolałbym inna definicję. Za inwestycje alternatywne proponowałbym uznać zatem inwestycje
w inne klasy aktywów nisko skorelowane z rynkami finansowymi. Pod tym
względem inwestycje w ziemię i nieruchomości można byłoby zaliczyć właśnie do
inwestycji alternatywnych. Złoto zaś stałoby gdzieś na granicy.
Ale czy wszystkie inwestycje alternatywne są
dostępne jedynie dla wielkich inwestorów? Otóż nie. Wprawdzie dzieła sztuki
mogą kosztować i miliony dolarów, ale czasem da się kupić dzieło jakiegoś
perspektywicznego artysty w przystępnej cenie.
Innym przykładem mogą być monety kolekcjonerskie
na których w roku 2007 można było sporo zarobić, a rozważnie lokując w nie
oszczędności myślę, że będzie to możliwe także w przyszłości. Podobnie walory
filatelistyczne. Także tutaj uważnie dobierając przedmiot inwestycji można
nieźle zarobić. Przykładem są znaczki wycofane z obiegu, posiadające błędy czy
rzadkie okazy wydane w niewielkim nakładzie. Inne przykłady to antyki, sztuka,
stare rękopisy, mapy, wina (tak, tak niektórzy inwestują w wina)...
Generalną zasada która wyłania się z powyższego
jest fakt, że to nie ilość pieniędzy przeznaczona do zainwestowania jest
najważniejsza w tego typu inwestycjach. Tutaj (z racji niewielkiej liczby
analiz dostępnych publicznie i specyfiki danego rynku) najistotniejsza jest
dogłębna wiedza o przedmiocie inwestycji. Nie znając się na filatelistyce czy
numizmatyce, albo obrazach trudno będzie o korzystne lokowanie w tych
dziedzinach swojego kapitału.
Inwestycje w metale szlachetne
Tak jak już wspomniałem inwestowanie w metale ma
pewne cechy inwestycji alternatywnych w tym sensie, że są one w mniejszym
stopniu skorelowane z sytuacją na rynkach finansowych. Złoto jest wręcz znanym
od wielu lat hedge antyinflaycjnym. W związku z tym, że wiele pisze się o
złocie jako tym metalu szlachetnym, w którym warto lokować swoje inwestycje nie
będę tutaj skupiał się na tym zagadnieniu. Odsyłam do innych opracowań, natomiast
chciałbym poniżej przedstawić krótką charakterystykę takich metali jak srebro,
platyna, pallad w kontekście inwestycyjnym.
SREBRO
Srebro od zarania dziejów było wykorzystywane na
cele monetarne. Po odejściu od jego wykorzystania do celów bicia monety podstawowym
zastosowaniem pozostało zastosowanie go w jubilerstwie i przemyśle.
Wykorzystywane jest także do celów inwestycyjnych, jednak z naszej polskiej
perspektywy jest znacznie mniej atrakcyjne niż złoto, ze względu na obłożenie
go podatkiem VAT w całej Unii Europejskiej. Ponadto marże nakładane na
inwestycyjne sztabki czy monety srebrne potrafią sięgnąć 100% ceny spot, co
czyni taką inwestycję mało opłacalną. W końcu srebro jest dwa do trzech razy
bardziej niestabilne od złota. Oznacza to na ogół znacznie bardziej dynamiczne
wzrosty, ale i znaczne spadki, nie rzadko rzędu 30%. Wynika to z płytkości
rynku i faktu, że większość wydobycia srebra pozyskuje się przy okazji
wydobycia rudy innych metali (miedź, cynk).
