Niejednokrotnie na blogu krytykowałem instytucję i działania Komisji Nadzoru Finansowego. Wielokrotnie zastanawiałem się dlaczego działa ona w sposób, który w wielu przypadkach nie przynosi wcale korzyści uczestnikom rynku. Pisałem o tym w kontekście afery GetBack (Czy państwo zdaje egzamin w przypadku nadużyć na rynkach kapitałowych, czy ogólnie w gospodarce? - afera GetBack), w kontekście kryptowalut (Jak KNF nadzoruje rynek), rejestrów ostrzeżeń (Rola KNF), czy w końcu tendencji odwracania się inwestorów od rynku giełdowego (Inwestorzy indywidualni odwracają się od giełdy ).
Ostatnio przeczytałem w Pulsie Biznesu artykuł o tym jak to KNF postanawia "zreformować" zasady rozliczania się TFI z dystrybutorami. Artykuł ten kazał mi po raz kolejny zacząć się zastanawiać w czyim interesie działa ten urząd? Rzecz w dużym skrócie i bez wchodzenia w szczegóły sprowadza się do tego, że KNF podważyła dotychczasowy sposób rozliczania się za dystrybucję jednostek funduszy z takimi platformami jak Supermarket Funduszy Inwestycyjnych mBanku (SFI). Konsekwencją może być w ostateczności zniknięcie tej formy dystrybucji, w której klient nie jest obciążany za zakup jednostek.
Niby chodzi o to, że płacenie z pieniędzy klientów (pobieranych w formie opłaty za zarządzanie) za dystrybucję jest nieuczciwe. Tyle, że likwitacja takiej formy rozliczeń i w konsekwencji dystrybucji spowoduje, że darmowe platformy funduszowe znikną i klienci będą skazani na kupowanie jednostek płacąc i za zarządzanie i za dystrybucję. Czyli DROŻEJ!
Nijak nie mogę zrozumieć jak dla klienta miałoby być lepiej kupować drożej niż taniej.
Rzecz jasna nie ma na rynku żadnej alternatywy w postaci możliwości zakupu jednostek bez opłaty dystrybucyjnej nawet bezpośrednio w TFI. Rzecz jasna też, możliwość korzystania z platformy takiej jak SFI zachęcała klientów do zawierania transakcji, zwiększała elastycznośc no i niwelowała lukę tych kilku procent opłaty pobieranej za sam zakup jednostki.
Umówmy się, że kilka procent opłaty to dużo. Na tyle dużo, że może nie jet to uzasadnione w czasach kiedy zakup jednostki TFI jest automatycznie procesowany i księgowanym przez systemu komputerowe. Ale też na tyle dużo, żeby przywrócenie tej opłaty odgoniło od rynku kolejnych małych inwestorów.
Jaki interes dla mnie dać się oskubać "upfront" z trzech procent inwestycji, skoro szanse, że ją odrobię na obecnym zmierzłym rynku są takie sobie?
Mało komu będzie chciało się ponosić opłaty za dostęp do takiej platformy jak SFI (nawet jeżeli będą na poziomie tylko 0,3% wartości portfela rocznie) więc kolejne rzesze inwestorów z rynku odejdą.
Nie wiem w czyim to jest interesie. Klientów? Nadzoru? Funduszy? Giełdy?
1 komentarz :
Masz racje - takze tego nie ogarniam. Ale zdaje sobie sprawe, ze wiele spraw zwykly 'smiertelnik' nie ogarnia - sa bowiem ponad nim. Rzad (partie - wspolnie takze) maja swoj cel i go realizuja, a ze to dla zwyklego "kowalskiego" wydaje sie nie logiczne - nie szkodzi.
Prześlij komentarz
Komentarze na blogu są moderowane. Zastrzegam sobie prawo do zablokowania komentarza bez podania przyczyn. Komentarze zawierające linki wyglądające na reklamowe lub pozycjonujące - nie będą publikowane.