Rada Polityki Pieniężnej nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa jeżeli chodzi o podwyżki stóp procentowych. Inflacja rośnie coraz bardziej i stopy procentowe ewidentnie za nią nie nadążają. Prezes NBP zapowiada, że zrobi "wszystko co konieczne". Niewątpliwie oznacza to kolejne podwyżki stóp. Pierwszymi, którzy zaczynają je odczuwać są zaś posiadacze kredytów.
Pokolenie obecnych kredytobiorców, którzy wzięli kredyt w ciągu ostatnich lat nie miało jeszcze egzystencjalnego doświadczenia wysokich stóp procentowych, jakie było udziałem tych, którzy brali kredyty dwadzieścia lat temu. Święte oburzenie, że "wciskano kredyty we frankach" zaczyna chyba lżeć w sytuacji kiedy ceny kredytów złotowych drastycznie rosną. Wielu którzy odżegnywali się od nich teraz zaczyna zauważać na czym polegała różnica (ceną za niskie stopy było ryzyko walutowe). Niektórzy, którzy przewalutowali kredyt czują się podwójnie oszukani (im już nic nie pomoże - to typ ludzi, którzy swoich porażek upatrują wszędzie tylko nie we własnych decyzjach).
W każdym razie ceny za złotowe kredyty rosną i będą rosnąć. O ile? Mówią, że stopy sięgną 4-5%. Ja się nie zdziwię, jeśli nawet więcej.
Od końca maja 2020 roku do początku października 2021 roku stopa referencyjna NBP wynosiła 0,1 procent. Głównym składnikiem odsetkowej części kredytu była wówczas marża banku - zakładając, że banki nie musząc się starać pasły się na marży rzędu 2% to po podwyżce stóp taki kredyt będzie kosztować 6-7% rocznie.
1 komentarz :
Zapewne już jutro kolejny wzrost. Obawiam się, że na 4,5% może się nie skończyć. Co do kredytowania się "pod korek" to niby każdy był ostrzegany ale takich do których nic nie dotarło będzie wielu.
Prześlij komentarz
Komentarze na blogu są moderowane. Zastrzegam sobie prawo do zablokowania komentarza bez podania przyczyn. Komentarze zawierające linki wyglądające na reklamowe lub pozycjonujące - nie będą publikowane.