Inwestorzy
zainteresowani zakupem srebra do celów inwestycyjnych mogą nabyć (podobnie jak
w przypadku złota) sztabki i monety. Jeżeli zakładamy inwestycję w wartość
kruszcu a nie wartość numizmatyczną to odradzam na cele inwestycyjne wszelkie
wynalazki typu monety kolekcjonerskie (chyba że kupowane poniżej ceny spot
srebra). Podobnie rzecz ma się ze srebrnym złomem (sztućce służą raczej do
spożywania posiłków a nie do inwestycji). Generalnie jeżeli inwestować w
cokolwiek to tak, aby można było to potem zbyć po godziwej cenie.
Podobnie jak w przypadku złota istnieją także
specjalistyczne fundusze inwestujące w ten metal i powiązane z nim aktywa, ale
niestety nie znam żadnych dostępnych w Polsce.
PLATYNA
Innym metalem szlachetnym, który cieszy się
zainteresowaniem inwestorów jest platyna. Jest to jeden z najrzadziej
występujących na ziemi metali, którego producentami jest zaledwie klika krajów
(78% produkcji platyny pochodzi z RPA, 13% z Rosji, a 5% z USA i Kanady), a
który wraz z wynalezieniem katalizatorów samochodowych zyskał spore
zapotrzebowanie przemysłowe. Platyna ma pewną cechę, która czyni ja
interesującą dla inwestora - jest trudno dostępna. Jest niestety przez to
droga, co z kolei stawia ją poza zasięgiem przeciętnych małych inwestorów. Ta
trudna dostępność platyny sprawiły, że nigdy w historii nie był wykorzystywany
na cele monetarne.
Z najbardziej znanych platynowych monet
lokacyjnych wymienić można amerykańskiego Platinum Eagle, kanadyjskiego
platynowego Maple Leaf oraz platynową australijską Koalę. Dostępne są także
platynowe sztabki.
PALLAD
Na końcu dochodzimy do palladu, najmniej chyba
znanego z metali szlachetnych, który może być przedmiotem zainteresowania
inwestorów. W zasadzie jest to metal przemysłowy, a nie szlachetny. ze względu
na swą rzadkość występowania jest jednak przedmiotem zainteresowania
inwestorów. Pallad stosuje się w dentystyce, przemyśle chemicznym i
elektronicznym. Coraz większym polem zastosowań palladu jest produkcja
katalizatorów do silników diesla. Największym producentem jest rosyjski Norilsk
Nickel Group (surowiec ten otrzymuje jako efekt uboczny swej podstawowej
działalności jaką jest produkcja niklu.). Znaczna produkcja palladu pochodzi
także z RPA. Inwestycja w pallad może przybrać formę zakupu monet lub sztabek.
Są one równie trudno dostępne jak platynowe i ze względu na nietypowość, trochę
cierpią z powodu niskiej płynności.
Numizmatyka
Numizmatyka to alternatywny sposób inwestowania i
dywersyfikacji portfela inwestycyjnego. Monety kolekcjonerskie są ciekawym
sposobem lokowania pieniędzy. Należy pamiętać jednak, że taka inwestycja
powinna być sposobem na dywersyfikację naszych oszczędności, a raczej nie
powinna być główna inwestycją. Poza tym inwestycje w monety wymagają pewnej
dawki wiedzy na temat przedmiotu inwestycji.
Przede wszystkim numizmaty stanowią przedmiot inwestycji ze względu na rzadkość swojego występowania. Monety z przeszłych lat, które są w dobrym stanie zachowania i zachowały się w niewielkiej liczbie egzemplarzy mogą osiągać na aukcjach bardzo wysokie ceny.
Sztandarowym przykładem inwestowania w polskie monety
kolekcjonerskie jest złota moneta o nominale 200 zł XIII konkurs pianistyczny
im. Fryderyka Chopina. Moneta ta została wybita w nakładzie 500 sztuk w roku
1995. W tamtym okresie można ją było kupić w cenie emisyjnej 780 zł. Dzisiaj ta
moneta kosztuje około 40000 złotych. Często wymieniana jest także moneta o
nominale 20 zł Szlak Bursztynowy, która w dniu emisji kosztowała 57 zł a po spadku cen z poziomu 3000 zł kosztowała potem 1800 zł.
