Mija już kilkanaście dni od rosyjskiej agresji na Ukrainę i chyba można już troszkę mniej emocjonalnie przejrzeć się sytuacji od strony jej wpływu na nasze finanse.
Czy ta wojna była/jest czarnym łabędziem, którego nikt się nie spodziewał? Cóż dla niektórych być może, ale dla niektórych, co bardziej zainteresowanych tematem geopolityki zapewne nie aż tak bardzo. Wprawdzie do ostatniej chwili wszyscy łudzili się, że nie wybuchnie, ale ciemne chmury zbierały się już od miesięcy. Czy można się było przygotować?
Co rozważniejsi już dano temu wiedzieli, że na sytuacje ekstremalne przygotowywać się trzeba. Na pewno posiadając poduszkę finansową można czuć się bezpieczniej. Jak widzimy konflikt zbrojny za naszą wschodnią granicą wpływa bardzo silnie na gospodarkę na wielu polach.
Najbardziej widoczne i odczuwalne w bezpośredni sposób są skokowe zmiany cen paliw. Objęcie sankcjami rosji z jej dostawami ropy ma wpływ na wzrost jej cen na rynkach światowych. Generalnie każdy konflikt zbrojny generuje wzrost cen ropy, a ten w w szczególności. Odczuwamy to tankując na stacjach. Ten wpływ przełoży się zapewne na dalszy wzrost inflacji. Niestety trzeba się przygotować, że ten rok będzie trudny pod tym względem.
Domyślam się, że jutro RPP podniesie stopy procentowe. Na pewno odczują to posiadacze kredytów w złotówkach, ich raty znowu wzrosną. Oszczędzający na lokatach pewnie nie odczują wzrostu oprocentowania w jakiś zauważalny sposób.
Prawdopodobnie czekają nas dalsze zwyżki cen energii. Ropa to jedno, ale mamy jeszcze gaz, który zapewne też będzie drożał. Trudno przewidzieć jak się rozwinie sytuacja, ale przyszła zima można być pod tym względem nerwowa, chyba, że USA i sojusznicy podejmą jakieś działania związane z importem LNG aby zniwelować szok w Europie.
Szokiem dla niektórych na teraz na pewno są wzrosty cen walut. Ktoś, kto nie miał żadnej poduszki finansowej w walucie, a nie daj Boże ma jeszcze kredyt walutowy może mieć wiele nieprzespanych nocy. Frank jest najdroższy w historii, Euro również bije rekordy. Jaki z tego wniosek? Spokojniej śpią ci, którzy zabezpieczyli się posiadając w walucie część swoich oszczędności.
W związku z kryzysem uchodźczym trzeba przygotować się na duże koszty gospodarcze. Na pewno w krótkim i średnim terminie dla naszej gospodarki będzie to obciążenie. Z drugiej strony napływ uchodźców z Ukrainy to też napływ rąk do pracy. Jak najszybsze zalegalizowanie ich pobytu i prawa do legalnej pracy może sprawić, że w gospodarce ten szok zostanie trochę zrekompensowany uzupełnieniem braków pracowników, które odczuwały niektóre branże. Niestety będzie to sektorowe, ze względu na demografię ruchu uchodźczego (kobiety z dziećmi przyjeżdżają, mężczyźni jadą na front). Dla branż takich jak budownictwo czy transport pozyskanie rąk do pracy może okazać się jeszcze trudniejsze niż w poprzednich latach.
Być może szok gospodarczy i walutowy zostanie w średnim terminie trochę złagodzony kiedy zaczną do Polski napływać fundusze na pomoc humanitarną i gospodarczą z zachodu. Być może UE odblokuje też fundusze strukturalne co pozwoliłby wreszcie na większy napływ euro do polski i skompensowało osłabienie złotego.
Złoto pokazuje, że jest polisą ubezpieczeniową na trudne czasy. Cena złota bije rekordy zarówno w dolarach jak i w złotówkach. Ktoś, kto mając na uwadze bezpieczeństwo swojego portfela ulokował część oszczędności w złocie może teraz obserwować jak ich wartość rośnie. Inna sprawa, że złoto jest zawsze wygodną lokatą na okoliczności wojny. Patrząc na sytuację uchodźców, którzy przyjeżdżają do Polski z jedną walizką widać w jak trudnej są sytuacji. Mając ze sobą hrywny nie są w stanie sprzedać ich po dobrym kursie.
Wniosek z tego jest taki. Mając dolary, euro i złoto można wyjechać i przynajmniej uratować ze sobą część majątku. ktoś kto uciekał z Ukrainy z jedną monetą złotą w portfelu ważącą 31 gramów jest w stanie dziś przeżyć za nią przez miesiąc na dobrym poziomie. Ktoś kto uciekał z portfelem papierowych pieniędzy już ma gorzej, a jeżeli te pieniądze to hrywny to niestety ale jest w jeszcze trudniejszej sytuacji.
1 komentarz :
Wątpię, żeby ta wojna mogła być nazwana czarnym łabędziem. Bardziej białym..
Prześlij komentarz
Komentarze na blogu są moderowane. Zastrzegam sobie prawo do zablokowania komentarza bez podania przyczyn. Komentarze zawierające linki wyglądające na reklamowe lub pozycjonujące - nie będą publikowane.