Te dwa powyższe przykłady to najlepsze rodzynki
inwestycyjne z tego rynku i trzeba się liczyć z faktem, że takich monet już
pewnie nie będzie. Jednak okazje się zdarzają cały czas. Niemniej jednak lata
2008-2010 były bardzo trudne dla osób inwestujących w monety. Ze względu na
wysokie nakłady większość wyemitowanych w tym okresie monet osiągnęła ceny
poniżej emisyjnych. Załamanie pociągnęło za sobą także inne walory (wielu
inwestorów zmuszonych było wyprzedać się ze zgromadzonych monet). Na tę
sytuację nałożyło się ogólne załamanie na rynkach finansowych (chociaż
generalnie twierdzi się, że rynek numizmatyczny jest odwrotnie skorelowany z
giełdą to rok 2008 pokazał, że rządzi się on swoimi prawami i cyklami). Także
sposób sprzedaży monet kolekcjonerskich zmieniony przez NBP w latach 2009-2010
sprawił, że znaczna część marży z potencjalnego wzrostu cen nowoemitowanych
monet przepłynęła do NBP. Te zawirowania dotknęły w różnym stopniu segmenty
monet starych, złotych czy srebrnych.
I w 2008 roku zdarzały się przecież okazje. W
listopadzie 2008, z okazji 90 rocznicy odzyskania niepodległości przez Polskę został
wydany między innymi banknot kolekcjonerski i złota moneta o nominale 50 zł. Moneta
kosztowała w dniu emisji 370 zł i ze względu na mały nakład nie każdemu udało
się ją kupić. Wkrótce potem jej cena skoczyła do poziomu 900 zł za sztukę.
Banknot kolekcjonerski o nominale 10 zł był jeszcze lepszą inwestycją. W dniu
emisji kosztował 15 zł za sztukę a po miesiącu 50-55 zł. Jest to kolejne
uzasadnienie dla tezy, że aby odnieść w inwestycjach alternatywnych sukces
trzeba dobrze orientować się w rynku.
W przypadku wszystkich monet najważniejszy jest
nakład. Im niższy nakład tym wyższy potencjał wzrostu. W przypadku monet
złotych, na cenę wpływa tez wartość zawartego w monecie kruszcu. Dodatkowo
istotne są także walory estetyczne czy przynależność do serii.
Tak więc monety kolekcjonerskie mogą być
inwestycją, nawet całkiem niezłą, pod warunkiem, że są odpowiednio dobrane o
odpowiednich nakładach, w dobrych stanach zachowania i przechowywane w
odpowiednich warunkach.
Warto mieć jednak na uwadze, że na numizmatyce trzeba się znać. Aby ocenić potencjał inwestorski danej monety trzeba wiele wiedzieć o tym kiedy była wyprodukowana, w jakim nakładzie i ile egzemplarzy się zachowało. Trzeba mieć też duża wiedzę aby być w stanie odróżnić od siebie warianty tej samej monety.
Złote monety kolekcjonerskie - wartość
kolekcjonerska i wartość kruszcu
Szczególny
przypadek inwestycji w monety kolekcjonerskie to zakup monet złotych. Złote monety
kolekcjonerskie są droższe niż cena samego metalu. Otóż wartość tych monet
powiększa wartość numizmatyczna czy też kolekcjonerska stanowiąca niejako marżę
za rzadkość i stan zachowania monety.
Nie każdy zdaje sobie sprawę z tego, że wartość
numizmatyczna tych monet podlega wahaniom nie do końca zależnym od cen złota.
Bo kiedy temat monety staje się popularny, a sama moneta rzadka to jej wartość
numizmatyczna rośnie szybciej. Szybciej może także spadać kiedy moda na daną
monetę przeminie. Przykładem może być moneta złota "90 rocznica odzyskania
niepodległości" o nominale 50zł. jej cena emisyjna wynosiła 370zł ale ze
względu na niski nakład (8800szt) prawie natychmiast stała się niedostępna. Jej
cena szybko skoczyła do 1000zł aby po kilku miesiącach spaść do około 700zł.
Jak pokazują analizy jeżeli chodzi o korelację ceny kruszcu i ceny monety kolekcjonerskiej to - bywa różnie. Bardzo różnie i czasem nawet bez jakiejkolwiek korelacji.
Oczywiście cena takiej monety nie spadnie raczej poniżej ceny kruszcu bo szybko
zostałaby wykupiona i przetopiona, ale wartość numizmatyczna waha się czasem
dramatycznie.
Jaki z tego wniosek dla inwestora? Uważnie dobierać
monety. Bo ryzyko związane ze zmiennością ich wartości jest zdecydowanie
większe niż w przypadku sztabek. W zasadzie kupując złote monety
kolekcjonerskie kupuje się strukturę złożoną z ceny złota i wartości
numizmatycznej. Pierwsza stanowi dolne zabezpieczenie inwestycji, a druga
podlega zmianom i może generować większy zysk.
Srebrne monety kolekcjonerskie jako inwestycja?
Rozważając możliwość dokonania
inwestycji w srebro można także uwzględnić możliwość zakupu kolekcjonerskich monet
srebrnych jako sposobu na inwestycję w ten metal. Pisałem już o tym w
kontekście numizmatyki ogólnie. Niestety nie jest tak różowo. Otóż
ceny srebrnych monet kolekcjonerskich są absolutnie oderwane od ceny zawartego w
nich kruszcu. Kształtowane są przez wielkość nakładu, walory estetyczne, etc.
ale nie przez zawartość metalu. Owszem zdarza się, że cena takiej monety
spadnie na tyle, że zrówna się z wartością zawartego w niej srebra, wtedy
rzeczywiście dla inwestora szukającego okazji może to być atrakcyjny zakup, ale
też niekoniecznie. Rynek numizmatyczny rządzi się bowiem swoimi prawami. Rynek
numizmatyczny przeżywał swój rozkwit w latach 2006-2007. Później w związku z
rosnącymi nakładami monet emitowanych przez NBP i ze zmianami w sposobie ich
dystrybucji, szanse na zarobienie na nowo emitowanych monetach stały się
znikome. Zdarzało się, że ceny nowo wypuszczonych numizmatów spadały na rynku
wtórnym poniżej ceny emisyjnej. Dlatego też lokowanie funduszy w numizmaty
należy rozpatrywać w zupełnie osobnej kategorii od lokowania w metale
szlachetne.
Lokata w monety Nordic Gold
Innym ciekawym pomysłem był zakup monet 2zł
Nordic Gold emitowanych przez NBP do 2014 roku. Istota pomysłu sprowadzała się do zakupu
woreczków menniczych (ze względu na to, że w woreczku znajduje się 50 szt.
monet) monet Nordic Gold. NBP tował 2zł monety Nordic Gold jako monety
okolicznościowe. W kasie NBP można je było wymienić po cenie nominalnej. Oznacza to,
że przychodząc ze 100zł banknotem otrzymaliśmy worek 50 monet wart równo 100zł. Zasadnicza
sprawa polegała bowiem na tym, że monety te są (nadal) prawnym środkiem płatniczym więc
możemy iść do warzywniaka i kupić za nie cokolwiek (problem jednak, że sklepikarze nie znają tych monet, ale każdy bank ma już obowiązek je przyjąć).
Istota lokaty polega na tym, że wartość
kolekcjonerska tych monet z roku na rok rośnie. Może nie rośnie w jakimś
zastraszającym tempie, ale rośnie. A sama lokata jest bezpieczna o tyle, że w
każdej chwili możemy odzyskać kwotę nominalną wsadzoną w te monety. Proste.
Oczywiście trudno jest oszacować w tym momencie
jaki zysk nam przyniosą te monety. I w tym tkwi sęk. Pozytywem jest zaś
dostępność i możliwość ich szybkiego upłynnienia, choćby po wartości nominalnej.
W każdej chwili możemy iść do sklepu i je wydać.
Aktualnie NBP emituje
nowe momenty okolicznościowe o nominale 5zł, które mogą pełnić tę samą funkcję inwestycyjno-płatniczą.
Znaczki
Przykładem inwestycji alternatywnej może być
kupowanie selektywnie dobranych walorów filatelistycznych.
Przykładem jest seria znaczków
"Ocaleli z zagłady" - z powodu błędu w jednym ze znaczków wszystkie
arkusze tej emisji były na przełomie lutego i marca 2009 roku wycofywane z
obiegu. Kto zdążył kupić, lub ma znajomości na poczcie mógł zaopatrzyć się w
blok w cenie 35zł. Tymczasem na aukcjach internetowych cena bloku sięgała potem 130-150zł.
Ponieważ większość znaczków tej emisji została jednak zniszczona i w jej
miejsce wypuszczone zostały poprawione, to znaczki z błędem, które się ostały, stopniowo
zyskują na wartości.
Selektywnie
dobierane walory filatelistyczne mogą przynieść zysk z zainwestowanych w nie pieniędzy.
Jednak aby dobrze wybrać należy kierować się znajomością dziedziny, orientacją
na rynku i wyczuciem.
Pożyczki społecznościowe - warto się w to bawić?
Jakiś czas temu pojawił się pomysł
"inwestowania" poprzez udzielanie pożyczek społecznościowych. Od
samego początku byłem ostrożny względem takich wynalazków. Na pierwszy rzut oka
wszystko wygląda interesująco. Organizatorzy serwisów służących udzielaniu
takich pożyczek zapewniają o wsparciu przy windykacji należności, o
ubezpieczeniu pożyczek, etc.
Mnie zniechęciła na początku jedna kwestia - rozliczanie
podatków. Generalnie dla mnie nieoczywiste jak miałbym się rozliczyć jako
inwestor i jaka kwotę mógłbym w ten sposób pożyczyć innym, żeby nie zostało to
potraktowane jako działalność gospodarcza.
Druga rzecz to wiarygodność pożyczkobiorców,
praktycznie nieweryfikowalna. Domyślam się, że średnio rzecz biorąc niska. Jest
to dosyć ryzykowna zabawa, przy niewielkim marży zysku. Jak można się po pewnym
czasie funkcjonowania takich serwisów zorientować - generalnie we wszystkich
tego typu przedsięwzięciach dużo jest opóźnień spłaty i pożyczek windykowanych.
Sama windykacja zaś też jest problemem i niejednokrotnie jest nieopłacalna przy
małej skali zaangażowanych środków. Mieliśmy po drodze także przygody z
likwidacją serwisów, przez które udzielano takich pożyczek, gdzie udzielający
ich zostawali porzuceni sami sobie.
Jednym słowem uważam tę dziedzinę za raczej
zabawę i nie traktowałbym tego na poważnie jako sposobu inwestowania.
Fundusze inwestycji alternatywnych
Inwestujący na rynkach finansowych poszukują
często możliwości selektywnego doboru rodzaju aktywów, w które lokują swoje
pieniądze.
Inwestycje alternatywne pozwalają na ulokowanie pieniędzy na rynkach, które
przynajmniej zazwyczaj nie są skorelowane z "mainstreamowym" rynkiem
finansowym. Problem polega na tym, że chcąc inwestować w rynek sztuki,
filatelistyczny czy numizmatyczny trzeba mieć pokaźny zasób wiedzy o
przedmiocie swojej inwestycji.
Cóż w takim przypadku może zrobić inwestor, który
takiej wiedzy nie ma, a mimo to chciałby w pewien sposób zdywersyfikować ryzyko
lokując pieniądze w nieco inny sposób? Szukając odpowiedzi na to pytanie
zacząłem się zastanawiać czy na rynku polskim dostępne są fundusze inwestycyjne,
które pozwoliłyby na zrealizowanie takiego założenia. Mówiąc krótko, zacząłem
szukać funduszy inwestycyjnych, które inwestowałyby w aktywa na rynkach
alternatywnych.
Przy funduszach inwestycyjnych, niezależnie od
tego w jaki rodzaj aktywów inwestują należy pamiętać, że są one jedynie
wehikułem służącym do dokonywania takich operacji finansowych. Są tak sprawne
jak ich zarządzający i także są podatne na różnorakie ryzyka.
Po pewnym czasie poszukiwań okazało się, że na
naszym rynku nie ma zbyt wielu funduszy spełniających założone kryteria, jeżeli już są to często adresowane są do osób dysponujących znacznie grubszym portfelem. Mam przy tym dużą nieufność do tego typu wehikułów. Nierzadko kreowane nie przez rzeczywistych znawców tematu, a przez bankowych marketingowców chcących zarobić na nieznajomości rzeczy u klientów.
Płynność inwestycji w wino
Był tez okres kiedy pojawiało się sporo publikacji naganiających do
zakupu "wina inwestycyjnego", można się więc zastanowić
czy to ma jakikolwiek sens.
Po pierwsze czy wino byłoby inwestycją bezpieczną
na czas kryzysu (mam na myśli taki prawdziwy kryzys)? Raczej nadawałoby się
wyłącznie na napój niezależnie od rocznika, ale pieniędzy byśmy nie odzyskali.
Poza tym, jeśli ktoś kupuje, dajmy na to,
skrzynkę licząc na wzrost ceny, to powinien się zastanowić co z nią później
zrobić. Można wypić, ale do tego służą raczej "tańsze roczniki".
Sprzedać? Tu się pojawia problem, bo trzeba mieć komu sprzedać... A jaki mamy
rynek na wino inwestycyjne? Chyba mniej płynny niż zawartość butelek w naszej
inwestycji... Nie jest to więc segment, w który możne lokować dużą część
portfela.
Inwestycje w brylanty?
Od jakiegoś czasu Internetowi dealerzy proponują
jako jeden ze sposobów inwestowania
zakup brylantów. O ile sam zakup kamieni
szlachetnych może rzeczywiście być interesującym sposobem dokonania inwestycji
alternatywnej, to po głębszym zastanowieniu widzę jeden podstawowy problem. W
mojej opinii niestety rynek kamieni szlachetnych w Polsce jest stosunkowo
płytki i trudno dostępny dla przeciętnych inwestorów.
O ile ze sprzedażą złota, srebra, monet czy znaczków
większych problemów nie ma - można to zrobić nawet na allegro to w przypadku
brylantów (podobnie jak z resztą innych inwestycji alternatywnych jak na
przykład wina) możliwość sprzedania zakupionego kamienia jest mniejsza. Bo
gdzie mielibyśmy się z takim kamieniem udać? Allego? Niewykluczone, ale wiedza
niezbędna do oceny kamienia jest na tyle duża, że ten kanał jest wysoce
ryzykowny dla kupujących i wątpię aby się rozwinął. Zostają jubilerzy, ale oni
zaproponują nam ceny z dużym dyskontem. Zostaje ewentualna możliwość
odsprzedaży dealerowi, ale dyskonto także będzie spore.
Jaki z tego wniosek? Jeżeli ktoś nie ma
zapewnionego kanału zbytu i nie zna rynku brylantów, niech uważa.
Jest to z resztą powszechny problem wszystkich
inwestycji alternatywnych. Ich płynność jest tym niższa im bardziej niszowy
jest to rynek i im większa wiedza jest niezbędna do tego aby dokonywać takich
inwestycji.
Ponadto warto wiedzieć, że rynek kamieni
szlachetnych jest dosyć mocno zmanipulowany przez dużych graczy.
"Brylant pozostanie brylantem tylko
wtedy, gdy jego wartość nie będzie podlegać wahaniom nawet w warunkach kryzysu.
Obraz brylantu jako „wiecznej wartości” tworzony przez wiele dziesięcioleci,
nie może się zdewaluować. Dlatego nie możemy dopuścić do spadku cen"
te słowa wypowiedziane w 2008 roku Antwerpii przez ówczesnego prezesa koncernu
Alrosa (35% światowego rynku) Siergieja Wybornowa doskonale oddaje stopień
zmanipulowania rynku brylantów i diamentów.
W stosunku do brylantów jestem zdecydowanie
sceptyczny. O ile złoto czy srebro miało w swojej historii epizody monetarne i
są powszechnie uznawane za nośnik wartości, o ile srebro i platyna mają swoje
zastosowania przemysłowe, to brylanty są tylko piękne. Nie zaprzeczam, piękno
tych kamieni jest urzekające, ale to wszystko. Są i owszem jakimś nośnikiem
wartości, ale ich cena jest pochodną manipulacji, tylko i wyłącznie.
Wspomniałem, że
inwestując w kamienie szlachetne trzeba mieć zapewniony rynek zbytu.
Doskonale rozumieją to zarówno De Beers jak i Alrosa, bo w obliczu kryzysowego
spadku popytu po prostu zamknęły kopalnie. W 2008 r zakupy na rynku
amerykańskim spadły o ponad połowę, wydobycie zmniejszono, ale nie ograniczyło
to strat koncernów wydobywczych. jak widać na Brylantach nie zawsze i nie
każdemu uda się zarobić. Skoro popyt w ciągu roku może spaść o połowę i jedynym
ratunkiem dla cen jest wstrzymanie wydobycia to jaki jest potencjał tego rynku?
Inwestycje w whisky
Niedawno pojawiła się kolejna możliwość
alternatywnego inwestowania. Tym razem chodzi o inwestycje w whisky.
Usługa oferowana przez jedną z firm private
investment jest oparta na współpracy z World Whisky Index i polega na fizycznym
zakupie butelek lub beczek tego trunku. Zakupiona przez inwestora whisky jest
ubezpieczona do poziomu jej wartości rynkowej i przechowywana w profesjonalnym
magazynie w Amsterdamie. Minimalna kwota inwestycji w whisky wynosi 25 tysięcy
złotych. Rekomendowany czas inwestycji to 3-5 lat. Dzięki dostępowi do
platformy World Whisky Index, inwestorzy mają możliwość zbycia części lub
całości portfela w dowolnym momencie.
Kwestia ma się podobnie jak z winem. Whisky jest
towarem luksusowym i służy raczej do celów konsumpcyjnych.
Inwestowanie w sztukę czy kolekcjonowanie sztuki?
Ciekawą dziedziną inwestycji alternatywnych,
szczególnie dla tych posiadających spore zasoby wolnej gotówki jest inwestowanie
w dzieła sztuki. Podstawowym zagadnieniem w tym wypadku wydaje się być
odpowiedź na pytanie, czy inwestowanie w sztukę może i powinno być jednocześnie
kolekcjonowaniem dzieł sztuki z pobudek estetycznych. Inaczej - czy możemy być
inwestorem jeżeli posiadamy emocjonalny i estetyczny stosunek do dzieła?
Moim zdaniem emocje są złym doradcą. Owszem dzieła
sztuki, także te inwestycyjne, powinny zaspokajać nasze poczucie estetyki, ale
kupowanie i sprzedawanie ich pod wpływem emocji (a o te przy estetycznym
kontakcie z dziełem nietrudno) jest złym pomysłem.
Cytując wypowiedź z wywiadu z Andrzejem
Koźmińskim, który ukazał się kiedyś w prasie:
"Istnieje, moim zdaniem mylne,
przekonanie, że dzieła sztuki są dobrą lokatą pieniędzy. (...) Jeśli ktoś
kupuje dzieła sztuki jako kolekcjoner - to znaczy kupuje to, co mu serce
dyktuje, przeciętny przyrost cen w dłuższym czasie nie jest wyższy od
przychodów pochodzących z lokat bankowych. (...) Owszem, na tym można zarobić
pieniądze, jeśli ktoś zawodowo się tym zajmuje, kupuje i sprzedaje w
odpowiednich momentach albo bez reszty poświęci się temu jako prywatny
inwestor."
Ja się z tą opinią bez reszty zgadzam. Zatem dla
przyjemności kupujmy sobie dzieła sztuki aby zaspokoić uczucia estetyczne. A
inwestycyjnie tylko wtedy jeżeli zajmujemy się tym, lub chcemy się tym zająć
profesjonalnie.
Inwestycje w udziały
Ostatnio pojawiła się kolejna możliwość inwestycji typu venture capital w formie
crowdfundingu udziałowego. Kolejny rodzaj inwestycji, którego specyfiki trzeba się nauczyć.
Produkty strukturyzowane
Niektórzy uznają także, że różne rodzaje
produktów strukturyzowanych - typu certyfikaty na jakieś egzotyczne towary to też rodzaj inwestycji alternatywnej. jestem ostrożny co do tego, aczkolwiek dla porządku wspominam.
Bitcoin
Czy bitcoin jest inwestycją alternatywną? Chyba tak. Potrzeba wiedzy aby go zrozumieć i nie do końca jest skorelowany z rynkami finansowymi.
Więcej o Bitcoinie poczytacie tu.
Płynność inwestycji alternatywnych
Gwoli podsumowania należy na koniec zaznaczyć, że
jednym z istotnych aspektów każdej inwestycji jest możliwość odzyskania
zainwestowanego w nią kapitału. Należy zatem pamiętać, że inwestycje
alternatywne cechują się zwykle niższym poziomem płynności niż tradycyjne. Ten
niższy poziom płynności wynika z faktu, że albo rynki dla danych aktywów są
płytkie, albo ograniczona jest liczba kupujących, albo rządzą się one
specyficznymi prawami.
W przypadku dzieł sztuki można powiedzieć, że
szybka sprzedaż po atrakcyjnej cenie jest raczej wykluczona. Można nasze dzieło
wystawić na aukcję, ale te są organizowane w określonych terminach i im więcej
jest ono warte tym mniejsza liczba potencjalnych nabywców. Ewentualna sprzedaż
przez galerię, czy antykwariat także wiąże się z oczekiwaniem na nabywcę i z
zapłaceniem prowizji.
Znacznie bardziej płynny jest rynek nieruchomości,
ale także tu (szczególnie w czasie kryzysu) sprzedaż może trwać nawet kilka
miesięcy i nie zawsze będzie możliwość uzyskania satysfakcjonującej nas ceny.
Jeżeli chodzi o walory numizmatyczne czy
filatelistyczne to istnieje dosyć szeroki rynek tego typu przedmiotów. Można je
sprzedawać na aukcjach internetowych lub w sklepach specjalistycznych. Aukcje
są szybkie i zwykle ilość transakcji tam zawieranych gwarantuje sprzedanie
naszego przedmiotu. niemniej jednak, im droższy przedmiot będziemy sprzedawać
tym dłużej będzie trzeba czekać na nabywcę. Z kolei sklepy mogą nasze
przedmioty brać w komis lub odkupić, jednak często ceny przez nie proponowane
są mniej atrakcyjne niż na aukcjach.
Tekst stanowi przeredagowaną kompilację artykułów ukazujących się na blogu w latach 2009-2011
Tekst przeredagowany i zaktualizowany w roku 2019